Po Chinach to już drugi duży rynek, na którym Uber oddaje pole konkurentom. Amerykański koncern odsprzeda swój lokalny oddział Yandexowi, w zamian za nieco ponad jedną trzecią udziałów w nowej spółce.
W tą nową spółkę - jeszcze bez nazwy - Uber zainwestuje 225 mln dol. Prawie 60 proc. akcji będzie miał Yandex, właściciel Yandex Taxi i rosyjski rywal Google'a. Na wieść o transakcji kurs rosyjskiej spółki skoczył w czwartek o 15 proc. na giełdzie w Moskwie. Osiągając przy okazji poziom 1,8 tys. rubli - najwyższy kurs w historii.
- Ta umowa to dowód na nasz wyjątkowy wzrost w regionie. Pomoże to Uberowi budować stabilny i globalny biznes - tyle oficjalnego komunikatu, tak mówi europejski szef Uber, Pierre-Dimitri Gore-Coty. W praktyce to osładzanie nieudanego podboju Rosji - szacuje się, że spółka wydała na rywalizację z Yandex Taxi nawet 2 mld dol. Marka Uber zostanie na rosyjskim rynku, ale to lokalny koncern będzie miał kontrolę nad joint-venture. Zakopanie wojennego topora ma poprawić wyniki operacyjne Ubera - innymi słowy, ograniczyć straty. W pierwszym kwartale tego roku Uber miał ok. 1,5 mld dol. przychodów i był 708 mln dol. na minusie.
W zeszłym roku Uber w podobny sposób zrezygnował z walki o Chiny - w zamian za 17,5 proc. udziałów w konkurencyjnej spółce Didi Chuxing. Jak pisze Bloomberg, umowa z Yandeksem może uruchomić domino - inwestorzy powątpiewają w skuteczność Ubera w Indiach i na rynkach Azji Płd.-Wsch.