Walka z budową gazociągu Nord Stream 2 przybiera na sile. Kilka dni po rozpoczęciu prac w Niemczech przeciwko rosyjskiej spółce wnoszone są oficjalne zarzuty o prowadzenie działalności monopolowej.
Sprzeciw wobec budowy drugiej nitki gazociągu łączącego Rosję z Niemcami to jeden z niewielu tematów, który jednoczy niemal całą polską scenę polityczną. Do gry nieoczekiwanie włącza się prezes Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał.
Jak wynika z informacji rozesłanej do mediów, postawił zarzuty Gazpromowi oraz pięciu międzynarodowym firmom odpowiedzialnym za finansowanie budowy. Można spokojnie założyć, że chodzi o Engie, OMV, Shell, Uniper i Wintershall. Koncerny nie kryją się bowiem z udziałem w inwestycji.
"To precedensowe postępowanie antymonopolowe prowadzone przez polski urząd” – zaznaczono w komunikacie.
Protesty Polski na razie wydają się nieskuteczne. Po wydaniu przez Radę UE niekorzystnej dla nas analizy prawnej pojawiły się pierwsze pozytywne decyzje budowlane dla infrastruktury przesyłowej, a już 3 maja polskie media obiegła informacja o tym, że na niemieckim brzegi Bałtyku rozpoczęły się już prace nad budową terminala dla gazociągu.
Nord Stream 2 ma być drugą nitką gazociągu, przebiegającego po dnie Bałtyku z Rosji do krajów Europy Zachodniej. Gazociąg o mocy przesyłowej na poziomie 55 mld metrów sześciennych rocznie ma być gotowy do końca 2019 roku.
Główni przeciwnicy projektu to Polska, państwa bałtyckie i Ukraina. Dla tej ostatniej budowa Nord Stream 2 może oznaczać koniec przesyłu gazu przez jej terytorium do Europy Zachodniej. Część ekspertów, w tym amerykańscy senatorowie, uważają, że otworzyłoby to również drogę do otwartego konfliktu zbrojnego.