ZBP przedstawił swoje stanowisko, które jest odpowiedzią na zaprezentowany 6 czerwca br. przez Rzecznika Finansowego (RF) raport w sprawie kredytów frankowych.
W raporcie tym Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow uznała m.in., że waloryzacja kredytów walutowych może być niezgodna z prawem bankowym.
Według ZBP raport Rzecznika "nie przedstawia kredytobiorcom pełnego obrazu ich sytuacji prawnej, natomiast pozostałych odbiorców wprowadza w błąd". "W szczególności wyróżnia się niepełne podejście do przepisów prawa i orzecznictwa" - stwierdza związek w stanowisku przesłanym RF. Dlatego m.in., według ZBP, "opinia ta nie może być uznana za wiarygodną i rzetelną"
"Prezentowanie tego typu poglądów przez Biuro Rzecznika Finansowego należy uznać za daleko niefortunne, zwłaszcza w okresie zaawansowanych prac w Kancelarii Prezydenta nad rozwiązaniem problemu tzw. kredytów walutowych" - głosi stanowisko ZPB podpisane przez prezesa Związku Krzysztofa Pietraszkiewicza.
Związek zwraca też uwagę, że opinia RF "nie została poprzedzona żadnymi konsultacjami z instytucjami odpowiedzialnymi za stabilność systemu bankowego, w tym KNF, ośrodkami naukowymi i samym środowiskiem bankowym".
Prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział PAP, że Związek przedstawił swój komentarz do opinii RF, bo "dostrzega w tej opinii wiele nieścisłości". "W niektórych obszarach ten raport jest po prostu jednostronny, nie przywołuje orzeczeń czy stanowisk sądów powszechnych, czy Sądu Najwyższego" - zaznaczył.
Zdaniem Pietraszkiewicza "opinia może wprowadzać niektórych klientów w błąd i niepotrzebnie narażać na koszty".
Prezes ZBP dodał, że Rzecznik nie wziął też pod uwagę stanowiska instytucji europejskich w sprawie kredytów walutowych w poszczególnych krajach. "Myślę, że przedstawienie tego kontekstu jest niezmiernie ważne dla kształtowania kultury ekonomicznej w naszym kraju, ale także pokazywania prawdziwego obrazu kredytów walutowych w Polsce" - komentował.
W swym stanowisku ZBP zwrócił się zarazem do RF z propozycją bezpośrednich konsultacji. Pietraszkiewicz wyjaśnił w rozmowie z PAP, że sektor bankowy zawsze liczył się z opiniami instytucji regulacyjnych i nadzorczych. - Jesteśmy zainteresowani współpracą i debatą, by kształtować jak najlepsze relacje między klientami, a instytucjami finansowymi - podkreślił.
W przedstawionym 6 czerwca br. raporcie "Klauzule niedozwolone w umowach kredytów walutowych" Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow uznała, że "w poprzednich latach banki osiągały wysokie zyski, oferując szeroko rozumiane walutowe kredyty hipoteczne", a "wiele z takich umów zawierało zapisy, które można uznać za abuzywne (niedozwolone), a nawet nieważne".
Jak mówili przedstawiciele Biura Rzecznika Finansowego podczas prezentacji raportu, kredyty, które były oferowane w warunkach polskiego rynku, właściwie nie były kredytami walutowymi, ponieważ kredyt walutowy jest udzielony i spłacany całkowicie w walucie obcej. A na polskim rynku funkcjonowały przede wszystkim kredyty tzw. waloryzowane (indeksowane) kursem waluty obcej i denominowane w walutach obcych.
"Specyfika tych kredytów polega na tym, że w wypadku kredytów waloryzowanych kursem waluty obcej kwota kredytu w umowie zostaje wyrażona w walucie polskiej, natomiast w dniu uruchomienia takiego kredytu kwota wyrażona w walucie polskiej jest odnoszona do kursu waluty obcej, jest waloryzowana tym kursem, i to jest następnie podstawa do obliczania zobowiązania kredytobiorcy. Od tejże kwoty w walucie obcej naliczane są raty kapitałowo-odsetkowe, przy czym znowu obsługa tych rat następuje w walucie polskiej" - mówiła Agnieszka Wachnicka, dodając, że dopiero ustawa antyspreadowa z 2011 roku umożliwiła spłacanie tych kredytów bezpośrednio w walucie obcej.
Przepis niezgodny z prawem?
W ocenie Rzecznika Finansowego stosowanie tożsamych, identycznych lub podobnych klauzul, jak wskazane powyżej, może budzić poważne wątpliwości co do ich zgodności z przepisami Kodeksu cywilnego i Prawa bankowego - i to w kilku płaszczyznach.
Jak wskazywał podczas prezentacji raportu Bartosz Wyżykowski z Biura Rzecznika, chodzi przede wszystkim o jeden z przepisów Prawa bankowego, który mówi, że "bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych, a kredytobiorca zobowiązuje się do zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu".
Według Rzecznika Finansowego, jeśli np. w umowie klient ma wpisaną kwotę kredytu 100 tys. zł, to ani kapitał, ani odsetki nie powinny rosnąć np. wraz ze zmianą kursu waluty (np. franka).
Jak podano w raporcie, Rzecznik Finansowy zajął już w podobnych sprawach stanowisko, w tym jedno w pozwie grupowym obejmującym ponad 1200 osób i jeśli sądy podzielą opinię Rzecznika Finansowego, konsumenci mogą otrzymać zwrot nadpłaconych odsetek od kredytu.
Z raportu Rzecznika Finansowego wynika, że 75 proc. skarg na kredyty "walutowe" dotyczy działalności sześciu banków: mBanku, Getin Noble Banku, PKO BP, Millenium, BPH i Raiffeisen. Są to te banki, które mają największy portfel takich kredytów.
Skargi te najczęściej dotyczyły właśnie klauzul waloryzacyjnych, a w drugiej kolejności ubezpieczenia niskiego wkładu własnego.
Rzecznik Finansowy to nowa instytucja, która powstała z przekształcenia dawnego Rzecznika Ubezpieczonych. Od 11 października 2015 r. na mocy ustawy o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym, oprócz klientów zakładów ubezpieczeń reprezentuje on również interesy klientów szeroko rozumianego rynku finansowego, w tym banków, biur usług płatniczych, instytucji kredytowych, firm inwestycyjnych, biur maklerskich, członków spółdzielczych kas oszczędnościowo kredytowych i innych. Funkcję tę od początku sprawuje Aleksandra Wiktorow.
Ustawa prezydencka już niedługo
Tymczasem Przemysław Bryksa z Kancelarii Prezydenta uważa, że optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby ustawa dot. frankowiczów mogła obowiązywać od 1 stycznia 2017 r. W nieodległym czasie prezydent złoży jej projekt w Sejmie - dodał, nie precyzując jednak terminu.
Przemysław Bryksa jest zastępcą dyrektora Biura ds. Narodowej Rady Rozwoju w Kancelarii Prezydenta; koordynuje prace nad prezydenckim projektem tzw. ustawy frankowej.
W rozmowie z PAP przekazał, że ustawa jest potrzebna, bo "kredyty frankowe są tykającą bombą pod polskim systemem finansowym".
- Mamy poważne opinie ekspertów, którzy zgadzają się z naszą tezą, że powinniśmy tę bombę rozbroić, bo w sytuacji utrzymujących się wysokich kursów franka szwajcarskiego, jeśli kurs ten wzrośnie radykalnie - do 5 zł, 5,50 zł i będzie się utrzymywał na takim poziomie, to istnieje bardzo poważne zagrożenie masowej niewypłacalności kredytobiorców. To spowoduje automatycznie możliwość braku płynności po stronie banków, a być może nawet duże zagrożenie dla takiego czy innego banku, który działa w Polsce, a tym samym dla całego sektora w naszym kraju - powiedział Bryksa.
- W związku z tym musimy zaproponować rozwiązania, a im szybciej to zrobimy, tym lepiej - dodał.
Zaznaczył, że autorzy projektu są jeszcze "przed podjęciem decyzji co do ostatecznego kształtu tego projektu i przedstawienia go do podpisu prezydentowi". Jak mówił, nie sądzi, żeby kancelaria "w tej chwili jeszcze próbowała rozmnażać konsultacje w tej sprawie". Potwierdził, że prowadzono z NBP rozmowy o konsekwencjach finansowych, ale nie chciał ujawnić ich konkluzji.
Kiedy projekt?
Dopytywany o termin złożenia projektu i podawaną w tym kontekście datę końca czerwca, odpowiedział: "Jeśli chodzi o termin, tak, były pewne zapowiedzi. Będąc odpowiedzialnym za prace zespołu, który przygotowuje projekt w Kancelarii Prezydenta, chciałbym, żeby wynik był znany jak najpilniej. Natomiast zmienne, z którymi się mierzymy i ocena wariantów, które mamy do przeprowadzenia, nie pozwalają mi odpowiedzialnie potwierdzić, że np. do 7 lipca projekt będzie gotowy, zatwierdzony przez prezydenta". Na pytanie, "czy projekt zostanie złożony po szczycie NATO (8-9 lipca)", odpowiedział: "Nie chcę tego zadeklarować w sposób jednoznaczny".
Jak powiedział, twórcy projektu zakładają, że mogą być w nim zawarte: "opcja restrukturyzacji w oparciu o przewalutowanie po tzw. kursie sprawiedliwym", zwrot spreadów, a także możliwość zwrotu mieszkania w zamian za uwolnienie od kredytu.
Pytany, czy kredytobiorcy będą korzystać z tych opcji na wniosek, odpowiedział, że rozważane jest zastosowanie wariantu analogicznego jak przy reformie OFE - czyli że kredytobiorcy automatycznie byliby obejmowani restrukturyzacją swoich zobowiązań, a gdyby tego nie chcieli - musieliby o to wnioskować.
- Wola pana prezydenta jest taka, żeby po restrukturyzacji sytuacja kredytobiorców frankowych nie była korzystniejsza niż sytuacja kredytobiorców złotowych, którzy zaciągali kredyt w tym samym czasie - podkreślił.
Na pytanie, czy w sprawie rozwiązania tego problemu nie można było porozumieć się z bankami, Bryksa odpowiedział: "Bardzo chętnie dochodzilibyśmy do kompromisu z bankami, gdyby po ich stronie była skłonność do zbliżania stanowisk".
- "O ile nasze stosunki ze stowarzyszeniami kredytobiorców pokazują, że ich stanowisko się zmieniało, o tyle po stronie banków, realnie oceniając, jest za mało woli dojścia do kompromisu. Gdyby było inaczej, być może Kancelaria Prezydenta byłaby skłonna zapośredniczyć w negocjacjach między stronami, by doprowadzić ostatecznie do ustawy, która byłaby przez wszystkich do zaakceptowania. Natomiast widzimy wyraźnie, że nie ma takiej możliwości, wobec tego musi być projekt ustawy, która będzie próbować wyważać racje - skonkludował.