Obaj spodziewają się zwycięstwa.
"Litwini chcą lepiej żyć. Głosowałem na bezpieczeństwo i pomyślność ludzi i państwa" - powiedział Adamkus w lokalu wyborczym. I choć nie wymienił nazwiska tego, kto to zapewni, było jasne, że wybrał siebie. Premier Algirdas Brazauskas poparł "człowieka, umiejącego najlepiej reprezentować Litwę". Marszałek Sejmu Arturas Paulauskas - "gwaranta stabilności i kontynuacji reform". Ujawnili wystarczająco dużo, aby wszyscy zrozumieli, że chodzi o Adamkusa.
Popiera go rządząca centrolewica i większość liderów centroprawicowej opozycji - głównie w obawie przed uważanym za populistycznego demagoga Rolandasem Paksasem. On też liczy na sukces. "Litwa potrzebuje zmian. Życzę Adamkusowi zwycięstwa, ale myślę, że to ja będę prezydentem" - powiedział po oddaniu głosu.
Komentatorzy są bardzo ostrożni w prognozach wyników. Wygra ten, kto choćby jednym głosem pokona kontrkandydata.