Rząd w Berlinie przyjął w środę projekt ustawy ws. pracowników spoza UE. Cały pakiet regulacji przewiduje m.in. szybsze i bardziej wydajne procedury przyjmowania imigrantów. Od 1 stycznia 2019 r. migrujący tam Ukraińcy zyskają z automatu pozwolenie na pracę na dwa lata, bezpłatne kursy językowe i oczywiście co najmniej 3 razy wyższe zarobki.
Niektóre firmy już teraz - zachęcając Ukraińców - mówią wprost o zapewnieniu bezpłatnego zakwaterowania i opieki medycznej. W Polsce nasi wschodni sąsiedzi ciągle przebijają się przez trwające niekiedy rok procedury, dostają 6-miesięczne zezwolenia na pracę, a benefitów na poziomie krajowym nie ma żadnych.
Dlatego w tej wojnie o pracowników, których brakuje zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, przegrywamy na całej linii. Dla niektórych fabryk i gmin oznaczać to będzie zawirowania budżetowe i problemy z pozyskiwaniem inwestycji.
- W powiecie zapotrzebowanie na pracowników jest olbrzymie. Powstają nowe miejsca pracy, ale nie ma komu pracować. Ratują nas Ukraińcy. Ich wyjazd na zachód będzie dużym problemem. Szczególnie dla dużych pracodawców w regionie, jak Autoliv czy Electrolux. Tam nawet około 50 proc. pracowników przyjechało z Ukrainy - mówi money.pl radny powiatu Oławskiego i były poseł dwóch kadencji Roman Kaczor.
Klęska urodzaju
Jak przekonuje Kaczor, niestety nie wyciągamy wniosków z tego, co dzieje się na rynku pracy. Do tej pory pomagali Ukraińcy, ale to się może szybko skończyć. Dolny Śląsk i Oława jest pod tym względem szczególnym miejscem. Bliskość Niemiec sprawia, że tam właśnie pracuje spora liczba mieszkających tu Polaków. Za chwile mogą do nich dołączyć Ukraińcy.
To też efekt swoistej klęski urodzaju. W zeszłym roku to województwo było najbardziej aktywnym i skutecznym pod względem pozyskiwania inwestorów zagranicznych. Z 56 projektów tego typu w Polsce, aż 14 ulokowano w tym właśnie regionie. Zainwestowały tu m.in. takie firmy jak Mercedes, Toyota, a przed laty potęga rynku AGD - Electrolux.
W tej samej fabryce w Oławie produkowane są też pralki: AEG-Electrolux i Zanussi. Jak chwali się na stronie internetowej firma, pracuje tu "około 1000 pracowników, głównie z Oławy i okolic" Nie jest jednak tajemnicą, że przy taśmach produkcyjnych obecnie stoi - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - nawet do 70 proc. Ukraińców.
Pytaliśmy o te dane w centrali spółki w Polsce, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie trzeba być jednak znawcą w zakresie produkcji urządzeń AGD, by przewidzieć, że utrata choćby kilkudziesięciu procent tych pracowników może zagrozić produkcji.
Zostaną bo się urządzili w Polsce?
Odpływ Ukraińców dalej na zachód będzie też sporym wyzwaniem dla całego powiatu.
- Obecnie na podstawie oświadczeń pracuje w powiecie ponad 5 tys. obywateli Ukrainy. Mamy też ponad 600 pracujących na podstawie zezwoleń na prace sezonowe. Zdajemy sobie sprawę z wyzwania jakie przed nami stoi, ale mamy tu związane ręce. Nie mamy wpływu na ich decyzje, a odpowiednie regulacje powstają na poziomie krajowym - wyjaśnia Małgorzata Sienkiewicz, zastępca dyrektora powiatowego UP w Oławie.
Problem mogą mieć nie tylko tutejsze fabryki, ale i samo miasto. Oczywiście przesadą byłoby twierdzenie, że opustoszeją ulice, ale dziś co piąty mieszkaniec Oławy to Ukrainiec.
- Miasto liczyło do tej pory około 32 tys. mieszkańców. Szacujemy, że z ludnością napływową zbliżamy się teraz do 40 tys. Ukraińcy mieszkają tu z całymi rodzinami, niektórzy kupili mieszkania, zżyli się z nami. Zatem dla nich decyzja o wyjeździe do Niemiec może nie być już tak łatwa - próbuje uspokajać wiceburmistrz Oławy Andrzej Mikoda.
Jak dodaje, oczywiście jednak należy się liczyć z tym, że część pojedzie dalej. Szczególną tu grupą będą fachowcy, do których adresowane jest niemieckie ”zaproszenie”.
- Zdobyli doświadczenie. Jak się odważą, to pojada. Przyjechali tu, nie ukrywajmy, po wyższe wynagrodzenie. Zatem mogą pojechać za jeszcze większym. Nie jestem jednak pewny czy to będzie szybki proces. Cały czas pozostaje przecież jeszcze bariera językowa - dodaje Andrzej Mikoda.
Język jest i nie jest problemem
Na takie ewentualne obawy Niemcy jednak też znaleźli rozwiązanie. Każdy obywatel Ukrainy od nowego roku, po zgłoszeniu się do tamtejszego urzędu pracy, otrzyma bezpłatny kurs językowy. To jednak nie wszystko.
- W myśl wytycznych ustawy, jej zapisy mają przewidywać ułatwienie nauki języka niemieckiego jeszcze przed imigracją. Dotychczas cudzoziemcom z Ukrainy zależało na nauce języka polskiego, jednak otwarcie granicy niemieckiej zmieni ten kierunek - mówi money.pl Paweł Wolniewicz, kierownik operacyjny ds. cudzoziemców w Work Service.
Jak dodaje, 3-4 razy wyższe zarobki w porównaniu do ofert w Polsce skutecznie zachęcą kandydatów do wzięcia udziału w programie kształcenia językowego. Być może niektórzy obywatele Ukrainy zaczną wkuwać niemieckie słówka już w Oławie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl