Lawinowo rośnie liczba upadłości konsumenckich. Tylko w tym roku sądy orzekły ponad 1800 prywatnych bankructw. To 30-krotnie więcej, niż w poprzednich pięciu latach. Najczęściej powodem kłopotów finansowych jest utrata pracy albo obniżenie osiąganych dochodów.
Prezes zarządu BIK InfoMonitor, Sławomir Grzelczak tłumaczy, że sądy coraz częściej przychylają się do wniosków o bankructwa kiedy widzą, że nie ma szansy na to, aby ktoś wyszedł na prostą. - Zdarza się tak w przypadku rozwodników, zwłaszcza wtedy, gdy pozostaje jedna osoba, ma dzieci na utrzymaniu i jeszcze kredyt - mówi Sławomir Grzelczak.
A ponieważ od stycznia tego roku zmieniły się przepisy dotyczące upadłości i złagodzono kryteria, jakie trzeba spełnić, by ogłosić prywatne bankructwo, coraz więcej osób chce skorzystać z szansy na odbudowę majątku i życie bez długów. - To też szansa dla ludzi starszych, którzy obecnie mają najwięcej problemów ze spłatą zadłużeń - dodaje Grzelczak.
Mówi, że na przykład ogłoszono upadłość kobiety, która miała 71 lat i 47 kredytów, oraz mężczyzny w wieku 81 lat z 44 kredytami. - I nie trzeba gigantycznych sum - przekonuje prezes zarządu BIK InfoMonitor. - W pierwszym przypadku to była kwota 35 tysięcy złotych, w drugim 33 tysiące.
Przeciętna kwota, której dłużnicy nie są w stanie spłacać, to 160 tysięcy złotych. Trzeba jednak pamiętać, że składając do sądu wniosek o upadłość nie tylko pozbywamy się długów, ale też tracimy majątek, który w ciągu życia zgromadziliśmy.