Jerzy Urban mianem "bardzo nikłej" określił wiarygodność tego, co Józef Oleksy mówił o ludziach lewicy w nagranej i ujawnionej przez media rozmowie z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym.
"To mówi człowiek rozgoryczony, nienawidzący wszystkich, w sposób wyrazisty nieodpowiedzialny za słowa. On rzuca różne oskarżenia, nie precyzując ani skąd wie, ani jak. To w ogóle nie jest rozmowa. To nie robi wrażenia rozmowy, w której się jakąś plotkę rzuca od niechcenia, a potem się mówi o czymś innym. To jest jakby odczyt, wykład przeciw kolegom i bez świadomości, że w końcu Oleksy był dwukrotnie przewodniczącym tej socjaldemokracji, że on ją także w sensie personalnym i w sensie tamtejszych obyczajów lepił, że on za to wszystko odpowiada, w nie mniejszym stopniu niż Kwaśniewski, Miller itd." - powiedział Jerzy Urban w radiu RMF FM.
Pytany, czy prawdziwa jest informacja Oleksego jakoby zatrudniał w swojej gazecie Krzysztofa Janika, Urban odpowiedział: "Dla mnie to jest jedyna rzecz sprawdzalna. To znaczy jedyna informacja, jaką wydziela z siebie Oleksy, o której ja wiem, czy to jest prawda czy nieprawda. To jest zupełna nieprawda, wobec tego też pozwala mi to przypuszczać, że inne informacje też są nieprawdziwe."
Urban "nie sądzi" by po ujawnieniu podsłuchanych rozmów, ktoś jeszcze chciał robić interesy z Gudzowatym. "To jest jakaś postać przedziwna. To był przyjaciel lewicy, serdeczny przyjaciel Millera, całą rodzinę Millera widziałem u niego w domu - byli niemal domownikami. Aleksander Gudzowaty był przyjmowany na zjeździe SLD - kiedy wkroczył na salę, to przerwano obrady, owacja i Miller go prowadził do mównicy (...). Takie przyjmowanie - niemal jak papieża - bogacza na zjeździe Socjaldemokracji robiło obrzydliwe wrażenie. Takie były nastroje i miłości między Gudzowatym i kolegami z lewicy" - opisywał Urban biznesmena.
Na stronach internetowych tygodnika "Wprost" oraz w czwartkowym "Dzienniku" opublikowano rozmowę Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym, nagraną w biurze biznesmena przez jego ochronę. Podczas spotkania Oleksy wypowiada się niepochlebnie o swoich partyjnych kolegach. Wspomina także, iż Urban po cichu zatrudniał w swej gazecie Krzysztofa Janika.
Taśmy, do których dotarł "Wprost" i "Dziennik", trafiły już do prokuratury. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał za wysoce prawdopodobne, wszczęcie śledztwa w sprawie informacji zawartych w upublicznionej przez media rozmowie.