Dostęp do 127 mln konsumentów, zniesienie ceł na miliardy euro, wzrost eksportu – to spodziewany efekt podpisanej umowy o partnerstwie gospodarczym z Japonią. - Z perspektywy osoby, która tam mieszkała i studiowała, nie popadałbym w huraoptymizm – przestrzega Karol Zarajczyk, prezes Ursusa. Prezes Zbigniew Inglot widzi tam jednak miejsce dla polskiej marki.
To największa jak dotąd umowa handlowa wynegocjowana przez UE. Potencjał partnerstwa gospodarczego Unii i Japonii już przyrównuje się do umowy CETA. Powołana właśnie strefa wolnego handlu obejmuje bowiem ponad 600 mln osób, znosi cła, których łączna wartość sięga miliarda euro i prowadzi do ułatwień we wzajemnych inwestycjach.
- Umowa handlowa między Unią Europejską a Japonią to przede wszystkim reakcja na agresywną politykę Donalda Trumpa – komentuje w rozmowie z money.pl Karol Zarajczyk, prezes Ursus S.A. Jego zdaniem, aspekt polityczny tego porozumienia jest tu pierwszoplanowy, bo zapowiadane ekonomiczne zyski mogą nie być tak proste do osiągnięcia.
Czytaj również:Umowy handlowe TTIP i CETA oddają władzę korporacjom. "To zagrożenie dla demokracji"* *
Potencjał nie tylko dla unijnych, ale i dla polskich firm widzi Konfederacja Lewiatan, głównie dla przemysłu spożywczego, sektora rolniczego, a nawet maszyn rolniczych, wskazując na olbrzymi popyt na urządzenia usprawniające prace rolne i szybko postępującą automatyzację rolnictwa. ”W związku z tym, polski sektor maszyn rolniczych ma szansę na wzrost eksportu do Japonii” – twierdzi Maciej Drozd, ekspert ds. międzynarodowych Konfederacji.
Maciej Drozd przyznaje, że oczywiście celem tej umowy nie jest jedynie zwiększenie eksportu, ale też poparcie wolnego handlu i sprzeciw wobec tendencji protekcjonistycznych, które reprezentuje polityka handlowa administracji prezydenta USA Donalda Trumpa.
Przypomnijmy, że amerykański prezydent podczas swoich rządów nie tylko wypowiedział szereg międzynarodowych umów gospodarczych, ale prowadzi wojnę handlową, w której rolę dział odgrywają dodatkowe cła nałożone na towary z Chin, Rosji czy Unii Europejskiej. Mało tego, dotychczasowych partnerów nazywa wrogami USA.
W tym kontekście zawiązanie wielkiej umowy handlowej z potężną gospodarką Azji może być sygnałem wysłanym w stronę Waszyngtonu.
- Federacja BusinessEurope, do której należy Lewiatan, była najaktywniejszym aktorem uzgodnień unijnego stanowiska w negocjacjach i odbyła 12 spotkań sektorowych z Komisją Europejską w tej sprawie. Miejmy nadzieję, że porozumienie z Japonią będzie odgrywać rolę „metra z Sevre” dla wszystkich przyszłych umów liberalizujących handel – dodaje Maciej Drozd.
**Japończycy chcą dóbr luksusowych**
Bogacące się społeczeństwo japońskie może być jednak odbiorcą dla europejskiej branży dóbr luksusowych. Pojawienie się wielu europejskich firm na tym azjatyckim rynku może ułatwić dostęp do produktów, które - zwłaszcza młodsza generacja japońskiego społeczeństwa zapatrzona w Zachód – uzna za szczególnie atrakcyjne.
- Być może dwustronna umowa handlowa z Japonią coś zmieni. Korzyści może jednak przynieść głównie europejskim producentom dóbr luksusowych, mocnych alkoholi, żywności czy kosmetyków – sugeruje prezes Ursusa.
Polska w swojej ofercie może pochwalić się cenionymi w świecie jachtami oraz kosmetykami. Zwłaszcza te ostatnie skutecznie podbijają nawet bardzo egzotyczne rynki.
- Nasza marka nie jest jeszcze obecna w Japonii, ale jesteśmy jak najbardziej zainteresowani tym perspektywicznym rynkiem – mówi specjalnie dla money.pl Zbigniew Inglot, prezes słynnej na świat polskiej firmy rodzinnej z Przemyśla. - Prowadzimy już pierwsze rozmowy z potencjalnymi partnerami. Osobiście cieszy mnie zawarcie umowy handlowej UE - Japonia i mam nadzieję, że pozwoli nam to na szybsze pojawienie się na rynku japońskim.
Czytaj również: Inglota nie powstrzyma nawet bomba w salonie w Bengazi. Chce być najbardziej widoczną polską marką na świecie
Jak zaznacza prezes INGLOT-a otwarcie na Japonię to również pewne remedium na to, co się dzieje na międzynarodowych rynkach.
- Od pewnego czasu obserwujemy pogarszającą się sytuację handlu detalicznego dóbr luksusowych zarówno na rynku amerykańskim, jak i europejskim. Widzimy kolejną szansę rozwoju w dynamicznych rynkach azjatyckich. Otworzyliśmy 4 sklepy w Bangladeszu, planujemy otwarcie pierwszego punktu w Tajwanie, prowadzimy też zaawansowane negocjacje w sprawie kolejnych otwarć w Tajlandii i Hongkongu – zaznacza Zbigniew Inglot.
Zobacz też: Inglot inwestuje w jazz. Podejmuje współpracę z największymi nowojorskimi klubami Blue Note
**Mięso zamiast ryb. Dość już ryżu **
Jak zapewniają negocjatorzy z ramienia UE, Japonia to doskonały rynek dla kluczowych unijnych rolnych produktów eksportowych np. wołowiny, wieprzowiny, serwów czy wina. W niektórych z tych branż również Polska ma ważny udział.
Polskim eksporterom sprzyjają zmieniające się gusta kulinarne Japończyków – przekonuje ekspert ds. międzynarodowych Konfederacji Lewiatan. Jak wskazuje, rośnie zapotrzebowanie na żywność w stylu zachodnim - np. nabiał, ekologiczną żywność, mięso - i trwa odwrót od tradycyjnego stylu żywienia opartego na rybach i ryżu.
Zobacz także: Polska wypowie Portugalii dwustronną umowę handlową. W kolejce czeka 23 porozumień o wzajemnej ochronie inwestycji
Zaznacza jednak, że w Japonii prawie nie występuje indywidualizm konsumencki, a Japończycy nie mają w zwyczaju poszukiwania niszowych produktów, dlatego nasze zrzeszenia producentów wraz z resortami rolnictwa i przedsiębiorczości powinny wdrożyć kompleksową promocję polskich artykułów rolnych.
-_ _Szacujemy, że w zależności od sektora eksport z Polski do Japonii może wzrosnąć dzięki tej umowie nawet o 10 proc. – podkreśla Maciej Drozd. - Szanse na ekspansję ma zwłaszcza przemysł spożywczy - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl