Strata większości zainwestowanych w obligacje GetBackupieniędzy – taki scenariusz czeka najpewniej większość inwestorów, którzy dali się przekonać narracji o tym, że firma zmieni rynek windykacji w Polsce. Ostatnia oferta "restrukturyzowanej”, czyli po prostu bankrutującej spółki, to zwrot... 27 proc. wierzytelności w gotówce. W dodatku wypłaconej w 16 ratach. Pozostała część ma zostać zmieniana na akcje serii F po cenie 5 gr za sztukę. Inwestycji w GetBackz pewnością nie uznają za interes życia.
No, chyba że spółka zdoła się odrodzić niczym feniks z popiołów i kurs akcji poszybuje. W to jednak należy wątpić. W końcu spółka jest zadłużona na grubo ponad 3 mld zł i nie ma chętnych na finansową pomoc. W dodatku część długów do zaspokojenia należy do lichwiarzy i firm pożyczkowych.
Sytuacja firmy jest na tyle zła, że w dzisiejszym liście nie tylko oficjalnie przedstawiono gorszą dla obligatariuszy ofertę, ale także zasugerowano konieczność umorzenia przynajmniej części długów przez banki.
Zabezpieczone obligacje
Nie wszyscy jednak stracą zainwestowane pieniądze. GetBack emitował bowiem również obligacje zabezpieczone zastawem rejestrowym. W skrócie chodzi o to, że nawet po upadku spółki, firmy posiadających takie obligacje odzyskają zainwestowane pieniądze nawet bez postanowienia sądu. W tym celu sprzedawane mogą być nieruchomości, akcje czy inne składniki majątku firmy. Tę kwestię regulują zapisy dot. zastawu zawarte w umowie. I to właśnie na karb tych należności trzeba zrzucić przynajmniej część z kwoty 87 mln 834 tys. 389 zł, która figurują w sądowym zestawieniu jako wierzytelność należna kancelarii Spaczyński Szczepaniak i Wspólnicy.
Potwierdziła to w przesłanym money.pl oświadczeniu dyrektor marketingu przedsiębiorstwa Barbara Lenarcik. "Taka kwota wynika najprawdopodobniej z uzgodnionego z emitentem działania na rzecz obligatariusza (wierzyciela), jako administratora zabezpieczeń" – podkreśliła. Zasłaniając się tajemnicą doradztwa prawnego, odmówiła poinformowania, kto jest właściwym wierzycielem.
Money.pl
Nie ma także pewności, czy choć część długu nie należy się bezpośrednio kancelarii. A ta nie kryła się ze współpracą z GetBackiem, gdy jeszcze o firmie nie mówiło się wyłączenie negatywnie.
To tylko kilka z przykładów współpracy zaczerpniętych wprost z witryny kancelarii:
- Kancelaria SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradcą prawnym przy emisji obligacji na kwotę 100 mln PLN przez fundusz z grupy kapitałowej GetBack S.A.;
- GetBack S.A. wyemitowała obligacje serii od VA do VE o łącznej wartości nominalnej 38 mln PLN. Kancelaria SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradcą prawnym w procesie;
- Kancelaria SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradcą prawnym przy pozyskaniu finansowania z Alior Bank S.A. przez podmioty z grupy GetBack S.A.;
- Kancelaria SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradcą prawnym przy emisji przez GetBack S.A. obligacji serii PP3 w ramach oferty publicznej Prawnicy z zespołu Rynków Kapitałowych;
- Kancelaria SSW pełniła w procesie rolę doradcy prawnego oferującego – Haitong Bank S.A. Spółka Akcyjna Oddział w Polsce;
- Kancelaria SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradcą prawnym przy pozyskaniu finansowania z Banku BGŻ BNP Paribas S.A. przez podmioty z grupy GetBack S.A.;
- Prawnicy z zespołu Bankowości i Finansowania kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy doradzali przy zawarciu umowy kredytowej pomiędzy Bankiem BGŻ BNP Paribas S.A. a GetBack S.A. i funduszem inwestycyjnym, na podstawie której podmiotom tym udzielono kredytu do kwoty 30 milionów złotych.
Usługi, które świadczyli prawnicy z SSW Spaczyński, Szczepianiak i Wspólnicy to m.in. "kompleksowe wsparcie w procesie przygotowania dokumentów związanych z transakcją, w tym warunków emisji obligacji oraz dokumentacji zabezpieczeń".
Tylko dwie takie serie w ofercie publicznej
Większość z serii zabezpieczonych obligacji była wypuszczana na rynek w postaci emisji niepublicznej. Czyli takiej, której potencjalnych inwestorów dobiera sobie sam emitent. I tak np. 14 grudnia 2017 r. zabezpieczone obligacje warte 100 mln zł objął "fundusz przez bank z siedzibą na terytorium Polski”. Z kolei na Catalyście publicznie notowane są tylko dwie zabezpieczone serie - GBK0819 oraz GBK0919. Zabezpieczenie w postaci zastawu rejestrowego na obu wynosi 180 proc. wartości nominalnej emisji. Pierwsza z nich warta była 14 mln 800 tys. zł, a druga 5 mln 284 tys. zł.
Istnienie zabezpieczeń obligacji, przynajmniej w teorii, daje ich właścicielom pewność odzyskania minimum zainwestowanej kwoty. Jeśli w GetBacku stworzona zostanie masa upadłościowa, to wyłączona zostanie z niej część na spłatę zabezpieczonych obligacji, w tym także odsetek.
Pozostali obligatariusze i wierzyciele mogą liczyć tylko na to, co pozostanie z takiego podziału. A tort do podziału istotnie zmalał. Jak ujawniono, "certyfikaty funduszy własnych" są warte 1,27 mld zł, a nie 2,23 mld zł, jak informowano jeszcze w maju.
GetBack gra na konflikt między wierzycielami?
Przypadek kancelarii SSW w zestawieniu z wczorajszym listem zarządu wskazuje na nową politykę GetBack ws. zadłużenia. Wygląda na to, że jest nastawiona na wywołanie konfliktu między indywidualnymi obligatariuszami a instytucjami, które zainwestowały w firmę gigantyczne środki.
"Stoimy na stanowisku, że sytuacja, w której koszty restrukturyzacji spadną tylko na zwykłych obligatariuszy, omijając instytucje finansowe jest nie fair, nawet jeśli zgodna z zawartymi przez stary zarząd umowami. To o tyle istotna kwestia, że objęcie redukcją instytucji finansowych powinno pozwolić zwiększyć zaspokojenie z 27% do nawet 43%” - czytamy w liście nowego prezesa spółki datowanym na 26 lipca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl