Wizyta Petro Poroszenki w Polsce będzie pełna przyjaznych gestów i zapowiedzi nowego otwarcia w relacjach gospodarczych. Ale żadnych realnych korzyści z tego nie będzie. - Przepisy obowiązujące na tamtejszym rynku są dla nas nadal niekorzystne. My dalibyśmy się zamordować za ich sprawę, ale z ich strony wdzięczności nie widać - mówi dr Henryk Borko, rektor Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i ekspert ds. rynków wschodnich.
Jak zapewnia na swoich stronach Ministerstwo Rozwoju, Ukraina jest priorytetowym partnerem Polski. Na dowód tego partnerstwa w piątek do Warszawy przyjechał Petro Poroszenko na spotkanie z Beatą Szydło i Andrzejem Dudą. O tym, jak ważny to dla nas partner, mówią kwoty pomocy, jakiej Polska udzieliła Ukrainie.
Od 2005 r. przeznaczyliśmy w ramach pomocy rozwojowej ponad 510 mln zł. Potroiliśmy też pomoc humanitarną i techniczną. W tym roku MSZ planuje wydać ok. 24 mln zł na ten cel. Jest jeszcze program decentralizacyjny, który tylko w 2014 i 2015 r. kosztował nas blisko 9 mln zł. W planach jest jeszcze realizowany z Kanadą dwuletni program reformy samorządowej wart 16 mln zł.
Z danych GUS wynika, że obroty towarowe między Polską i Ukrainą spadły w zeszłym roku o 22,87 proc. w porównaniu do 2014 r. W sumie wyniosły 5 mld dolarów. Częściowo to oczywiście skutek trudnej sytuacji ekonomicznej tego kraju i wojny z Rosją. Eksperci przekonują jednak, że nie tylko.
- Brakuje elementarnej równowagi. Ciągle nie możemy dogadać się z Ukrainą w kwestii embarga na mięso, tamtejszych certyfikatów i przepisów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Ukraińcy chronią swój rynek przed naszymi produktami - mówi dr Henryk Borko z Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości.
Jak ocenia, na programy pomocowe dla Ukrainy, te organizowane przez UE i własne, koordynowane przez MSZ, wydajemy naprawdę uczciwe pieniądze. Sugeruje nawet, że chwilowo powinniśmy się z tym wstrzymać i poczekać, aż pożyczone z MFW miliardy zaczną przynosić efekty i Ukraina uporządkuje swoją gospodarkę. Być może wtedy nasi przedsiębiorcy mogliby przełamać tamtejsze bariery administracyjne.
Szkodliwy miks polityki, historii i gospodarki
Gdzie indziej przyczyn mizernych relacji z Ukrainą szuka Piotr Nowak z magazynu uniwersal.info, zajmującego się naszą polityką wschodnią. - Głównym problemem w tych relacjach jest nieumiejętność oddzielania kwestii politycznych od tych czysto gospodarczych. Ciągle tylko deklarujemy zwiększenie wymiany handlowej, tymczasem Ukraina spada w zestawieniu największych odbiorców naszych towarów. W 2014 roku była jeszcze na 14. miejscu, a rok później - dopiero na 18.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w niekontrolowany sposób mieszają się w tym dialogu treści z zupełnie różnych kategorii. Oczekiwania związane z np. godnym pochówkiem ofiar zbrodni banderowców na Kresach przetyka się kwestiami gospodarczymi.
- Właściwego klimatu nie tworzy dość czytelne uzależnianie polskiej pomocy finansowej od gestów strony Ukraińskiej związanej z polityką historyczną. Nie jesteśmy tak potężni, żeby dyktować warunki takiego wsparcia - dodaje Nowak.
Zdaniem eksperta, inne problemy to nasze zaangażowanie w rozwiązywaniu wewnętrznych problemów Ukrainy i rola w próbach zakończenia konfliktu z Rosją. Jego zdaniem Polska "weszła w to bardzo mocno". Chcieliśmy być tu przewodnikiem dla naszego sąsiada, ale mu to nie pasuje. Woli szukać pomocy u silniejszych partnerów z Zachodu. My się na to obrażamy, a przez to nie jesteśmy tak aktywni w szukaniu dobrych dla gospodarki rozwiązań.
W związku z tym tracimy szanse na lepsze zaistnienie na tamtejszym rynku. - Tymczasem to najlepszy moment do tego. Drastycznie spada handel z Rosją i ktoś wejdzie na to miejsce. Pytanie, dlaczego nie my? Ukraina potrzebuje zastrzyku z zewnątrz, nie poradzi sobie sama, inwestorzy są i będą potrzebni - mówi Piotr Nowak.
Taryfy, korupcja i drogi
Handel zagraniczny Ukrainy zmniejszył się w ciągu roku o jedną trzecią. Wymiana handlowa z Rosją spadła aż o połowę. Wartość całego importu to 37,5 mld dolarów, podczas gdy w 2011 r. było to prawie 66 mld dolarów. Normalizacja sytuacji u naszego wschodniego sąsiada powinna dać szansę na powrót do poprzednich wyników. Możemy na tym skorzystać.
Do tego potrzebne jest jednak nowe otwarcie w relacjach gospodarczych, które pojawia się w deklaracjach naszych polityków. Zapowiadają oni np. nowe przejście graniczne za dwa lata. Próbuje się też wzmocnić współpracę przez program budowy polsko-ukraińskiego śmigłowca. Problem w tym, że, jak przekonuje Nowak, to była tylko próba odsunięcia uwagi od plajty z Caracalami. Latem tego roku z wielką pompą otworzyliśmy też misję polskiego biznesu dla Obwodu Kijowskiego.
Ożywienie wymiany nie jest łatwe, bo na Ukrainie nadal rządzi "układ". By pokazać skalę tamtejszej korupcji, Nowak opowiada, jak podczas ostatniej wizyty na Ukrainie pod jedną z prokuratur podziwiał samochód sędziego. - Szybko policzyłem, że ze swojej oficjalnej pensji powinien na niego pracować co najmniej 145 lat - wylicza.
Bliżej Unii, ale problemy te same
Szansą na nowe otwarcie jest umowa o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu (DCFTA) między Unią Europejską a Ukrainą, która weszła w życie na początku tego roku. Oznacza ona między innymi niższe cła na niektóre towary i wzajemne obietnice zniesienia pozostałych w ciągu dziesięciu lat. Porozumienie przewiduje też, że Ukraina konsekwentnie będzie wprowadzać unijne prawa, normy i standardy.
Ministerstwo Rozwoju szacowało na początku roku, że dzięki DCFTA, obroty handlowe Polski z Ukrainą zwiększą się o 432,2 mln dol. rocznie, czyli prawie o 10 proc. Wprawdzie najświeższe dane GUS potwierdzają pewne ożywienie, ale nie jest ono tak znaczne. Udział Ukrainy w polskim eksporcie wzrósł w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku o 0,1 p. proc. i wyniósł 1,7 proc. Import również wzrósł o 0,1 p. proc. i stanowił 1 proc. całego importu Polski.
- Jak widać, niewiele to zmieniło. Dopasowanie przepisów do tych obowiązujących w UE przebiega bardzo opornie. Administracja celna i podatkowa działa na Ukrainie bardzo wolno. Dlatego, jeśli miałbym doradzać naszym władzom, to sugerowałbym wsparcie doradcze w tym obszarze. To dużo lepszy pomysł niż przesyłanie kolejnych transz pomocy finansowej - mówi dr Henryk Borko.
Podobnie ten problem postrzega profesor Marek Wróblewski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. - Nie chodzi tylko o bariery taryfowe, ale też operacyjne i czysto techniczne. Nasi przedsiębiorcy mają też potężne trudności z odzyskiwaniem VAT z Ukrainy. Inną barierą jest też infrastruktura drogowa. Dlatego wielu przedsiębiorców rezygnuje z tego rynku, a szkoda, bo tam drzemie olbrzymi potencjał - dodaje profesor Wróblewski.