Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ujawnił akta afery podsłuchowej. Usłyszał zarzuty

0
Podziel się:

Zbigniewowi S. grozi kara nawet do trzech lat więzienia. Marszałek Sejmu nie widzi na razie podstaw do powołania komisji śledczej.

Ujawnił akta afery podsłuchowej. Usłyszał zarzuty
(PAP)

Zbigniew S. na wolności, ale z zarzutem. Wczoraj wieczorem biznesmen został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów. Po kilku godzinach został wypuszczony. Publikacja tego materiału to złamanie prawa - mówi zastępca Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Andrzej Lewiński. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski powiedział w środę, że nie widzi na razie podstaw do powołania komisji śledczej ws. afery podsłuchowej.

Aktualizacja: 11:00.

Po wyjściu z siedziby prokuratury okręgowej w Warszawie Zbigniew S. poinformował zgromadzonych dziennikarzy, że postawiono mu zarzut ujawnienia tajemnicy śledztwa.

Dodał, że nie przyznał się do winy oraz że zastosowano wobec niego "środki zapobiegawcze" - zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. .

Zatrzymanie Zbigniewa S. miało związek z opublikowaniem przez niego na Facebooku zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tak zwanej afery podsłuchowej. Twierdził, że już wcześniej pojawiły się one na serwerach w Chinach. Zapowiadał, że upubliczni wszystkie tomy akt śledztwa prowadzonego w związku z podsłuchami, zakładanymi w warszawskich restauracjach - 28 tomów czyli łącznie 72 tysiące stron.

Warszawska prokuratura potwierdziła autentyczność akt, których zdjęcia umieszczał w sieci Zbigniew S. Poinformowała też, że śledztwo wszczęte w związku z publikacjami dotyczy udostępniania, a nie wycieku akt.

Legalny dostęp do akt sprawy dotyczącej nielegalnych nagrań polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach miało wiele osób, będących stronami w postępowaniu. To też podejrzani, pokrzywdzeni i ich pełnomocnicy. Lista tych osób trafiła do prokuratury.

Premier oczekuje zdecydowanych działań prokuratury w związku z upublicznieniem w internecie akt ze śledztwa z afery podsłuchowej - mówił wczoraj wieczorem, po spotkaniu z Ewą Kopacz prokurator generalny.

Andrzej Seremet wyjaśnił, że szefowa rządu oczekiwała informacji, czy prokuratura podejmie skuteczne działania zmierzające do wykrycia sprawcy. Zapewnił premier, że w tej sprawie prokuratura zrobi wszystko na co powala prawo, by maksymalnie szeroki krąg sprawców został ustalony. Seremet wyraził bowiem przypuszczenie, że w sprawę zamieszane są także inne osoby, nie tylko publikujący materiały na Facebooku Zbigniew S.

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski powiedział w środę, że nie widzi na razie podstaw do powołania komisji śledczej ws. afery podsłuchowej. Podkreślił, że komisje śledcze nie powinny służyć czyjemuś interesowi politycznemu.

- Prokuratura działa - mam nadzieję, że prokurator generalny Andrzej Seremet nas przekona, że potrafi działać skutecznie. Nie widzę na razie podstaw do komisji śledczej. Zresztą uważam, że komisje śledcze powinny działać tam, gdzie jest podejrzenie złamania prawa, a nie po to, by służyć czyjemuś interesowi politycznemu - powiedział Sikorski.

Prokuratura zablokowała dostęp do dokumentów

Na wniosek prokuratury zablokowano już profil "Gazety Stonoga" na Facebooku. Znajdowało się tam 21 tomów akt ze śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej. Nadal jednak działa publiczny profil Zbigniewa Stonogi, gdzie umieścił on kilka zdjęć z zawartości akt.

Kontrowersyjny biznesmen udostępnił dokumenty, tłumacząc, że już wcześniej pojawiły się one na serwerach w Chinach.

Prokurator Przemysław Nowak poinformował, że rozpoczęte w związku z publikacjami śledztwo dotyczy udostępniania, a nie wycieku akt. Wyjaśnił, że legalny dostęp do akt sprawy dotyczącej nielegalnych nagrań polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach miało wiele osób, będących stronami w postępowaniu. To też podejrzani, pokrzywdzeni i ich pełnomocnicy.
Prokurator przyznał, że nie ma pewności, czy jednak nie doszło do nielegalnego wycieku akt z postępowania, ale tę wersję uznał za mniej prawdopodobną.

Zbigniew S. na konferencji prasowej przed Sejmem powiedział wczoraj, że otrzymał informację o umieszczeniu tych dokumentów na chińskich serwerach, a sam tylko opublikował część z tych akt - około jednej czwartej. Dodał, że jest upartym człowiekiem i zamierza umieścić na swoim profilu całość akt - 28 tomów czyli łącznie 72 tysiące stron.

Powiedział, że umieścił akta na swoim koncie w Facebooku ze względu na dobro publiczne. Uważa, że nie jest winny, ale prokuratura tak go traktuje. Wyjaśnił, że nie został przez prokuraturę przesłuchany, a więc nie miał możliwości w sposób procesowy wyjawienia lub odmowy wyjawienia, skąd ma akta sprawy.

Były minister sprawiedliwości Marek Biernacki z PO , obecnie szef sejmowej speckomisji stwierdził, że ujawnienie akt spowolni wyjaśnianie afery podsłuchowej.

Poseł zwołał na przyszły czwartek posiedzenie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Zaproszono na nie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
W związku z sytuacją PiS ponawia apel o powołanie komisji śledczej. Projekt PiS czeka na rozpatrzenie przez Sejm od września ubiegłego roku. Jutro posłowie mają rozstrzygnąć o uzupełnieniu porządku obrad o ten punkt.

Szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak uważa, że zamiast przeprowadzać głosowanie, marszałek Sikorski powinien sam podjąć decyzję o przeprowadzeniu pierwszego czytania projektu uchwały. Przypomniał, że były premier Donald Tusk zapewnił Sejm, że informacja na temat afery będzie przedstawiona do końca września ubiegłego roku.

Według Mariusza Błaszczaka, sam fakt wycieku akt nie jest rzeczą dobrą ale istotniejsza jest ich treść, która jego zdaniem świadczy o patologii władzy i kompromituje jej przedstawicieli.

Zgodnie z wnioskiem PiS, komisja śledcza miałaby zbadać działania służb specjalnych, policji oraz członków Rady Ministrów i osób im podległych odpowiedzialnych za nadzór i koordynację pracy tych instytucji i organów w związku z ujawnionym przez tygodnik "Wprost" w wydaniu z 16 czerwca 2014 r. procederem nagrywania urzędników, polityków oraz przedsiębiorców od lipca 2013 do czerwca 2014 roku w warszawskich restauracjach Sowa i Przyjaciele, Amber Room i Osteria a także w innych miejscach.

Naczelna Rada Adwokacka wyraża zaniepokojenie w związku z wyciekiem danych osobowych w opublikowanych dziś materiałach ze śledztwa. Adwokaci podkreślają, że upublicznienie tych materiałów nie ma nic wspólnego z wolnością słowa.

W przyjętej dziś uchwale prezydium Rady zwraca uwagę, że zasada zachowania poufności danych osobowych powinna być zasadą nienaruszalną, przestrzeganą przez wszystkich uczestników życia publicznego, a szczególnie przez służby prowadzące śledztwo. Prezydium NRA przypomina również o ciążącej na adwokatach tajemnicy zawodowej.

Ujawnienie akt to złamanie prawa

Publikacja tego materiału to złamanie prawa - mówi zastępca Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Andrzej Lewiński. Wyjaśnia, że chodzi o artykuł 49. ustawy o ochronie danych osobowych. Mówi on, że kto bezpodstawnie przetwarza dane zwykłe podlega karze do lat dwóch, a w przypadku danych wrażliwych do lat trzech.

Andrzej Lewiński dodał, że obowiązków nie dopełnił też administrator instytucji, która dane osobowe zebrała. W tym przypadku chodzi o prokuraturę. Zastępca GIODO mówi, że odpowiedzialność jest podwójna. Wyjaśnia, że myśl artykułu 51 winę ponosi administrator, który należycie nie zabezpieczył danych oraz osoba, która dane udostępniła.

Andrzej Lewiński przyznał, że biuro GIODO samo niewiele może w sprawie wycieku danych osobowych zrobić. Najpierw zapytamy prokuraturę o przebieg postępowania, potem dołączymy się z wnioskiem dotyczącym odpowiedzialności z zakresu ochrony danych osobowych - powiedział.

Czytaj więcej w Money.pl
Marek F. zatrzymany. To nie "afera taśmowa" Prokuratura nie ujawnia szczegółów. Według Radia ZET chodzi o przedstawienie przez biznesmena fałszywego zwolnienia lekarskiego w prokuraturze w Białymstoku.
Afera podsłuchowa. Jest decyzja prokuratury _ - Decyzja o umorzeniu zapadła wczoraj, podjęto ją ze względu na niepopełnienie czynów - _poinformowała rzecznik prasowa prokuratury.
Afera taśmowa "zakopana". Wina... Zdaniem prezesa PiS to symptomatyczne działanie nowego gabinetu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)