Ursus podał, że 10 i 11 stycznia b.r. główny udziałowiec spółki - Andrzej Zarajczyk - poprzez zależny od siebie wehikuł inwestycyjny INVEST-MOT (w tym Pol-Mot Holding), pozbył się sporego pakietu akcji.
Sprzedał 311,4 tys. akcji średnio po cenie 4,24 zł. Łącznie za ten pakiet dostał 1,3 mln zł. W ten sposób udział Zarajczyka w kapitale Ursusa obniżył się o 0,5 pkt proc. do 48,02 proc.
Stało się to zaraz po upublicznieniu informacji o przelewie kwoty 29 mln zł za wysłane do Tanzanii partie ciągników rolniczych, oprzyrządowania, części zamiennych i wyposażenia hali montażowej. Kwota odpowiada 58 proc. ich wartości, jak również za partie już odebrane przez kupującego, w wysokości 2 proc. ich ceny.
Ursus dostał z tytułu realizacji umowy łącznie 33,8 mln dol., w tym zaliczkę 40 proc. wartości umowy w kwocie 22 mln dol., co odpowiada kwocie 133,6 mln zł.
Nieco ponad dziesięć lat temu akcje Ursusa sprzedano w ofercie publicznej po 4 zł za sztukę. Formalnie od tej pory wartość spółki wzrosła niewiele. Inwestorzy, którzy kupowali akcje na rynku pierwotnym, wiele nie zarobili, jeśli trzymają akcje do dzisiaj. Jeszcze w maju ub.r. mogli sprzedać je powyżej 6 zł.
Obecnie, po negatywnej reakcji giełdy na wieści o pozbywaniu się akcji przez głównego akcjonariusza, jest to już poziom nieco powyżej 4 zł, czyli w pobliżu ceny emisyjnej sprzed dekady. W ciągu tygodnia straciły na wartości 6,5 proc.
Sam Zarajczyk zarobić mógł jednak sporo, bo trzy i pół roku temu jego Pol-Mot Holding przejmował nową prywatną emisję 19 mln akcji po 2 zł.
Notowania akcji Urusa w ostatnim tygodniu src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1515486538&de=1516119000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=URS&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>