Ulice zmienione w potoki, parkingi i podwórka w jeziora. Gwałtowne burze z silnymi opadami topią polskie miasta. Sami jednak pogarszamy sytuację.
Polskie miasta nie radzą sobie z gwałtownymi burzami i intensywnymi opadami. Na ulice spada zbyt duża ilość wody, aby systemy burzowe i kanalizacyjne poradziły sobie z ich odprowadzeniem. W kilka minut "miejska powódź" gotowa.
Mówienie o ulicach zamienionych w potoki i piwnicach zalanych niczym jaskinie jest jak najbardziej uzasadnione. Jak tłumaczą eksperci, miasta mają wiele wspólnego ze środowiskiem górskim.
- Wezbrania w miastach ze względu na nieprzepuszczalność podłoża podobne są pod względem dynamiki procesów hydrologicznych - takich jak: prędkość odpływu, kształtowanie się fali wezbraniowej - do terenów górskich - podkreśla prof. Piotr Kowalczak, zastępca dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Im większe uszczelnienie, tym większa fala wezbraniowa.
Mało tego, ten typ powodzi powstaje na terenach, które dotychczas nie miały kłopotów z wodą. Występuje również w miastach, które nie zostały zbudowane nad rzekami.
Winna jest urbanizacja
- Powodzie miejskie wiążą się wyłącznie z rozbudową miast - wyjaśnia ekspert. - Przez lata pokutował mit mówiący o tym, że winna jest zmiana klimatu i globalne ocieplenie. Niewiele więc robiono względem poprawy infrastruktury. Tymczasem rzeczywistym problemem jest zagęszczanie zabudowy, tworzenie parkingów, "zabetonowanie" kolejnych terenów miasta. Jeśli dodamy do tego brak_ _lub nieskuteczny system gospodarowania wodą pochodzącą z opadów atmosferycznych, to przy obfitych opadach deszczu, mamy gotowy przepis na powódź miejską - mówi prof. Kowalczak.
Budowane pół wieku temu, albo i jeszcze dawniej, systemy kanalizacyjne są nieskuteczne. Dostosowane do znacznie luźniejszej zabudowy, mniejszych miast, bez szczelnego zabrukowania, albo zabetonowania powierzchni przeznaczonej na parkingi, place, podwórka, teraz muszą odprowadzać niemal całą wodę opadową, która nie ma gdzie wsiąkać.
Będzie gorzej
- Jeśli nic się nie zmieni w urbanistyce i planowaniu miejskim, sytuacja będzie się tylko pogarszać - przestrzega prof. Kowalczak. - Poza tym miasta przyciągają burze. Tworzą własny klimat, idealny dla powstawania opadów o większym natężeniu. Generowana przez nie wyższa temperatura i zanieczyszczenia powietrza powodują, że występowanie burz jest znacznie częstsze. Miasta charakteryzują się również wyższymi opadami średnimi w roku - dodaje.
To nie oznacza jednak, że bez bardzo kosztowych inwestycji jesteśmy skazani na coroczne powodzie w naszych miastach. Europejskie metropolie skutecznie radzą sobie z odprowadzaniem wody deszczowej przy jednoczesnej rozbudowie aglomeracji.
- W Polsce mamy sporo do nadrobienia. Musimy dążyć do zagospodarowania w naszych miastach wód deszczowych, które dotychczas traktowano głównie, jako zagrożenie. A przecież to bezcenny i niezastąpiony surowiec – zaznacza ekspert. - Konieczne jest wprowadzenie takich rozwiązań, jak zielone dachy, czy parki deszczowe, suche poldery, odtworzenie obszarów wodno-błotnych, które zatrzymają i pochłoną nadmiar wody opadowej. Istnieje szereg wspaniałych wzorcowych rozwiązań. Dla mnie wzorem jest Berlin - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl