Pracują kilkanaście godzin dziennie, nie mają wolnego i są zatrudnieni na śmieciówkach - pracownicy z Ukrainy żalą się na skandaliczne warunki pracy w jednych z największych zakładów mięsnych w regionie Animex - dawnym Agryfie.
Twierdzą, że są zmuszani do pracy po 350 godzin miesięcznie, a zarabiają po tysiąc złotych. Przez kilka godzin nie mogą korzystać z toalety. Problemem zajął się konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie Henryk Kołodziej.
W rozmowie z Radiem Szczecin oświadczył jednak, że nie chce kierować sprawy do organów ścigania. - Zakład ma czas, by poprawić obecną sytuację - powiedział. Wcześniej trzy kontrole Inspekcji Pracy nie wykazały nieprawidłowości.
Jej przedstawiciel Borys Badowski zauważył jednak, że instytucja ta nie zajmuje się umowami cywilnoprawnymi. Przypomniał, że skargi dotyczące ich przestrzegania rozpatrują sądy cywilne.
Rzecznik prasowy zakładów Animex Andrzej Pawelczak poinformował, że zarzuty pracowników są nieprawdziwe. Obecnie w zakładach mięsnych pracuje około 300 Ukraińców.
"Animex nie zatrudnia 'na czarno', nie zatrudnia na umowy 'śmieciowe', nie zmusza do pracy po ilości 350 godzin miesięcznie, ani nie wyzyskuje pracowników pochodzących z Ukrainy" - napisał Pawelczak w mailu do redakcji WP money. I dodał, że "w ostatnich dniach zakończyła się w zakładzie rutynowa kontrola PIP, która nie stwierdziła żadnych przekroczeń prawa, jeśli chodzi o pracowników z Ukrainy".
oprac.: Katarzyna Kalus