Za 2-3 lata emigracja z Ukrainy zacznie spadać - uważa Serhii Nikolaichuk, dyrektor Departamentu Polityki Monetarnej oraz Analiz Ekonomicznych Narodowego Banku Ukrainy.
Nikolaichuk udzielił wywiady serwisowi PAP Biznes ). Podkreślił w nim, że wysoki poziom emigracji jest "poważnym powodem do zmartwień". - Szacunki dotyczące liczby Ukraińców pracujących poza granicami naszego kraju są różne - od 1,3 do 2,3 mln osób - powiedział.
Z tej liczby aż 40 proc. pracuje nad Wisłą, choć oczywiście nie wszyscy na stałe. Według szacunków Narodowego Banku Polskiego w najbliższych kilku latach wielkość imigracji z Ukrainy do Polski wyniesie 200-300 tys. osób rocznie. - Takie założenie wydaje się uzasadnione i zgodne z naszymi oczekiwaniami. Nadal odnotowujemy znaczną różnicę pomiędzy poziomem płac w Polsce i na Ukrainie. Są one ok. trzy razy wyższe i ta różnica nie zostanie szybko zasypana - skomentował Nikolaichuk.
Jednocześnie zaznaczył jednak, że w średnim terminie Kijów oczekuje, że sytuacja "nieco się uspokoi". Stanie się tak na skutek stopniowego wyrównywania poziomu życia w Polsce i na Ukrainie.
Przedstawiciel Narodowego Banku Ukrainy zwrócił także uwagę na zmianę preferencji migracyjnych wśród Ukraińców. Jeszcze w 2012 r. 40 proc. z ukraińskich emigrantów pracowało w Rosji, podczas gdy w Polsce – jedynie 15 proc. Teraz proporcje są niemal odwrotne. Za wschodnią granicą pracuje 25 proc. ukraińskiej emigracji, a nad Wisłą – 40 proc.
Emigracja jest problemem dla Ukrainy, gdyż wpływa choćby na potencjał wzrostu PKB. – Szczególnie, że wyjeżdżający są najbardziej produktywni. Większość, ok. 70 proc., to mężczyźni, a jeśli chodzi o ich wiek, to ok. 35 proc. emigrantów jest poniżej 30. roku życia – mówi Nikolaichuk.