- Niemcy nie będą się patyczkować. Nie będzie jakiś zapasów w kisielu i filozofowania jak u nas. Otworzą dla nich legalny rynek, jak tylko zorientują się, jakiej jakości są to pracownicy - mówi money.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Od 11 czerwca obywatele Ukrainy bez wiz wjeżdżają do UE.
Od niedzieli Ukraińcy na podstawie swoich paszportów biometrycznych mogą wjeżdżać do krajów Wspólnoty na 90 dni - w ciągu pół roku - w celach biznesowych, turystycznych lub rodzinnych. Mogą i korzystają z tego prawa.
Od straży granicznej otrzymaliśmy najświeższe dane. Według nich, tylko w ciągu pierwszej doby działania nowego prawa, polską granicę przekroczyło ponad 23 tys. Ukraińców. 2817 z pośród tej liczby skorzystało już z zasad ruchu bezwizowego.
Choć nie oznacza to otwarcia rynku pracy UE dla obywateli tego kraju, to nasza gospodarka może to odczuć. A to dlatego, że polskie legalne oferty pracy zaczęły właśnie konkurować z dużo lepiej płatnymi propozycjami nielegalnego zatrudnienia np. w Niemczech.
Niemcy potrzebują ich bardziej
- Niemcom brakuje teraz od 700 tys. do nawet miliona pracowników, a bezrobocie mają na poziomie 3,9 proc. A do tego mają dużo większy problem demograficzny niż my. Ukraińcy, którzy pojadą tam teraz po większe pieniądze, mają duże szansę znalezienia pracy sezonowej w rolnictwie, budowlance i ogrodnictwie - mówi money.pl Andrzej Kubisiak z Work Service.
Jak przekonuje ekspert, w całej Europie w tych właśnie branżach zatrudnia się najwięcej pracowników na czarno. Nie inaczej jest u naszego zachodniego sąsiada.
- Do naszych oddziałów na terenie Polski trafiają pierwsze zapytania od Ukraińców, czy pomożemy im znaleźć pracę w krajach Unii Europejskiej. Z naszej strony otrzymują odpowiedzi odmowne, bo regulacje, które weszły po 11 czerwca, nie dają możliwość zapewnienia im legalnego zatrudnienia - mówi Kubisiak.
Ostatnie dane o bezrobociu w UE
źródło: Eurostat
Trudno się dziwić, że Ukraińcy chcą jechać dalej. Przegrywamy w bezpośrednim starciu na płace. Dlatego musimy liczyć się z tym, że Ukraińcy, którzy teraz wybierają Polskę, już za chwilę mogą wyjechać do pracy dalej na Zachód. Jedyną nadzieją na to, że zostaną, jest bliskość kulturowa, językowa i to, że już się u nas osiedlili. Znaleźli partnera życiowego, albo swoje nowe ukochane miasto - o czym pisaliśmy w money.pl.
Jeśli jednak odpływ Ukraińców będzie znaczący, dojdzie do niego w najgorszym z możliwych momentów w naszej najświeższej historii. Dziś to bowiem siła robocza ze Wschodu ratuje nasz rynek pracy.
- Tylko w I kwartale tego roku liczba ofert pracy wzrosła o 20 proc., a z najnowszych danych GUS wynika, że mamy w Polsce już 120 tys wakatów. Według naszych aktualnych badań 1/3 firm ma poważne kłopoty z obsadzeniem stanowisk - wylicza Kubisiak.
Wyjazd nawet części z miliona Ukraińców, którzy pracują obecnie w Polsce, będzie bardzo groźny dla gospodarki. - Niech wyjedzie nawet tylko 10 proc. Oznaczać to będzie kolejne 100 wakatów. Jeżeli doda się do tego te 130 tys., o których mówi GUS, będziemy mieli duży kłopot - dodaje.
Bezrobocie w Polsce na przestrzeni ostatnich 26 lat
Z kolei po najnowszych danych widać, że zapotrzebowanie rośnie. Jak donosi "Rzeczpospolita", do ponad 773 tys. wzrosła w pierwszych pięciu miesiącach roku liczba oświadczeń pracodawców o chęci zatrudnienia pracownika ze Wschodu. To blisko 50 proc. więcej niż w tym samym okresie 2016 r. I prawie tyle samo co w całym 2015 r.
Niemcy nie będą czekać
Eksperci nie mają wątpliwości, że do otwarcia legalnego rynku pracy może dojść szybciej niż myślimy.
- Niemcy nie będą się patyczkować. Nie będzie jakiś zapasów w kisielu i filozofowania jak u nas. Otworzą dla nich legalny rynek, jak tylko zorientują się, jakiej jakości to pracownicy - mówi Cezary Kaźmierczak prezes ZPP. - Ciekawe co powie minister Błaszczak, jak padnie przemysł rolno-spożywczy w Polsce - dodaje.
Jak przypomina Kaźmierczak, nasi zachodni sąsiedzi bardzo długo byli przeciwni ruchowi bezwizowemu dla Ukraińców. Jednak po kolejnych odczytach coraz bardziej niepokojących danych ze swojego rynku pracy, bardzo szybko zmienili zdanie.
W ciągu pół roku udało się administracji Merkel przeprowadzić przez biurokratyczną maszynerię Brukseli nowe prawo, na które zgodziła się większość państw UE. Większość, bo ruch bezwizowy nie dotyczy możliwości wjazdu do Wielkiej Brytanii i Irlandii.
- W 6 miesięcy to załatwili, to niewiarygodnie szybko. Pokazuje to ich determinację. Dlatego mam ogromne obawy, że z legalizacją zatrudnienia dla Ukraińców też czekać nie będą. Zmarnowaliśmy szansę. Mieliśmy swoje ”okienko” na stworzenie sensownej polityki osiedlania, ale zaczęły się dywagacje pomiędzy ministrami i wtedy już przegraliśmy - irytuje się Kaźmierczak.
Prezes ZPP zakłada, że lobby holdingów przemysłowych, które są niezwykle silne w Niemczech, będzie mocno naciskać na polityków. - To będzie krótka piłka. Myślę, że do końca roku mogą otworzyć dla Ukraińców swój rynek pracy. Ciśnienie jest duże - dodaje.
Andrzej Kubiak nie jest tak pewny tempa otwarcia legalnego rynku pracy. Ale też tego nie wyklucza. - Dotychczas nie były zgłaszane takie propozycje, ale nie wiadomo co nas czeka po wrześniowych wyborach w Niemczech - mówi.