Osoba lub firma, która wystąpi do urzędu skarbowego o umorzenie, odroczenie lub rozłożenie podatku na raty, będzie musiała liczyć się z tym, że sprawa zostanie upubliczniona. Tak zakłada projekt ustawy o jawności życia publicznego, którą przygotowuje Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych.
Obecnie o przyznanej preferencji podatkowej wie tylko jej beneficjent oraz urzędnicy skarbowi. Ponieważ decyzja fiskusa jest czysto uznaniowa, taka sytuacja może w poszczególnych przypadkach budzić wątpliwości co do przejrzystości całej procedury.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", projekt ustawy o jawności życia publicznego zakłada, że ceną za przychylność fiskusa będzie upublicznienie danych tak obdarowanych osób lub firm wraz z uzasadnieniem takiej decyzji.
W biuletynie informacji publicznej publikowane mają być:
- imię i nazwisko beneficjenta, a w przypadku firm: nazwa, siedziba i NIP
- podstawa prawna i uzasadnienie przyznania preferencji
- wartość i okres obowiązywania przyznanej ulgi
Dane o beneficjentach mają być aktualizowane raz na kwartał.
Nie wiadomo na razie, czy wymagane będzie podanie pełnego uzasadnienia przyznania preferencji, czy urząd skarbowy będzie mógł ograniczyć się do podania jednej z dwóch możliwych przesłanek: "interesu publicznego" lub "ważnego interesu podatnika".
Cytowani przez gazetę eksperci chwalą wprowadzenie takiego rozwiązania, ale zastrzegają, że powinien zostać ustanowiony dolny limit korzyści podatkowej. Zwracają także uwagę na możliwe niekorzystne konsekwencje dla firm, których wypłacalność w oczach kontrahentów w wyniku publikacji może zostać podważona.
Dodatkowym zabezpieczeniem przed konfliktem interesu ma być trzyletni zakaz zatrudniania urzędnika skarbowego w firmie, której umorzył, odroczył lub rozłożył na raty podatek.
Trzyletni zakaz zatrudniania w firmie urzędnika, który podejmował w jej sprawie decyzje, pod rygorem kary do pół miliona złotych to jeden z ważniejszych zapisów projektu ustawy, który przygotował koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Zakaz zatrudniania byłych urzędników będzie miał szeroki zakres. Będzie dotyczył nie tylko rozstrzygnięć, wyroków i decyzji administracyjnych dotyczących bezpośrednio przedsiębiorcy.
Do tego katalogu zaliczono także udział w postępowaniu przetargowym, zawieraniu umów dotyczących robót, dostaw, usług lub innych umów cywilnoprawnych. Zakazem będzie też objęty były szef danej komórki, nawet jeśli osobiście nie brał udziału w wymienionych czynnościach.
Od zakazu będzie można zrobić wyjątek. W konkretnych, "uzasadnionych" przypadkach zgodę na zatrudnienie byłego urzędnika wcześniej będzie mogła wydawać powołana przez premiera Komisja ds. Rozstrzygania Konfliktu Interesów. Praktyka rządów Ewy Kopacz i Beaty Szydło pokazała jednak, że działania tej komisji były ukrywane przed opinią publiczną.
Za złamanie zakazu firmom będą grozić bardzo wysokie kary, i to wydawane uznaniowo przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Najniższa grzywna wyniesie 10 tys. zł, ale górną granicą będzie pół miliona złotych. Jeszcze wyższe kary mają obowiązywać w przypadku wyboru osoby objętej zakazem na członka władz spółki czy spółdzielni.
Sam były urzędnik także będzie karany za złamanie zakazu. Będzie mu grozić kara finansowa, a nawet dwuletnie więzienie.