W "pana z telekomunikacji" uwierzyły tysiące osób. Mimo że metody naciągaczy są niezmienne od lat, polskie prawo jest w stosunku do nich niemal bezradne. Nie pomagają nawet coraz surowsze kary nakładane na firmy, które żerują na osobach wierzących w ludzką uczciwość.
"Od 24 godzin niemal non stop siedzę przy komputerze i oczom nie wierzę, czytając Wasze poruszające wiadomości" - pisze na Facebooku i Instagramie Hanna Lis. Oba te serwisy dziennikarka zamieniła ostatnio w forum, na którym nagłośnia problem dotykający tysięcy Polaków. Chodzi o namawianie starszych ludzi do podpisywania niekorzystnych umów na dostawy prądu albo usług telekomunikacyjnych.
Taką niekorzystną umowę podpisała niedawno matka Hanny Lis. Do jej domu zapukał człowiek, który przedstawił się jako pracownik Orange. Stwierdził, że w nagrodę za wieloletnie korzystanie z usług sieci kobieta dostaje nowy telefon. Musi tylko złożyć podpis pod pokwitowaniem odbioru "prezentu". Ponieważ kobieta niedowidzi, uwierzyła w zapewnienia jej gościa i dokument podpisała. Jak się później okazało, mężczyzna nie był z Orange i nie było to żadne pokwitowanie, a zgoda na przeniesienie numeru do innej sieci. Tym samym kobieta stała się abonentką firmy Twoja Telekomunikacja.
Za sprawą tej historii od kilku dni trwa burza na temat nieuczciwych praktyk dostawców. "Okazuje się, że osób poszkodowanych, oszukanych, naciągniętych są tysiące! Wszędzie ten sam proceder, identyczny! Ktoś podszywa się pod znanego operatora sieci komórkowej, ktoś inny pod dostawcę prądu. W 99 procentach opisanych przez Was przypadków celem są starsi ludzie" - napisała w środę Hanna Lis w kolejnej odsłonie walki z nieuczciwymi operatorami. I dodała, że oszukane osoby powtarzają wciąż te same nazwy firm: Twoja Telekomunikacja, Telekomunikacja dla domu, Telepolska, Polska Energetyka Pro. Co ciekawe - działające pod tym samym adresem przy Alejach Jerozolimskich.
Wszystkie te firmy są znane z wątpliwych praktyk, które stosują do pozyskania klientów. Każda z nich była - bądź nadal jest - przedmiotem zainteresowania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
700 skarg na naciągaczy
Twoją Telekomunikacją, która dała się we znaki matce Hanny Lis, UOKiK zajął się w lutym tego roku. - Na Twoją Telekomunikację spływa wiele skarg od klientów, jak i sygnałów od rzeczników konsumentów z całej Polski. Wiemy o niemal 450 osobach pokrzywdzonych - mówił wtedy prezes Urzędu Marek Niechciał. Według najnowszych danych liczba skarg wzrosła już do 700.
W przypadku Twojej Telekomunikacji klienci informują o takich nieprawidłowościach, jak podszywanie się pod innego operatora, brak informacji o faktycznej wysokości opłat abonamentowych czy utrudnianiu odstąpienia od umowy (matka Hanny Lis musiałaby za to zapłacić 1,6 tysiąca złotych). Dodatkowo firma nie dostarcza wszystkich dokumentów po podpisaniu umowy i żąda opłat za niezmówione usługi dodatkowe.
Konsumenci skarżą się też, że owszem, czasem takie firmy kuszą niską ceną za abonament, ale "zapominają" dodać, że obowiązuje ona tylko przez krótki czas, a potem idzie mocno w górę.
Postępowanie nadal trwa, jednak kilka podobnych do Twojej Telekomunikacji firm zostało już przez UOKiK ukaranych. We wrześniu tego roku pół miliona złotych kary dostała firma Telekomunikacja Cyfrowa. Jej przedstawiciele również podszywali się pod pracowników dotychczasowego operatora. Podstępem uzyskiwali podpis pod nową umową na świadczenie usług telekomunikacyjnych. Na celownik brali oczywiście głównie osoby starsze.
Orange? Netia? Wszystko jedno
Z kolei w styczniu tego roku karę prawie dwóch milionów złotych dostał inny dostawca, Telefonia Polska Razem. Działała tak samo jak Twoja Telekomunikacja czy Telekomunikacja Cyfrowa.
UOKiK podaje, jak wygląda przykładowa rozmowa telefoniczna, w której klient jest celowo wprowadzany w błąd:
Klient: A co to jest za firma co do mnie dzwoni?
Sprzedawca: *Biuro obsługi klienta dla klientów Orange.
*Klient: Bo ja do Netii należę, proszę Pani.
Sprzedawca: No to dobrze. To jest dla klientów Netii jak najbardziej.
Do osób, które dawały się przekonać do nowej oferty "dla klientów Netii", wysyłani byli kurierzy z nowymi umowami. Cały czas podtrzymywali oni w klientach przeświadczenie, że są wysłannikami dotychczasowego operatora. Tymczasem mieli ze sobą umowę od naciągaczy. A po uzyskaniu podpisu szybko znikali.
Polskie prawo pisane pod uczciwych
Dwa miliony złotych kary, jaką dostała Telefonia Polska Razem, stanowiło 10 proc. jej zeszłorocznego obrotu. To maksymalny wymiar kary, jaką może nałożyć UOKiK. Urząd wzywa też w takich przypadkach do zaprzestania procederu. Na tym, niestety, jego możliwości się kończą.
- Polskie prawo nie jest zaprojektowane na sytuacje, w których firmy z góry powstają po to, żeby oszukiwać ludzi - mówił we wrześniowej rozmowie z money.pl prezes Marek Niechciał. - Zostało ono napisane z założeniem, że dostawcy są uczciwi - dodawał.
Jak tłumaczył, nie ma takiego paragrafu, który pozwalałby na szybkie odebranie koncesji nieuczciwej firmie i zamknięcie jej działalności. W tej sprawie musi zostać bowiem przeprowadzone długie postępowanie, w czasie którego dana firma nadal może funkcjonować i oszukiwać kolejnych klientów.
Odebrać koncesję firmom świadczącym usługi telekomunikacyjne może Urząd Komunikacji Elektronicznej. Jeśli zaś chodzi o prąd i gaz - odpowiedzialny jest Urząd Regulacji Energetyki.
Ten drugi prowadzi w tej chwili dwa postępowania w sprawie cofnięcia koncesji. Pierwsze dotyczy spółki Energetyczne Centrum, drugie - spółki Polski Prąd i Gaz (czyli dawnej Polskiej Energetyki Pro, o której pisała Hanna Lis). Ta ostatnia dostała w marcu tego roku 10 mln zł kary od UOKiK za "naruszanie zbiorowych interesów konsumentów".
O podobne dane poprosiliśmy UKE, jednak do momentu publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Naciągaczami zajmuje się też prokuratura. Przykładowow Warszawie trwa postępowanie w sprawie Polskiej Grupy Telekomunikacyjnej. Natomiast w Płocku śledczy wzięli pod lupę siedem różnych firm. Jak szacują, łączna liczba oszukanych może sięgać nawet 30 tysięcy.
Jak się ratować
Co zrobić, żeby nie dać się oszukać? Jak tłumaczył Marek Niechciał, jeśli dzwoni do nas osoba przedstawiająca się za przedstawiciela firmy, z usług której korzystamy, odłóżmy słuchawkę. Następnie sami zadzwońmy do naszego dostawcy i zapytajmy, czy rzeczywiście ma on dla nas jakąś specjalną ofertę.
Jeśli już wyrazimy zgodę na podpisanie umowy i przyjeżdża do nas z dokumentami kurier, przeczytajmy je dokładnie i sprawdźmy pod czym składamy podpis. Koniecznie trzeba też wziąć swój egzemplarz umowy, bo oszuści potrafią celowo nam go nie dać, żeby trudniej było dochodzić swoich racji.
Natomiast jeśli podpiszemy już umowę i dopiero po czasie zorientujemy się, że zostaliśmy oszukani, mamy jeszcze jedną furtkę. Wyjście to można stosować w przypadku każdej umowy podpisywanej poza biurem dostawcy usług, a więc w większości (o ile nie we wszystkich) tego typu zdarzeń. W taki przypadku mamy bowiem 14 dni na rezygnację. Ponieważ firmy potrafią skutecznie bronić się przed przyjęciem takiej rezygnacji, najlepiej jest pójść do rzecznika konsumenta, który działa w naszym mieście. On pomoże nam zredagować odpowiednie pismo.