Rolnictwo, budownictwo, handel, hotelarstwo i gastronomia, usługi domowe, to sektory, w których zatrudnianie Ukraińców ma kluczowe znaczenie - uważa Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami UW. Ekspert podkreśla, że Ukraińcy to obecnie ok. 90 proc. wszystkich cudzoziemców, którzy dostają u nas zezwolenia na pracę.
W czwartek odbyło się seminarium mBank-CASE pt. "Znaczenie imigracji zarobkowej dla gospodarki Polski". Według przytoczonych podczas seminarium danych, w 2016 r. w naszym kraju wydano 1 mln 300 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom, w większości Ukraińcom.
- Po 2014 roku wzrosła skala imigracji z Ukrainy. Obecnie stanowią oni ok. 90 proc. wszystkich cudzoziemców, którzy w Polsce uzyskują zezwolenia na pracę - wskazał Kaczmarczyk podczas debaty. Jak podkreślił, kluczowe sektory, w których zatrudnia się migrantów z Ukrainy to rolnictwo, budownictwo, handel, hotelarstwo i gastronomia, sektor usług domowych.
Jak mówił, obecnie ok. 40 proc. migrantów z Ukrainy to osoby z wykształceniem wyższym. Prawie 50 proc. Ukraińców po studiach znalazło w Polsce zatrudnienie w hotelarstwie i gastronomii. - Ten sektor jest najdynamiczniej rozwijającym się sektorem zatrudniającym Ukraińców w Polsce - podkreślił.
W zatrudnianiu Ukraińców dominuje województwo mazowieckie. - Po roku 2014 osoby przyjeżdżające do Polski z Ukrainy są coraz młodsze, coraz częściej są to mężczyźni, oraz osoby lepiej wykształcone, z centralnej i Wschodniej Ukrainy oraz dużych miast - zaznaczył Kaczmarczyk.
W seminarium uczestniczyła też Joanna Tyrowicz, doradca w Instytucie Ekonomicznym NBP, konsultantka Banku Światowego. Oceniła, że imigracja zarobkowa do Polski jest wciąż niewielka i nie wiadomo precyzyjnie, jaka jest skala tego zjawiska. - Nie wiemy, jaka jest skala tego zjawiska. Zbieranie danych na ten temat idzie mozolnie - stwierdziła.
- Nawet gdyby przyjąć zgrubny szacunek, ile osób urodzonych poza Polską pracuje na terenie naszego kraju, to zwiększenie tej liczby w ostatnich latach nie było imponujące - oceniła. - Jest zauważalne w dużych miastach, w pewnych sektorach. Ale nie zmienia to zasadniczo struktury narodowościowej na polskim rynku pracy - przekonywała.
Tyrowicz zaznaczyła, że nie można mówić o tym, że Ukraińcy zabierają Polakom miejsca pracy. - Ukraińcy przyjeżdżają na miejsca pracy, które pozostały wcześniej niezapełnione. Inaczej nie można zatrudnić w Polsce obcokrajowca, takie jest prawo. Nawet jeśli ten napływ się zwiększa, to ma on charakter sezonowy, gdy pracodawcy potrzebują pracowników. Ale nie można przekładać pozwoleń na osoby, to są dwie różne miary - podkreśliła ekspertka.