O kryzysie w polskim parlamencie mówi cały świat. Zamieszanie z uchwaleniem budżetu trafiło na czołówki prestiżowego "Financial Timesa", europejskich edycji "Bloomberga" i "Wall Street Journal". Czy strata wizerunkowa będzie Polskę sporo kosztować? - Wizerunek inwestycyjny kraju buduje się długo, a stracić go łatwo - mówi WP money ekonomista prof. Marian Noga.
Politycy rządzącej partii mówią o błędach komunikacyjnych. W pierś bije się marszałek Senatu Stanisław Karczewski, przyznając na łamach "Rzeczpospolitej", że cena kryzysu politycznego jest dla PiS zbyt duża.
Rząd wprawdzie już wycofuje się z projektu zmiany regulaminu pracy mediów, ograniczającego dostęp do możliwość relacjonowania prac Sejmu przez dziennikarzy. Wciąż jednak punktem zapalnym jest sposób uchwalenia ustawy budżetowej na rok 2017, wobec której zastrzeżenia ma nie tylko opozycja, ale również konstytucjonaliści.
Pytanie o budżet, kryzys parlamentarny, blokada mównicy sejmowej przez opozycję, zagrożenie dla wolności prasy, protesty i szarpanina z policją przed Sejmem znalazły swoje odzwierciedlenie w zagranicznej prasie.
W świat poszedł sygnał o niespokojnej sytuacji w kraju w centrum Europy. - To się może odbić na zaufaniu do Polski poważnych inwestorów - ocenił Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu.
Przeciąganie kryzysu może się zemścić
Na razie nie widać reakcji rynków na wydarzenia w Polsce, ale przeciągający się kryzys i związana z nim niepewność może mieć swoje konsekwencje. Jakie? Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego poskutkowało obniżeniem ratingu Polsce. Czy obecna sytuacja w kraju będzie miała wpływ na decyzje zagranicznych inwestorów albo ocenę firm ratingowych?
Zdaniem ekspertów zawodzi podstawowa komunikacja - zarówno ta zewnętrzna, jak również między rządzącymi. - Rządowi brakuje dyskusji makroekonomicznej. Konkretnych przekazów – danych i faktów. Wiele decyzji podejmowanych jest za zamkniętymi drzwiami – wylicza prof. Noga. - Rząd popełnia wiele błędów komunikacyjnych, nie wspominając o merytorycznych. Dziś ogłasza coś minister, jutro podważa zasadność tej decyzji premier. Cała komunikacja sprowadza się do dużego szumu, a następnie cichego wycofywania się z nietrafionych pomysłów.
Być może skuteczna byłaby pomoc agencji od public relations? Zdaniem prof. Nogi takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić. - Dotychczas rządzący budowali wizerunek Polski przy wsparciu specjalistów od PR. Jestem pozytywnie nastawiony do takich działań pod warunkiem, że mają one rzeczywiste poparcie w danych i konkretnych liczbach - podkreśla.
Innego zdania jest członek zarządu Delloitte Rafał Antczak. - Zabawa w politykę PR-ową nie ma sensu. Wystarczy jasny przekaz, proste fakty poparte danymi ekonomicznymi. Odwołanie do liczb i dotychczasowych doświadczeń wystarczą, aby budować dobry wizerunek Polski dla inwestorów – podsumowuje ekspert.
O Polsce raczej źle
- Nie inwestuje się w kraju, w którym polityka przenosi się z parlamentu na ulice. I tą zasadą kierują się zarówno inwestorzy zagraniczni, jak i krajowi - powiedział "Rzeczpospolitej" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Ekonomiści, których zapytał money.pl, przyznają, że opinia o Polsce się pogorszyła. - Wizerunek inwestycyjny kraju buduje się długo, a stracić go łatwo – przypomina prof. Marian Noga.
Czy piątkowe wydarzenia w Sejmie dodatkowo nadszarpną wizerunek naszego kraju w oczach inwestorów? - Ostatnie sygnały o sytuacji w Polsce nie mają specjalnie wielkiej wagi. - Wizerunek nadszarpnięty jest głównie przez to, co się dzieje w Parlamencie Europejskim. To jest arena zmagań. Ostatnia sprawa z uchwaleniem budżetu pokazuje brak powagi i dobrego tonu – przekonuje.
O złej prasie mówi również Rafał Antczak z Delloitte. - Polska ma zły odbiór w europejskich mediach, podobnie jak USA. Zmiana polskiej władzy, reprezentującej inny pogląd polityczny, nie została dobrze przyjęta przez europejskie media zorientowanie w dużej mierze inaczej.
Antczak jednocześnie zauważa, że to zainteresowanie Polską jest ponadnormatywne, ale w relacji z innymi wydarzeniami, które dzieję się na arenie międzynarodowej i w samej Unii, polskie sprawy i tak zejdą na dalszy plan.
Polityka i ekonomia nie zawsze w parze
Ekonomiści zgodnie stwierdzają, że ostatnie wydarzenia w kraju nie wpłyną specjalnie na inwestorów. - Często przecenia się wpływ polityki na ekonomię. Inwestorów przede wszystkim interesują fakty ekonomiczne. Oczywiście czytają oni newsy, ale kiedy te nie zgadzają się z liczbami, stawiają przede wszystkim na dane – podkreśla Rafał Antczak - Jestem spokojny o reakcje inwestorów w stosunku do sytuacji w Polsce - dodaje.
Zdaniem eksperta Delloitte dane, które płyną z polskiej gospodarki, nie są tak alarmujące, jak chce się je przedstawiać w mediach., a Polsce często zdarza się zaskoczyć świat wynikami. Nasze wzrosty ekonomiczne często bywają niedoważone, a prognozy zaniżane.
- Sytuacja ekonomiczna jest dobra, nie ma zagrożenia przekroczenia progu 3 proc. deficytu budżetowego, również konsumpcja daje nadzieje – wylicza Antczak i podkreśla, że to te czynniki są najważniejsze - także dla agencji ratingowych.
Uspokaja więc, że groźba obniżenia oceny Polski nie ma podstaw i jest nierealna. - Przykład agencji, która obniżyła rating Polski w reakcji na kryzys z Trybunałem Konstytucyjnym pokazuje, że czasem te reakcje są na wyrost. Prognozy tej agencji nie sprawdziły się w tym czarnym scenariuszu, a ona sama powoli wycofuje się z tak ostrej reakcji – stwierdza Antczak.
Także prof. Noga nie pisze czarnych scenariuszy. - Sytuacja ekonomiczna kraju jest poprawna. Widać nawet pozytywne elementy w ostatnich danych GUS. Sytuację Polski określiłbym jako status quo ante – stwierdza.