Nowelizacja ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym m.in. funkcjonariuszy policji i ABW, zwana dezubekizacyjną, uderzyła w grupę blisko 300 informatyków, techników, programistów, a także prawników i statystyków, którzy od połowy lat 70. pracowali nad stworzeniem systemu Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności. Nowelizacja ustawy, która obowiązuje od początku roku, ma zmniejszyć emerytury byłych pracowników aparatu bezpieczeństwa.
- Potraktowano nas gorzej, niż jakbyśmy byli przestępcami, wzięli łapówki czy faktycznie stosowali przemoc w stosunku do obywateli. Gdyby tak było i gdybyśmy byli skazani, automatycznie bylibyśmy wyłączeni z systemu emerytur mundurowych i podlegalibyśmy pod ZUS. Wtedy moja emerytura w oparciu o składki i lata pracy, w tym 24 lata służby po 1990 r., byłaby wielokrotnie wyższa - mówi na łamach dziennik.pl Wiesława Popis, która była jednym z pierwszym pracowników dawnego Rządowego Centrum Informatycznego przemianowanego później na departament PESEL.
- Wtedy aparat państwowy mógł używać systemu PESEL także w celach represyjnych, ale nie taki był cel jego stworzenia - tłumaczy nam Jerzy Nowak, szef sekcji historycznej w Polskim Towarzystwie Informatycznym.
Departament, który pracował nad systemem PESEL, na początku lat 80. został włączony do MSW. Główne kierownictwo departamentu składało się z ludzi ze Służby Bezpieczeństwa. Jednak pracownicy, którzy system tworzyli, byli wybitnymi ekspertami, elitą ówczesnych informatyków.
- W Rządowym Centrum Informatycznym byliśmy zatrudniani na etatach Milicji Obywatelskiej, ale wynikało to z obowiązku narzuconego uchwałą Rady Ministrów - mówi Lech Rutkowski, były naczelnik służby terenowej w departamencie PESEL. Dotychczas praca zespołu była zupełnie inaczej oceniana. Jego członkowie nie musieli w latach 90. przechodzić weryfikacji, by dalej pracować w resorcie spraw wewnętrznych. Nie objęła ich też ustawa lustracyjna z 2006 r. (zgodnie z jej wytycznymi nie byli funkcjonariuszami SB).
Eksperci, którzy tworzyli PESEL, teraz dowiedzieli się, że w wykazie przygotowanym przez IPN na potrzeby nowej ustawy zostali umieszczeni wśród „funkcjonariuszy wykonujących pracę na rzecz totalitarnego państwa”. Skutek jest taki, że za pracę przed 1990 r. mają mieć obniżoną stawkę do 0,0 proc. za każdy rok służby. Co więcej, nawet jeżeli po 1990 r. odprowadzali wciąż wysokie składki, to i tak nie dostaną więcej, niż wynosi przeciętna emerytura wypłacana przez ZUS (ok. 2053 zł brutto). To w niektórych przypadkach kilka razy mniej, niż ich obecne emerytury.
Dlatego grupa 70 byłych pracowników departamentu PESEL zapytała IPN, dlaczego uznano ich za funkcjonariuszy SB. Instytut odpisał im jedynie, że skoro ustawa zobligowała instytut do wystawienia informacji o przebiegu służby pracowników byłego MSW, to on takiej informacji udzielił i nie dokonywał analizy ani oceny, na czym ta służba polegała.
MSWiA, które przygotowało ustawę dezubekizacyjną, na pytania dziennik.pl o podstawę zmiany statusu pracowników departamentu PESEL nie odpowiedziało.