Wzrasta liczba pracowników z Ukrainy, za których pracodawcy płacą składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - wynika z informacji ZUS. - To pokazuje, że coraz częściej Ukraińcy pracują legalnie w Polsce - podkreśla szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.
Pod koniec czerwca składki do ZUS odprowadzano od ponad 270 tys. pracowników z Ukrainy. Najwięcej ubezpieczonych obywateli z tego kraju odnotowano w Warszawie ok. 50 tys., w drugiej kolejności we Wrocławiu ponad 21 tys. Dla porównania pod koniec ubiegłego roku do ZUS zgłoszono ponad 194 tys. Ukraińców.
- Bardzo cieszy wzrost liczby ubezpieczonych pracowników ze wschodu, najczęściej Ukraińców. To pokazuje, że coraz częściej jest to praca legalna, że tacy pracownicy mają gwarancję zabezpieczania przed ewentualnym zachorowaniem i przy innych tego typu sytuacjach - skomentowała inf. ZUS Rafalska.
Podkreślała, że odprowadzanie składek do ZUS jest korzystne zarówno dla pracownika jak i pracodawcy. - Ten drugi, jeśli ma podpisaną umowę z pracownikiem, to ma jakąś gwarancję, że z dnia na dzień, z godziny na godzinę pracownik nie znajdzie sobie innego pracodawcy, który da mu wyższą stawkę, wyższe wynagrodzenie. Sytuacja na rynku pracy wymusza takie zachowania - mówiła minister. Dodała, że wzrost liczby ubezpieczonych powinien wpłynąć na zmniejszenie "szarej strefy" wśród pracowników ze wschodu.
Rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz podkreślił, że na wzroście liczby ubezpieczonych pracowników ze wschodu skorzysta także FUS. - Pozostaje cieszyć się, że coraz więcej cudzoziemców jest zgłaszanych do ubezpieczenia społecznego. Jest to po pierwsze korzyść dla samych pracowników, dzięki temu są zabezpieczeni przed różnymi rydzykami. Po drugie jest to korzyść dla polskiego systemu ubezpieczeń społecznych - mówił.
Zwrócił uwagę, że na wzrost liczby ubezpieczonych miała wpływ współpraca ZUS m.in. z Państwową Inspekcją Pracy, czy Strażą Graniczą. - Podejmujemy inicjatywy, które mają walczyć z nielegalnym zatrudnieniem w Polsce - podkreślił rzecznik ZUS.
ZUS przypomniał, że ubezpieczeni Ukraińcy mogą liczyć na polską emeryturę. Gwarantuje to umowa podpisana między krajami 1 stycznia 2014 r. Warunkiem nabycia prawa do emerytury z polskiego systemu jest przekroczenie wieku emerytalnego (od 1 października 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn) oraz posiadanie składek zewidencjonowanych na koncie w ZUS (niezależnie od ich wysokości). Umowa pozwala także na sumowanie okresów ubezpieczenia osoby, która pracowała zarówno w Polsce jak i na Ukrainie.
Według eksperta rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych Łukasza Komudy cześć Ukraińców, obecnie pracujących w Polsce, pozostanie tu na stałe. - To jest pewien wysiłek, żeby dostać się do Polski, opanować język. To jest kapitał i inwestycja - podkreślił.
Jego zdaniem jednak możliwość otrzymania emerytury w Polsce nie będzie dla Ukraińców decydującym argumentem przy pozostaniu na stałe w naszym kraju. - Minusem jest to, że mamy zmienność systemu emerytalnego. Sami nie wiemy, jak on będzie wyglądał za 5, 10 lat - dodał ekspert.
Zauważył, że Ukraińcom coraz częściej zależy na legalnej pracy w Polsce. - Starają się dość powszechnie o zatrudnienie, w sensie umowy na papierze, najlepiej na umowę o pracę, z ubezpieczeniem. Oczywiście nie wszystkim się to udaje - zaznaczył Komuda.
Zwrócił uwagę, że Polska jest dla Ukraińców atrakcyjnym krajem ze względu na bliskość kulturową i geograficzną. - Z Kijowa do Warszawy jedzie się kilkanaście godzin, z czego kilka godzin stoi się na granicy. To bardziej zależy od tego, jak celnicy będą traktować autobus, niż od jakości dróg i natężenia ruchu - mówił.
Według niego problem może stanowić jedynie polski język. - Stykałem się z osobami, które ni w ząb nie rozumiały polskiego. Jeżeli nie były to proste słowa i powoli wymawiane, to nie były one w stanie dogadać się w sprawie drogi, stacji kolejowej - mówił ekspert. Zaznaczył jednak, że młodzi pracownicy ze wschodu dobrze radzą sobie z nauką naszego języka.
Komuda zaznaczył, że polski rynek pracy dla Ukraińców nie zawsze będzie tak atrakcyjny jak obecnie. Zwrócił uwagę, że w tym przypadku wiele zależy od sytuacji gospodarczej Ukrainy.