Ministerstwo Finansów może ogłaszać sukces. Wypchnęło z Polski sporą część nielegalnych bukmacherów. Skąd to wiadomo? Bo skoczyły obroty tych legalnych. W ciągu roku wzrosły niemal dwukrotnie.
3,3 mld zł - tyle wyniosły w 2017 r. obroty bukmacherów legalnie działających w Polsce. Rok wcześniej było to "zaledwie" 1,7 mld. To efekt zmian w przepisach. Z Polski w tym roku "uciekło" sporo bukmacherskich firm.
Nie można już typować wyników np. reprezentacji Polski w brytyjskim bet365. A to był drugi największy w kraju serwis z typami. Z Polską pożegnał się też inny duży gracz - Sportingbet.W kwietniu przestały też działać mniejsze serwisy, m.in. betano, Rivalo, Comeon, Doxxbet, Pinnacle, RedBer czy 888sport. Zakładów sportowych dla Polaków nie przewiduje też Betsson.
W skrócie: to była rewolucja. Rewolucja, która dobrze odbiła się na wynikach polskich firm bukmacherskich. Ich obroty urosły prawie dwa razy. Budżet państwa na typach bukmacherskich też zarabia. Wszystko przez 12-procentową stawkę podatku. I tak skarb państwa wzbogacił się o 396 mln zł.
Wzrost branży nie jest nowym zjawiskiem, ale rok do roku jego poziom zmienił się z 34 proc. w 2016 r. do 94 proc. w 2017 r. To już rekord. I zasługa Ministerstwa Finansów.
Łukasz Borkowski ze stowarzyszenia "Graj Legalnie" przyznaje otwarcie, że za takim wzrostem stoi zmiana w prawie. Zaznacza przy tym, że "podobnego spektakularnego wzrostu nie zobaczymy w kolejnych latach".
Stworzona przez PiS nowelizacja ustawy uderzyła także w szarą strefę. W ciągu niespełna roku jej udział w rynku spadł z 90 proc. do 60 proc. Pozostaje jednak pytanie, czy po "pierwszym szoku" nie zacznie "odzyskiwać pola" i przejmować klientów "legalnych bukmacherów". Z szacunków "Graj Legalnie' wynika, że całkowita likwidacja tych "nielegalnych" przyniosłaby budżetowi dodatkowe 594 mln zł.
Blokowanie witryn nieskuteczne
Częściowa eliminacja szarej strefy to także efekt "kulawych rozwiązań" umożliwiających blokowanie poszczególnych witryn.
Katarzyna Mikołajczyk ze stowarzyszenia "Graj Legalnie" tłumaczy, że stworzony w Ministerstwie Finansów rejestr jest aktualizowany zbyt rzadko, choć w grudniu liczył już 1177 pozycji.
Co więcej, bukmacherzy znaleźli prosty sposób na "obchodzenie" blokady. Wystarczy, że zmodyfikują adres witryny lub przekonają użytkowników do korzystania z własnych aplikacji tworzonych tylko po to, by unikać blokad.
Sam mechanizm blokowania przyjęty w ustawie jest w swoim założeniu nieskuteczny i nieefektywny, o czym pisaliśmy przy okazji pomysłu blokowania działań Ubera w Polsce. Zapytany przez nas programista opowiedział wtedy, w jak prosty sposób można poradzić sobie z państwowymi blokadami sieci.
Walczą z rządem
Doskonałym przykładem jest Bet At Home, jeden z największych graczy na rynku, który zdecydował się pójść na zwarcie z polskim rządem. Jego przedstawiciele przekonują bowiem, że polskie regulacje są niezgodne z unijnym prawem, wobec czego nie zamierzają się do niego stosować.
Witryna bukmachera znajduje się w resortowym Rejestrze domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą, to bez żadnego problemu udało nam się ją otworzyć.
Zamiast witryny powinniśmy zobaczyć taki komunikat:
Zagraniczne podmioty nie chcą się rejestrować
Kolejną gorzką do przełknięcia w Ministerstwie Finansów pigułką będzie fakt, że zagraniczni operatorzy nie postanowili rejestrować swojej działalności w Polsce, na co liczyli urzędnicy ze Świętokrzyskiej. Z danych resortu wynika, że od kwietnia do października wydano cztery decyzje odmowne ws. rejestracji ze względów formalnych, cztery sprawy były w toku, a w jednej przyznano licencję.
- Licencję otrzymał rumuński Superbet. Licencji nie dostał licencji żaden podmiot zarejestrowany w „rajach hazardowych”, takich jak Malta czy Gibraltar – dodaje Mikołajczyk.
Resort kierowany (jeszcze) przez Mateusza Morawieckiego może także rozważyć wysłanie podziękowań do rządu Jej Królewskiej Mości. Wycofanie się części nielicencjowanych operatorów z polskiego rynku to także efekt brytyjskiej ustawy. Deputowani do Izby Gmin oraz lordowie nałożyli bowiem „kaganiec” na ekspansję bukmacherów. Każda brytyjska firma umożliwiająca zawierania takich zakładów nie może osiągać więcej niż 10 proc. całości swojego zysku na rynkach, gdzie nie otrzymała licencji.
(Za) wysoki podatek?
Problemem podnoszonym przez przedstawicieli branży jest także "jedna z najwyższych w Europie" stawka podatku. Ma ona odstraszać zagraniczne podmioty od legalnego działania na naszym rynku. Obecnie wynosi ona 12 proc. i jest naliczana od obrotu.
- W Austrii ten podatek to 2 proc., w Irlandii 1 proc., na Słowacji 5,5 proc., a w Niemczech 5 proc. Polska stawka nie zachęca do wchodzenia na polskie podwórko. Dotarliśmy także do raportu Deloitte, z którego wynika, że zmiana modelu podatkowego z obecnego na obowiązujący np. w Wielkiej Brytanii GGR (wyliczany od sumy stawek pomniejszanych o wygrana - red.), doprowadziłaby do wzrostu wpływów podatkowych do 4,9 mld zł w ciągu 4 lat - dodaje Mikołajczyk.