Ponad 135 mln zł kar nałożonych na producentów płyt wykorzystywanych przy produkcji mebli to efekt kilkuletniego śledztwa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ws. zmowy cenowej z lat 2008-2011. Najwięcej, bo niemal 100 mln zł, zapłacić mają przedsiębiorstwa z grupy Kronospan.
Choć w porozumieniu przedstawianym jako kartel brało udział pięć przedsiębiorstw, to UOKiK ukarał jedynie cztery. Swiss Krono w zamian za ujawnienie informacji uniknął wielomilionowej grzywny.
"Świadek koronny"
- Program łagodzenia kar (ang. leniency) przypomina instytucję świadka koronnego w prawie karnym. Przedsiębiorca, który jako pierwszy z uczestników zmowy dostarczy urzędowi dowody zmowy, może liczyć nawet na całkowite zwolnienie z sankcji pieniężnej – tłumaczył prezes UOKiK Marek Niechciał. Co ciekawe, gdy wszczęto postępowanie, do urzędu zgłosiły się jeszcze dwa przedsiębiorstwa, które chciały uniknąć kary w zamian za informacje.
Pozostali uczestnicy oskarżeni o łamanie uczciwej konkurencji otrzymali gigantyczne kary. Kronospan Szczecinek powinien zapłacić 60 mln 690 tys. zł, Kronospan Mielec 39 mln 308 tys. zł, Pfleiderer Wieruszów 19 mln 804 tys. zł, a Pfleiderer jako cała grupa 15 mln 957 tys. zł.
- To trzecia kara, jeśli chodzi o wysokość, nałożona w całej historii UOKiK. Gdyby nie łagodność dla Swiss Krono, przekroczyłaby 200 mln zł - tłumaczył Niechciał.
Od kar producentom przysługuje odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jego orzeczenia nie są ostateczne. Kolejnymi instancjami są: Sąd Apelacyjny i Sąd Najwyższy. Jak pokazuje praktyka, zakończenie całej procedury trwa latami. Ostateczne rozstrzygnięcie ws. nałożenia kar na banki oskarżane o zawyżanie opłat intercharge zajęło 11 lat i skończyło się dopiero w październiku tego roku.
Donos i przeszukania
Postępowanie UOKiK ws. zmowy na rynku producentów płyt do produkcji mebli w niczym nie przypominało tradycyjnych procedur urzędowych. Akta sprawa liczą łącznie 6500 stron.
- Początkiem były sygnały z rynku - wyjaśnił prezes UOKiK. Następnie, za zgodą sądu, dokonano przeszukań siedzib podejrzewanych przedsiębiorstw, co miało miejsce w 2011 r. Krótko później doszło do zerwania porozumienia, a Swiss Krono jako pierwsze zgłosiło się z prośbą o objęcie programem leniency.
Udowodnienie złamania prawa było o tyle trudniejsze, że przedstawiciele firm w latach 2008-2011 "ustnie uzgadniali ceny oraz wymieniali poufne informacje”. Wśród nich m.in. te dotyczące wprowadzania podwyżek cen. Rozmowy dwu-, jak i wielostronne, prowadzono zarówno telefonicznie, jak i podczas spotkań na targach branżowych, w siedzibach spółek, czy na lotniskach. Kontakty miały miejsce średnio raz w tygodniu.
Co ciekawe, o jednej z pierwszych rozmów informowano oficjalnie. Spotkanie miało jednak dotyczyć "wypracowania strategii negocjacji zakupu drewna".
Prezesi mogą odpowiadać prywatnym majątkiem
W praktyce brali udział prezesi, członkowie zarządu oraz dyrektorzy ds. handlowych. Marek Niechciał przypomniał, że za zmowy cenowe własnym majątkiem odpowiadać mogą prezesi spółek, które tworzyły kartel. Równocześnie zaapelował do firm z innych branż, które biorą udział w kartelach, by skorzystali z instytucji sygnalisty i jako "skruszeni" zgłosili się do urzędu, nim zrobią to konkurenci.
Zmowa cenowa uderzyła także w klientów. Jak wyjaśnił prezes UOKiK, ostrożne szacunki pokazują, że gdyby nie ona, meble byłyby tańsze. Jako przykład podał wyposażenie kuchni. Najtańsze dostępne na rynku zestawy mogłyby kosztować mniej o równowartość kuchenki mikrofalowej.
- W wersji najdroższej cena rynkowa byłaby na tyle niska że za cenę mebli, którą wówczas płacili klienci, mogliby kupić zarówno meble, jak i pełne wyposażenie AGD - dodał.
Produkcja mebli od kilkunastu lat jest specjalizacją polskiej gospodarki, która odpowiada za 2 proc. PKB. W ocenie UOKiK, gdyby nie działania producentów płyt wiórowych i pilśniowych, polskie produkty byłyby atrakcyjniejsze, a więc i łączna sprzedaż mogłaby być znacząco wyższa.
Kronospan, który otrzymał najwyższą karę, w przesłanym nam oświadczeniu zapewnił, że w trakcie całego postępowania "wykazywał pełną otwartość", "udzielał wszystkich informacji, jak również udostępniał żądane dokumenty". Decyzję o tym, czy sprawa trafi do sądu zostanie podjęta po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji UOKiK.
Także rynek zareagował na decyzję i wartość akcji Pfleiderer Group spadły od otwarcia o ponad 5 proc. Osiągnęły poziom najniższy od grudnia 2016 r.