Rok 2012, autostrada Berlin-Frankfurt. Witold z żoną Ewą znajduje się w pobliżu polsko-niemieckiej granicy, gdy dochodzi do wypadku. Witold traci panowanie nad autem przy dużej prędkości. W kraksie najbardziej ucierpi żona - zwichnięte kręgi szyjne, przerwanie rdzenia kręgowego, w efekcie paraliż całego ciała. Ile wart jest złamany rdzeń? 350 tys. zł - tyle proponuje ubezpieczyciel męża (on był sprawcą, z jego polisy wypłacano pieniądze). Ale sprawę prowadzi kancelaria: w sądzie wygrywa 1,6 mln zł. To jedno z najwyższych odszkodowań w Polsce.
10-letni chłopiec wpada pod koła samochodu młodego kierowcy. Obrażenia - uraz mózgu, połamane ręce i nogi. Ubezpieczyciel oferuje... 10 tysięcy złotych odszkodowania. Po rozprawie w sądzie kończy się na 400 tys. zł.
Co łączy obie sprawy? O wyższe świadczenia dla poszkodowanych ubiegały się w ich imieniu kancelarie odszkodowawcze, a nie oni w samodzielnej walce z ubezpieczycielem.
Koniec z wyższymi odszkodowaniami?
Prawdziwa wojna. Do tej pory tak można było określić stosunki na linii kancelarie odszkodowawcze - firmy ubezpieczeniowe. Spór wszedł właśnie na nowy poziom. Branża kancelarii walczących o odszkodowania dla ludzi po wypadkach ostrzega: promowane zmiany w prawie zabiją większość firm. - W efekcie Polacy pozostaną bez profesjonalnej opieki prawnej. Znów zostaną sami z trudnymi sprawami, znów zostaną sami ze śmiesznie niskimi odszkodowaniami – ostrzega Bartłomiej Krupa, prezes Votum, kancelarii odszkodowawczej, która twierdzi, że pomogła już ponad 200 tysiącom Polaków.
Kancelarii walczących o odszkodowania jest w Polsce sporo. Najwięksi gracze na rynku - jak np. giełdowe Europejskie Centrum Odszkodowań (EuCO) - mają w toku kilka tysięcy spraw i setki milionów złotych do wygrania w sądach. Jeszcze kilka lat temu jednocześnie na wokandzie mieli 700 sporów o zadośćuczynienia z ubezpieczycielami - dziś trzy razy więcej.
Na rynku jest też sporo drobnicy - jednoosobowe firmy, które też próbują wywalczyć wyższe odszkodowania dla poszkodowanych w wypadkach i ich bliskich. To ich oferty można znaleźć w sieci, w gazetach, na słupach ogłoszeniowych. To jednak może być przeszłość.
Wszystko za sprawą projektu ustawy o dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych. Jest on propozycją, która wyszła od Senatu – a ten nie podejmuje inicjatywy ustawodawczej często. Wola taka zrodziła się w Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, którą kieruje senator Grzegorz Bierecki. Sam tryb procedowania nad ustawą był szybki i momentami mocno zastanawiający, o czym informował „Puls Biznesu” w wrześniu br., opisując okoliczności senackiego głosowania projektu „na dwa razy”. Za pierwszym podejściem nie uzyskał on większości potrzebnej do nadania projektowi dalszego biegu. W końcu, po 2 dniach, powtórzono głosowanie i wtedy już projekt miał większość. Teraz jest w Sejmie. Od kilku tygodni cała branża alarmuje, że przepisy doprowadzą wiele firm do upadłości, a poszkodowani pozostaną bez wsparcia.
- Na skutek proponowanych zapisów kancelarie odszkodowawcze, czyli ambasadorowie osób poszkodowanych, nie będą mogły działać. Projekt ten uderza w zwykłych Polaków. Pod pretekstem kosmetycznych zmian dojdzie do likwidacji całej branży – nie ma wątpliwości Joanna Smereczańska-Smulczyk z Ogólnopolskiej Izby Pośredników i Przedstawicieli Firm Odszkodowawczych „Pomoc Poszkodowanym”.
Branża kancelarii mówi wprost: firmy ubezpieczeniowe skutecznie lobbują za ich śmiercią. Im mniej wywalczą firmy odszkodowawcze, tym więcej zostaje na koncie firm ubezpieczeniowych.
- Inicjatywą ustawodawczą w kwestii odszkodowań powinien wykazać się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta lub Rzecznik Finansowy. Tylko te dwie instytucje w Polsce są w stanie zapewnić obu stronom odpowiednie regulacje prawne. Tymczasem przepisy są stworzone jednostronnie - twierdzi Bartłomiej Krupa.
Trzy punkty sporu
Pierwszy. To między innymi zmiana sposobu rozliczania się. Do tej pory pieniądze od ubezpieczyciela trafiały najpierw na konto kancelarii odszkodowawczej. Ta pobierała swoją część i resztę przekazywała do poszkodowanego. Teraz łańcuch ma być odwrócony. Pieniądze mają trafić bezpośrednio do poszkodowanego i on sam ma zapłacić kancelarii. Praktyka działania firm odszkodowawczych pokazywała jednak, że w zaledwie 10% przypadków udawało się uzyskać należne firmie wynagrodzenie.
- Zamiast zajmować się kwestiami prawnymi i walką o odszkodowania, kancelarie zaczną się zajmować windykacją. W końcu łatwo sobie wyobrazić sytuację, gdy ktoś po prostu nie zapłaci za naszą pracę - twierdzi Krupa.
W toku prac nad projektem ustawy pojawiła się propozycja podzielonej płatności. Z taką inicjatywą, godzącą obie strony, wystąpili przedstawiciele Rzecznika Finansowego. Propozycja nie została jednak poddana ani pod dyskusję, ani głosowanie.
Drugi problem to kwestie dotyczące akwizycji i reklamy, czyli możliwości pozyskiwania klientów. Te mają być znacznie ograniczone. Pojawi się na przykład lista miejsc, w których poszukiwanie poszkodowanych będzie zakazane.
Nikt nie ma wątpliwości, że nagabywanie rodzin na cmentarzach to wątpliwa praktyka. Ale lista zawiera też miejsca użyteczności publicznej lub miejsca zamieszkania. Wiele kancelarii znajduje się właśnie w budynkach użyteczności publicznej lub niedaleko nich. A ustawa i takie miejsca negocjacji uznaje za nielegalne. Wybór będzie jeden: albo łamanie prawa, albo zmiana siedziby. Do tego akwizycja będzie zakazana w mieszkaniach poszkodowanych. Zatem poszkodowani, którzy w wyniku wypadku stali się osobami z niepełnosprawnością fizyczną, mają być w ogóle pozbawieni możliwości dochodzenia roszczeń.
- W jaki sposób ludzie na wózkach, ludzie po ciężkich wypadkach mają w tej sytuacji spotkać się z prawnikiem? To kuriozum - ocenia Joanna Smereczańska-Smulczyk i dodaje. - W projekcie ustawy użyto sformułowania o zakazie akwizycji lub reklamy usług w miejscach użyteczności publicznej. Zgodnie z definicją „miejsca użyteczności publicznej” są to: miejsca przeznaczone dla obsługi bankowej, handlu, gastronomii, usług, turystyki, sportu, obsługi pasażerów w transporcie kolejowym, drogowym, lotniczym lub wodnym, poczty lub telekomunikacji oraz inny ogólnodostępny budynek przeznaczony do wykonywania podobnych funkcji. Za budynek użyteczności publicznej uznaje się także budynek biurowy i socjalny. Wprowadzenie tak szerokiego zakazu akwizycji i reklamy spowoduje, że nigdzie nie będzie można poinformować osoby poszkodowanej o przysługujących jej prawach. Obywatel zostanie pozbawiony prawa do informacji o tym, że ma możliwość walczyć o swoje - zwraca uwagę Joanna Smereczańska-Smulczyk.
Trzeci problem to kwestia wynagrodzenia. Zgodnie z projektem będzie ograniczone do maksymalnie 20 proc. wysokości odszkodowania. Już teraz na rynku odszkodowawczym standardem jest 25 proc. Branża zaznacza, że za każdym razem pieniądze pobierane są tylko i wyłącznie po zakończonej sukcesem sprawie. Wcześniej - to firma odszkodowawcza inwestuje: czas pracowników, ekspertów, prawników. Mało kto wie, że kancelarie zakładają koszty opłat sądowych w imieniu osób, których nie stać na pomoc prawną, dzięki czemu poszkodowani mogą przystąpić do procesu sądowego przeciwko zakładowi ubezpieczeń.
I Krupa, i Smereczańska-Smulczyk podkreślają, że w tej chwili rynek kancelarii odszkodowawczych znajduje się w recesji. Wartość uzyskiwanych świadczeń w skali roku to około 500 mln zł. I z roku na rok spada. – Twierdzenie, że ta branża to eldorado jest sporym naciągnięciem - mówi Krupa.
Na zmianach ucierpią kierowcy?
Polska Izba Ubezpieczeń przekonuje, że zmiany są konieczne, bo bez regulacji wciąż na rynku będą pojawiać się nieuczciwe firmy odszkodowawcze. Dzięki nim niemożliwe będzie choćby mamienie klientów ogłoszeniami o gigantycznych odszkodowaniach jakie można rzekomo uzyskać za niemal każdy wypadek. Podobnie będzie z prowizjami, czy poszukiwaniem klientów...w szpitalach, czy szkołach.
Tymczasem na jeszcze jeden problem zwraca uwagę Ogólnopolskie Motoryzacyjna Rada Techniczna. Jeden z przepisów w projekcie ustawy sprawia, że rozliczanie bezgotówkowe z wypożyczalniami samochodów i warsztatami przestanie być możliwe.
A wszystko to przez art. 9 projektu ustawy, który otrzymał brzmienie "Nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią". Jedno zdanie wystarczy. Bo to właśnie bezgotówkowe rozliczanie się jest przenoszeniem wierzytelności. O wygodzie rozwiązania wie każdy, kto był uczestnikiem wypadku. Nie trzeba rozliczać się samemu z wypożyczalnią - ona pobierze odpowiednią kwotę.
- Zamiarem ustawodawcy było ograniczenie możliwości obrotu wierzytelnościami o charakterze osobistym wynikającymi z wypadków. Wskazać należy jednak, że zapis wyłączający możliwość takich cesji w polskim prawie istnieje już od kilkudziesięciu lat - tłumaczy organizacja w liście otwartym do przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Prawnicy listy piszą
W sprawie zmian w projekcie ustawy dotyczącej kancelarii odszkodowawczych listy z prośbą o interwencje trafiły też na biurko prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz premiera Mateusza Morawieckiego. Senacki projekt czeka w tej chwili na dalszy etap prac legislacyjnych.