"Już od 1 stycznia pacjenci będą mogli bez obaw o negatywną weryfikację w eWUŚ udać się do swojego lekarza rodzinnego" - zadeklarował w połowie listopada minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. W znowelizowanej ustawie zdrowotnej wprawdzie nie ma mowy o dostępie do lekarzy rodzinnych dla nieubezpieczonych, ale znalazł się w niej zapis, który w praktyce pozwala na omijanie przepisów. Wystarczy, że pacjent podpisze oświadczenie, że jest ubezpieczony, nawet jeśli to nieprawda.
- Nie mam ubezpieczenia zdrowotnego, ale chciałbym zapisać się do lekarza rodzinnego - dzwonimy na rejestrację w przychodni jednego z dużych szpitali.
- No to musi się pan ubezpieczyć - słyszymy w odpowiedzi.
- Ale od 1 stycznia miało nie być z tym problemu, miał być dostęp do lekarzy rodzinnych także bez ubezpieczenia - nie dajemy za wygraną.
- Nic o tym nie wiemy, nie mamy żadnej takiej informacji - kwituje głos w słuchawce.
Ponad 2 mln nieubezpieczonych osób - głównie pracujących na "śmieciówkach" - miały od nowego roku uzyskać prawo do bezpłatnych wizyt u lekarzy rodzinnych. Ideą Konstantego Radziwiłła było skończenie z sytuacją, gdy osoby nieubezpieczone unikały kontaktu z lekarzem rodzinnym z obawy przed kosztami takich wizyt.
Okazuje się jednak, że deklaracja ministra Radziwiłła o tym, że od 1 stycznia nie będzie obowiązku sprawdzania ubezpieczenia, oznacza po prostu przyzwolenie na omijanie obowiązujących przepisów. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", nieubezpieczeni mogą liczyć na bezpłatną wizytę, jeśli skłamią, że są ubezpieczeni. Ale lekarze dodatkowych pieniędzy na ich leczenie nie dostaną.
Placówki POZ (podstawowej opieki zdrowotnej) po 1 stycznia działają jednak tak samo jak dotychczas, korzystając z dostępu do eWUŚ, czyli informatycznej bazy ubezpieczonych. Gdy okazywało się, że pacjent widnieje w eWUŚ jako nieubezpieczony, nie był bez szans na bezpłatną wizytę - musiał wypełnić deklarację, w której oświadcza, że ma prawo do ubezpieczenia. W przypadku negatywnej weryfikacji takiej deklaracji, NFZ naliczał opłatę 50 zł oraz żądał zwrotu dopłat do leków na receptę.
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą zdrowotną, NFZ nie będzie mógł jednak żądać zapłaty za wizytę u lekarza rodzinnego, gdy ustali, że pacjent skłamał w deklaracji i prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. Oznacza to, że w praktyce wystarczy skłamać, że jesteśmy ubezpieczeni, by korzystać z jej dobrodziejstw w przypadku wizyt u lekarza rodzinnego.
WP money zwrócił się do Narodowego Funduszu Zdrowia z pytaniem, czy praktyka w tej kwestii zmieniła się od 1 stycznia i czy można zapisywać się na nieodpłatne wizyty do lekarzy rodzinnych w przychodniach POZ bez względu na to, czy posiadamy ubezpieczenie zdrowotne czy nie. - Proszę zwrócić się z tym pytaniem do Ministerstwa Zdrowia - słyszymy w odpowiedzi.
Także w resorcie nie udało nam się uzyskać żadnych informacji. Biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia przyznaje, że nie przygotowało jeszcze komunikatu w tej sprawie, ale zapewnia, że "jeszcze dziś coś na ten temat prześle". Rzeczniczka MF Milena Kruszewska wyjaśnia "Wyborczej", że "zmiana w ustawie zdrowotnej nie znosi obowiązku potwierdzenia prawa do świadczeń".
"Dla systemu mniejszym kosztem są wydatki na wizyty w POZ niż koszty dochodzenia roszczeń za ich udzielenie oraz ewentualne późniejsze koszty leczenia specjalistycznego, którym można zapobiec na etapie POZ" - tłumaczy Kruszewska.