Jak donosi Reuters, w ostatnim czasie skarg na kierowców było coraz więcej. Trafiały one do kalifornijskiej Komisji Użyteczności Publicznej, która postanowiła skontrolować amerykańskiego giganta.
Okazało się, że do urzędu trafiły w ciągu roku 154 skargi, z czego aż 151 dotyczyła tego samego - jazdy kierowców pod wpływem alkoholu. Problem w tym, że tylko w 21 przypadkach Uber przeprowadził postępowanie wyjaśniające i sprawie został nadany ciąg dalszy.
Pozostałe przypadki natomiast pozostawiono bez reakcji, dlatego Komisja uznała, że firma naruszyła zasadę "zero tolerancji dla pijanych kierowców". I wyznaczyła Uberowi karę w kwocie 1,13 mln dol. To efekt kilkumiesięcznego postępowania urzędowego. Naruszenia przepisów dotyczyły bowiem lat 2014-2015.
Właśnie z tego względu sprawy nie chciała komentować Eva Behrend, rzeczniczka Ubera. Jej zdaniem było to zbyt dawno temu. - Bardzo poprawiliśmy nasze procedury od tego czasu - powiedziała. - Nie tolerujemy naruszania przepisów, szczególnie jazdy pod wpływem środków odurzających.
Powołała się przy tym na obowiązujący w Uberze regulamin, który jasno mówi, że w takim przypadku kierowca jest automatycznie wyrzucany z sieci. "Uber może również dezaktywować konto kierowcy, na którego pojawia się wiele skarg dotyczących używania alkoholu lub narkotyków" - czytamy w regulaminie, przytoczonym przez Reutersa.
Jak podkreśla Komisja Użyteczności Publicznej w Kalifornii, skarg w całych Stanach Zjednoczonych jest więcej. W sumie w ciągu roku pojawiło się ich ponad 2 tys., z czego w prawie 600 przypadkach Uber zakończył współpracę z problematycznymi kierowcami.