Powodem takiej decyzji są protesty Indian, rdzennych mieszkańców kraju. Uważają oni, że inwestycja stanowi zagrożenie dla ich źródeł wody pitnej oraz może zdewastować szczególnie ważne dla Indian ziemie.
Wartość tego projektu oceniana jest na blisko cztery miliardy dolarów. Rurociąg ma mieć długość około dwóch tysięcy kilometrów. Prace wstrzymano w Północnej Dakocie i trzech innych stanach.
Co prawda amerykański sąd federalny ze względów prawnych formalnie nie przychylił się do wniosku Indian, to jednak zwrócił się do firmy, która na podstawie rządowego kontraktu odpowiedzialna jest za powstanie inwestycji, o wstrzymanie prac. Taką decyzję podjął Biały Dom. W tej sprawie zlecone zostały dodatkowe ekspertyzy.
Indianie od kilku dni prowadzili intensywne protesty, które doprowadzały nawet do gwałtownych starć. Uważają oni, że inwestycja zagraża między innymi rzece Missouri, która jest dla nich źródłem wody pitnej, a ponadto budowa przekracza granice rezerwatu. Rurociąg miał powstać, aby zmniejszyć koszty transportu ropy z Północnej Dakoty do środkowych części kraju. Dzięki temu cena surowca miała być niższa, co pozwoliłoby skuteczniej konkurować z ropą sprowadzaną z Kanady.