W 2060 roku na polskim rynku pracy zabraknie 5 mln pracowników. Uratować przed zapaścią mogą nas pracownicy z Ukrainy. – Oni wspomogą nie tylko polski rynek pracy, ale również mogą poprawić sytuacją finansową systemu ubezpieczeń społecznych i uratować część naszych emerytur – mówił w programie #dziejesienazywo Maciej Witucki, prezes Work Service.
W Polsce brakuje rąk do pracy, dlatego pracodawcy zabiegają coraz mocniej o pracowników z Ukrainy. W 2015 roku dwukrotnie wzrosła liczba pozwoleń na pracę dla obcokrajowców, sięgając prawie 1 miliona, z czego 90 proc. zostało wydanych Ukraińcom.
W 2060 roku polski rynek pracy przed zapaścią uratuje tylko napływ 5 mln pracowników z zagranicy.
- My już dziś musimy dla naszych klientów w fabrykach we Wronkach dowozić pracowników z odległości 130-150 km i mimo wysiłków nie jesteśmy w stanie znaleźć pracowników – mówił Maciej Witucki. Dlatego, jego zdaniem, konieczne jest w większym stopniu sprowadzanie pracowników z Ukrainy.
- Kłopot ze sprowadzeniem większej ilości pracowników z Ukrainy polega na pozyskiwaniu pozwoleń na pracę. Mamy już dziś tysiące pracowników, którzy mają polskie wizy i są gotowi przyjechać do Polski, ale nie mogą przejść przez polskie urzędy pracy. Potrzebna jest rozsądna liberalizacja przepisów dotyczących sprowadzania i zatrudniania Ukraińców w Polsce – mówił Witucki.
Dziś w Polsce legalnie pracuje ok. miliona Ukraińców, mniej więcej drugie tyle na czarno. - Myślę, że zdublowanie tej liczby nie byłoby kłopotem – uważa prezes Witucki. I zaznacza, że pracownicy z Ukrainy wspomogą nie tylko polski rynek pracy, ale również mogą poprawić sytuację finansową systemu ubezpieczeń społecznych i uratować część naszych emerytur.