Spór barcelońskich taksówkarzy z Uberem jest jedną z najciekawszych i głośniejszych spraw rozpoznawanych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Sprawa zaczęła się trzy lata temu, kiedy Asociación Profesional Elite Taxi, organizacja zawodowa zrzeszająca kierowców taksówek z Barcelony, wniosła do tamtejszego sądu gospodarczego skargę, w której domagała się ukarania spółki Uber Systems Spain, czyli hiszpańskiej odnogi Ubera.
Zdaniem taksówkarzy działania Ubera to nieuczciwa konkurencja, zwłaszcza że ani platforma, ani jej kierowcy, nie posiadają wymaganych w Katalonii licencji i zezwoleń. Sąd zwrócił się do Trybunału o wykładnię przepisów i o to, jak należy zakwalifikować działalność Ubera.
Sprawa jest uważnie obserwowana właśnie przez to zakwalifikowanie działalności. Orzeczenie będzie bowiem rzutować nie tylko na samego Ubera i korzystających z aplikacji kierowców, ale także inne podmioty świadczące usługi drogą elektroniczną. Opinia rzecznika generalnego będzie miała natomiast znaczenie dla ostatecznego wyroku. Choć nie ma dla Trybunału mocy wiążącej.
Opinia ujrzała światło dzienne w czwartek. I okazała się po myśli katalońskich taksówkarzy. Według rzecznika Ubera nie można uznać wyłącznie za pośrednika między kierowcami i pasażerami. Uber decyduje bowiem, którzy kierowcy mogą korzystać z aplikacji, wypłaca im premie za wykonanie określonej liczby kursów, może ich usunąć z platformy i w istocie ustala cenę usługi.
"Rzecznik generalny doszedł do wniosku, że usługa kojarzenia pasażerów i kierowców (...) nie może być zakwalifikowana jako usługa społeczeństwa informacyjnego. Uber jest raczej organizatorem kompletnego systemu przewozu miejskiego na żądanie, którym jednocześnie zarządza" - poinformowały służby prasowe Trybunału. Jego działalność należy więc określić jako usługi transportowe.
W związku z tym według takiej wykładni działalność tej platformy nie jest objęta zasadą swobodnego świadczenia usług zagwarantowaną dla usług społeczeństwa informacyjnego. "Zatem musi spełniać warunki dostępu przewoźników niemających stałej siedziby w państwie członkowskim do transportu krajowego w państwie członkowskim. W niniejszym przypadku chodzi o posiadanie przewidzianych w barcelońskim rozporządzeniu licencji i pozwoleń" - sugeruje rzecznik.