Skarbówka nie może przez lata ścigać „ulgowiczów” - mówi sąd w sprawie przepisów o tzw. uldze meldunkowej. Tymczasem, jak się okazuje, fiskus robił to nagminnie i robi nadal. W tej sprawie tysiące Polaków zostało wmanewrowanych w płacenie nienależnych podatków z odsetkami.
W interpelacji poselskiej skierowanej do minister finansów Teresy Czerwińskiej posłanka Bożena Kamińska (PO) pyta o nieprawidłowości związane z traktowaniem tzw. ofiar ulgi meldunkowej przez aparat skarbowy. W odpowiedzi resort przyznaje wreszcie, jak cynicznie urzędnicy skarbowi wykorzystują wszczynanie postępowań karnych skarbowych.
Przypomnijmy, że obowiązek zapłacenia zaległych podatków przedawnia się w Polsce po 5 latach. Skarbówka ma na to jednak prosty patent - rozpoczyna wspomniane postępowanie karne skarbowe. To automatycznie zawiesza przedawnienie i fiskus może w ten sposób tuszować swoją opieszałość i ścigać obywateli tak długo, jak chce.
Z odpowiedzi na interpelacje Kamińskiej wreszcie wyłania się pełen obraz tego, jak urzędnicy używają tego wytrychu. W przypadku „ulgowiczów” widać to najwyraźniej, bo wszystkie ich sprawy są niemalże identyczne.
Jak już pisaliśmy w money.pl, ofiarami ulgi meldunkowej są osoby, które nabyły bądź odziedziczyły mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok i przed upływem 5 lat od nabycia lub odziedziczenia sprzedały je.
Ministerstwo na pytania nie odpowiada
Ludzie ci zostali jednak zwiedzeni przez fiskusa. Aparat skarbowy dobrze ukrył fakt, że dodatkowym, formalnym warunkiem zwolnienia z podatku dochodowego jest złożenie oświadczenia w urzędzie skarbowym o tym, że podatnicy byli w tym mieszkaniu zameldowani.
W efekcie tego zabiegu wyprodukowano tysiące rzekomych oszustów, którzy uchylili się od zapłacenia podatku. Jako że w całej Polsce toczą się setki, jeśli nie tysiące spraw „ulgowiczów”, jedna z naszych ostatnich publikacji, miała już charakter listu otwartego do minister Teresy Czerwińskiej.
Oprócz 13 bardzo szczegółowych pytań, na które ciągle nie otrzymaliśmy odpowiedzi, poprosiliśmy również o wskazanie, co MF ma zamiar zrobić z ewidentnie instrumentalnym wszczynaniem postępowań karnych skarbowych przeciwko „ulgowiczom”.
Z danych Fundacji Praw Podatnika, założonej przez Marka Isańskiego, wynika, że wszystkie one były rozpoczynane jedynie w drugiej połowie ostatniego roku terminu przedawnienia. Natomiast w stosunku do tych „ulgowiczów”, którzy nie zbliżyli się jeszcze do terminu przedawniania, nie otwarto ani jednego takiego postępowania.
Widać tu zatem brak konsekwencji aparatu skarbowego, bo albo wszyscy powinni być podejrzani, albo nikt. Tu jednak widać tylko schemat związany ze zbliżającym się przedawnieniem, które fiskus przerywa, wszczynając postępowania, żeby zatuszować swoją opieszałość, albo - co gorsza - by możliwie długo hodować na obywatelach odsetki w sposób świadomy i zaplanowany.
Sprawy takie same, ale...
Odpowiedź na interpelację niestety potwierdza tylko nasze przypuszczenia. MF stwierdza w niej, że według szacunkowych danych mamy w Polsce około 18,6 tys. „ulgowiczów”. Jednak postępowań karnych skarbowych nie wszczęto wobec wszystkich tych osób. Co więcej nie dotyczy to połowy z nich, ani nawet tysiąca.
W 2015 r. - jak wreszcie przyznało MF - wszczęto 137 postępowań, w 2016 r. - 176, w 2017 - 91, a w 2018 do końca kwietnia - 7. W sumie więc 411 na 18,6 tysięcy prawie identycznych przypadków (2,2 proc.) Co więcej Ministerstwo Finansów nie mając w końcu wyjścia, musiało przyznać w odpowiedzi na interpelację poselską, że potwierdziły się ustalenia FPP. Postępowania karne skarbowe aparat skarbowy wszczyna niemalże zawsze pod koniec okresu przedawnienia.
W 2015 roku w 112 sprawach (na 137) postępowanie wszczęto w ostatnim roku przed przedawnieniem (81,7 proc); w 2016 r. było tak w 134 sprawach na 176 (76,1 proc.), w 2017 - w 73 sprawach na 91 (80,2 proc). Nie można więc mówić tu o przypadku, skoro średnio w 80 procentach spraw postępowania karne skarbowe otwierano w ostatnim roku przed przedawnieniem.
W końcowym fragmencie odpowiedzi MF zapowiada jednak, że uwzględniając najnowsze orzecznictwo sądowe, analizuje się w resorcie możliwość rozwiązania problemu „ulgowiczów”. Szczegółów jednak nie podano.
Prawo do omijania prawa
Mamy zatem do czynienia z zupełnie niezwykłą sytuacją. W demokratycznym państwie prawa organ działający na podstawie tego samego prawa robi wszystko, by je zręcznie obchodzić. Bo nie sposób inaczej nazwać nadużywania przez skarbówkę instytucji postępowań karnych skarbowych.
Do tego wszystkiego robi się to wobec obywateli, którzy mają zapłacić daninę tylko dlatego, że nie dołączyli do zeznania jakiegoś papierka. Nie są to przecież ludzie, którzy chcieli oszukać swoje państwo. Z kolei jak sprawa ciągnie się zbyt długo, to uderza się w tych ludzi postępowaniem karnym skarbowym, żeby na pewno urzędnicy zdążyli to ściągnąć.
Jeszcze smutniejsze jest to, że wszyscy z MF na czele zdają sobie sprawę z tego, że to nie jest w porządku. Nikt z rządzących nie wie jednak, co z tym gorącym ziemniakiem definitywnie zrobić.
Jak już pisaliśmy w money.pl, przecież to minister finansówwskutek interwencji Fundacji Praw Podatnikanakazał ponowną weryfikację toczących się postępowań karnych skarbowych. W efekcie tego kilkadziesiąt z nich zostało umorzonych, o czym również informowaliśmy w money.pl.
Ministerstwo chce, ale...
Co więcej, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w MF, że nieformalnymi kanałami przekazano do aparatu skarbowego komunikat: „nie wszczynajcie tych postępowań wobec ulgowiczów”. Jak jednak widać wyraźnie po odpowiedzi MF na interpelację Kamińskiej, nawet w tym roku otwarto 7 takich spraw.
Dynamika wyraźnie spadła, bo nie jest to już tak częste jak w 2015 czy 2016, ale szokuje, że nadal tak się dzieje. Może jednak nie powinno dziwić aż tak bardzo, skoro żyjemy w kraju, w którym ministerstwo mówi jedno, skarbówka robi drugie, a sądy trzecie.
Zarzut niekonstytucyjności przepisów o zawieszeniu postępowania podatkowego wskutek wszczęcia postępowania karnego skarbowego nie jest nowy. Od czterech lat czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny. Nie tracąc nadziei, że kiedyś doczekamy się tej ostatecznej wykładni, posiłkować się możemy jedynie wyrokiem NSA.
Ten jednak, jak już pisaliśmy w money.pl nie zechciał stanąć w obronie podatników. Niestety dla wszystkich Polaków, NSA zdecydował, że wystarczy, by skarbówka poinformowała nas o wszczęciu takiego postępowania, bez wskazania zasadności. Można zatem nadal ścigać podatników przez lata i naliczać im odsetki, nawet kiedy postępowanie zostanie potem umorzone.
Przedawnienie bardzo ważne, ale ignorowane
Jak ocenił w rozmowie z money.pl tuż po tym wyroku prezes FPP Marek Isański, oznacza to zgodę NSA na fikcyjność instytucji przedawnienia. Fiskus jak chce, to w ułamku sekundy bez żadnych podstaw, wytoczy przeciwko nam działa karne skarbowe.
- Może zatem nadal dręczyć podatników kontrolami przez dziesiątki lat i „hodować” im odsetki, nawet kiedy postępowanie karne skarbowe zostanie potem umorzone - mówił Isański.
Jest to bardzo niebezpieczne dla obywateli, bo instytucja przedawnienia wypełnia dwie bardzo ważne funkcje. Przede wszystkim wymusza na aparacie skarbowym szybkie i efektywne działanie tak, aby należne skarbowi państwa podatki wpływały bezzwłocznie do budżetu.
Po drugie, reguluje stosunek prawny pomiędzy obywatelem i państwem tak, by podatnik nie żył długi czas w niepewności. Nie może przecież być tak, że przez lata nie wie, jakie zaległości na nim ciążą, a potem dowiaduje się, że jeszcze kolejne lata skarbówka będzie to ustalać. Państwo po prostu nie może na swoich obywateli zastawiać takich pułapek.
Nie może, ale zastawia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl