Chodzi o tzw. kodowanie ANS, które pozwala na kompresję danych m.in. w komputerach i innych urządzeniach elektronicznych. Obecnie jest ono już używane w produktach m.in. Apple, Facebooka i Google - na przykład zapisują nim informację urządzenia Apple iPhone i Mac, o czym pisaliśmy już w money.pl.
Dr Duda opracowane przez siebie metody udostępnił w internecie, ponieważ chciałby, żeby z jego pomysłu mógł korzystać każdy. Tym bardziej, że dzięki temu rozwiązaniu programy działają szybciej i zużywają mniej energii.
Naukowiec twierdzi, że od 2014 r. prowadził z Google korespondencję - mailową i za pośrednictwem publicznego forum - i pomagał tej firmie w adaptacji ANS do kompresji plików wideo.
- Nie wiedziałem, że Google chce to patentować. O tym, że złożono wniosek patentowy dowiedziałem się z Internetu - zapewnił. I dodał, że - jak na ironię - znalazł te informacje poprzez wyszukiwarkę Google'a.
Dr Duda przyznał, że wniosek patentowy nie pokrywa się dokładnie z jego rozwiązaniem. - Ale wyraźnie widać moje pomysły. Cały tytuł i abstrakt to praktycznie moje sugestie - mówi.
Zaznacza, że nie został przedstawiony jako autor rozwiązania.
Patent jeszcze nie został przyznany. Procedura może trwać kilka lat. Badacz w ciągu kilku dni zamierza więc złożyć w tej sprawie protest (tzw. Third-Party Preissuance Submission) w amerykańskim Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych. Ma nadzieję, że złożone przez niego dokumenty zostaną uwzględnione przez urząd w decyzji dotyczącej przyznawania patentu.
Działania zamierza podjąć także, wspierając dr. Dudę, Uniwersytet Jagielloński.
- Będziemy domagać się wycofania wniosku patentowego, gdyż zależy nam, podobnie jak twórcy kodu, aby nikt nie blokował do niego dostępu - powiedział kilka dni temu rzecznik UJ Adrian Ochalik.
Google pytane o komentarz w tej sprawie odpowiedziało, że "nie komentuje spraw patentowych będących w toku".
Czy Google ma szansę uzyskać patent?
- Wynalazek, aby być opatentowany, musi być nowy. Przed datą zgłoszenia do urzędu patentowego nie może więc zostać publicznie ujawniony. Nigdzie. Ta nowość jest nowością bezwzględną, ogólnoświatową. Niezależnie od tego, gdzie informacja jest opublikowana, ani kto to ją udostępnił. Również publikacja autora wynalazku niweczy przymiot nowości - tłumaczy rzeczniczka patentowa Politechniki Warszawskiej dr Grażyna Padee.
W takim wypadku rozwiązania opublikowanego przed datą zgłoszenia patentowego nie można już opatentować.
- Jeżeli dr Duda udostępnił swoją koncepcję w internecie, to nie może być ona potem opatentowana. Ale inaczej jest, jeżeli nie wszystko zostało wcześniej opublikowane - zastrzega. Podkreśla, że ujawnieniem nie jest zaprezentowanie rozwiązań w korespondencji, o ile było obwarowane warunkiem zachowania tajemnicy.
- Poza tym może być tak, że to, co opracował naukowiec, stanowi podstawę do dalszych badań. Jeżeli w wyniku dalszej współpracy powstało kolejne rozwiązanie różniące się od tego pierwotnego, to ono może być przedmiotem patentu, jeżeli spełnia przesłanki zdolności patentowej - zaznaczyła dr Padee.
Zwróciła przy tym uwagę, że wynalazkiem nie zawsze jest coś epokowego, lecz czasami udoskonalenie czegoś, co jest już znane.
- Może się więc zdarzyć, że jeden naukowiec jest autorem jakiegoś rozwiązania, a następnie do tego rozwiązania coś zostało dodane, udoskonalone i nowy pomysł nie jest już tym samym, co naukowiec zaprezentował kilka lat wcześniej. Wtedy możliwe jest przyznanie patentu na to nowe rozwiązanie - konkluduje rzeczniczka patentowa.
2002775