Szefowie - szczególnie ostatnio - słyszą w upały, że "tak pracować się nie da". Coraz częściej biorą to do siebie - i rzeczywiście wysyłają pracowników wcześniej do domów.
- Dyrektorzy oddziałów mogą wysyłać swoich pracowników, jeśli upały są nie do wytrzymania - mówi money.pl Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS. Mówi, że tyczy się to przede wszystkim tych biur Zakładu, w których nie ma klimatyzatorów. A tych jest w ZUS-ie nie brakuje.
Andrusiewicz dodaje, że przypadków wysyłania pracowników do domu jest w jego instytucji całkiem sporo. W związku z falą upałów dyrekcja ZUS wysłała nawet specjalny mail, przypominający o tym, co powinni robić szefowie oddziałów w związku z temperaturami.
Klienci nie stracą
Czy jednak na wcześniejszym wychodzeniu z biura nie tracą klienci? Rzecznik ZUS podkreśla, że wcześniejsze wysyłanie pracowników do domów dotyczy tylko tych urzędników, którzy pracują w biurach. Punkty przyjmowania interesantów pracują natomiast normalnie.
Ale Andrusiewicz uważa, że to nie problem, bo akurat w takich miejscach niemal zawsze są klimatyzatory. Rzecznik zapewnia też, że każdy urzędnik Zakładu może liczyć na wodę czy inny zimny napój, gdy temperatura jest bardzo uciążliwa.
ZUS nie jest jednak jedyną instytucją, która nie zmusza do pracy, gdy temperatura w biurze jest "nie do wytrzymania".
Z informacji money.pl wynika, że wcześniej mogli wyjść też pracownicy rektoratu Uniwersytetu Gdańskiego. Było to spowodowane przede wszystkim temperaturą, ale akurat ta instytucja nie jest tak przeładowana pracą w okresie letnim, bo przecież studenci są na wakacjach.
- Władze Uniwersytetu Gdańskiego zdecydowały się na skracanie czasu pracy w dni, gdy temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza w biurach. Nie powoduje to obniżenia wynagrodzenia pracownika. Uczelnia zapewnia również pracownikom nieodpłatnie wodę mineralną, gdy temperatura w pomieszczeniach pracy przekracza 28 stopni - mówi Monika Rogo z Uniwersytetu Gdańskiego.
Opcjonalne wysyłanie pracowników do domów to jednak za mało dla Partii Razem. - Chcemy wprowadzić maksymalną temperaturę w miejscu pracy. Miałaby wynieść 25 stopni. Potem pracownik mógłby po prostu wyjść z biura czy zakładu. Powyżej tej temperatury i tak człowiek już nie pracuje efektywnie - mówi money.pl Marcelina Zawisza z Partii Razem. Niektórzy jednak muszą pracować, nawet jak temperatura jest znaczna, chociażby policjanci. Im Partia Razem chciałaby ograniczyć czas pracy, na przykład do sześciu godzin. Lub zaproponować pracę w systemie przerywanym.
W poprzednich latach w upały wcześniejsze wolne mieli głównie urzędnicy. Dziś już również prywatne firmy odpuszczają pogoń za zyskami. - Szef powiedział, że w takim upale sensownie pracować się nie da. I po 14 byłem już w domu - mówi nam z kolei pracownik jednej z trójmiejskich kancelarii prawnych.
Szefowie w ostatnich dniach nie tylko skracają godziny pracy. - W mojej firmie dostaliśmy przyzwolenie na częstsze przerwy, bo przełożeni widzą, że momentami trudno się skupić - mówi nam pracownica jednej z warszawskich firm pożyczkowych. - Regularnie dostajemy też lody - dodaje.
Z kolei w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim pracownicy mogą ubierać się "luźniej" niż zwykle.
Upał w pracy. Co szef może, co szef musi
Do obowiązków szefa należy zapewnienie pracownikom zimnych napojów. Przepis ma zastosowanie na otwartej przestrzeni przy temperaturze przekraczającej 25 stopni Celsjusza lub w biurze czy w zamkniętym zakładzie pracy przy temperaturze wyższej niż 28 stopni Celsjusza. Ile takich napojów pracownik powinien dostać? Tego już polskie prawo nie precyzuje.
Pracodawca powinien też zadbać, by pracownicy mieli odpowiednią temperaturę. Jeśli nie ma klimatyzacji, to w biurze czy zakładzie powinny się pojawić wentylatory. A co prawo mówi o wypuszczaniu pracowników do domów? To już decyzja szefa - przepisy na to pozwalają, choć tego nie wymuszają.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl