Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ustawa krajobrazowa. Ekspert: nie ma narzędzi, by skutecznie ograniczyć reklamy

0
Podziel się:

Teraz nad ustawą pracują senatorowie, którzy chcą wprowadzić poprawki.

Ustawa krajobrazowa. Ekspert: nie ma narzędzi, by skutecznie ograniczyć reklamy
(Jacek Bereźnicki)

Ustawa krajobrazowa nie daje pewności, że z przestrzeni publicznej znikną niechciane reklamy, bo Sejm usunął z ustawy zapisy umożliwiające egzekucję nowych przepisów - mówi naczelnik wydziału estetyki w Warszawie Wojciech Wagner.

Projekt ustawy krajobrazowej złożył w Sejmie prezydent Bronisław Komorowski. Propozycję tę istotnie zmodyfikowała sejmowa podkomisja nadzwyczajna, która pracowała nad nią przez ostatnie półtora roku.

Teraz nad ustawą pracują senatorowie, którzy chcą wprowadzić poprawki. Dotyczą one m.in. radykalnego podwyższenia - w stosunku do zapisów przyjętych przez Sejm - kar za nielegalne umieszczanie reklam dzięki wprowadzeniu sankcji administracyjnych w miejsce przewidzianej dotychczas odpowiedzialności karnej oraz kwestii usuwania nośników, które okażą się niezgodne z nowymi przepisami.

Według naczelnika Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej w Warszawie, Wojciecha Wagnera, ustawa krajobrazowa dająca możliwość kompleksowego uregulowania reklam na poziomie gmin to rewolucja w walce ze szpecącymi przestrzeń nośnikami reklamowymi. Radni będą mogli ściśle określić w planie usytuowania reklam, jakie nośniki i gdzie będą mogły stanąć. Przepisy rady gminy mają obowiązywać wszystkich.

W ocenie Wagnera ustawa w kształcie nadanym i przyjętym przez Sejm nie daje jednak pewności, że z przestrzeni publicznej znikną niechciane reklamy, bo nie dostarcza lokalnym władzom skutecznych narzędzi, by tę rewolucję w polskim krajobrazie przeprowadzić. Jak mówił, z ustawy wykreślono zapisy umożliwiające egzekucję nowych regulacji; zniknęły m.in. przepisy umożliwiające nakładanie dziennych opłat karnych na właścicieli nieruchomości, na których usytuowane są reklamy niezgodne z przepisami. Uchwalona przez Sejm ustawa przewiduje sankcje w słabszym wymiarze znanym z Kodeksu wykroczeń - grzywnę.

Miejscem w stolicy od lat wskazywanym jako zeszpecony przez reklamy jest położone w centralnym punkcie miasta Rondo Dmowskiego. Na budynkach wokół eksponowane są wielkoformatowe reklamy widziane nawet z kilkuset metrów od ronda.

Wagner tłumaczył, że po wejściu w życie ustawy w kształcie przyjętym przez Sejm te reklamy mogą zostać decyzją radnych uznane za nielegalne. Ich właściciele byliby wówczas zobowiązani do usunięcia nośników, a za niepodporządkowanie się decyzji radzie miasta nałożono by na nich grzywnę. "Tylko że grzywna może wynosić maksymalnie 5 tys. zł. Czy na właścicielu reklamy, który dostaje za nią 100 tys. zł miesięcznie od reklamodawcy, taka kara zrobi wrażenie?" - pytał Wagner.

Naczelnik przypomniał, że zaproponowany w pierwotnej wersji projektu przepis umożliwiający stosowanie bardziej dotkliwych kar za nielegalną reklamę byłby efektywnym narzędziem do likwidacji nadmiaru reklam, ponieważ "praktyka pokazuje, że jedynym skutecznym sposobem porządkowania reklam są narzędzia finansowe".

Wagner zwrócił uwagę, że podobne rozwiązanie obecnie funkcjonuje na mocy ustawy o drogach publicznych i dotyczy pasa drogowego. Jak tłumaczył, każdy zarządca pasa jest zobowiązany pobierać opłaty za reklamy, a w przypadku tych usytuowanych bez jego zgody powinien naliczać opłatę dziesięciokrotną. "Nielegalna reklama szybko znika, bo jej właścicielowi się to nie opłaca. W ustawie krajobrazowej również zaproponowano wprowadzenie wielokrotności opłaty w drodze odpowiedzialności administracyjnej, ale ostatecznie zdecydowano się na karanie z Kodeksu wykroczeń, w związku z czym pozostała jednorazowa grzywna" - podkreśla.

Zapisy ustawy w dotychczasowym kształcie nie rozstrzygały też - jak podkreślał Wagner - czy mandat za nielegalną reklamę będzie nakładany na właściciela reklamy, czy na właściciela nieruchomości. "To są dwa różne podmioty. A dzisiejsza praktyka pokazuje, że bardziej niekorzystnym dla władz publicznych rozwiązaniem jest, gdy za reklamę ponosi odpowiedzialność zarządzająca nią firma, a nie właściciel nieruchomości czy jej zarządca, bo firmie jest znacznie łatwiej ukryć się przed prawem, może podawać fikcyjne adresy, pączkować w kolejne spółki. Trudniej jest przepisywać nieruchomość na kolejnych właścicieli, bo to jest po prostu kosztowne. W tej chwili nadzór budowlany, jeśli próbuje zidentyfikować właściciela nielegalnej reklamy, ma z tym duże kłopoty, a nie może niestety pociągać do odpowiedzialności właściciela nieruchomości" - mówił.

Zgodnie z propozycją Sejmu nielegalną reklamą mógłby się w końcu zająć sąd, orzekając przepadek mienia. "Właściciel reklamy straci wtedy do niej prawo i będzie ją można zdemontować. Ale to kosztuje. Czy samorządy będą się wobec tego decydować na kierowanie spraw do sądów?" - objaśniał naczelnik.

Czytaj więcej w Money.pl
Łamanie tego prawa się opłaci? Hanna Gronkiewicz-Waltz bardzo krytycznie o projekcie nowego prawa. "Miała być szczęka z zębami, a zostały same dziąsła".
"Ta ustawa miała zwalczać reklamy, ale Sejm powybijał jej zęby" Współtwórca akcji "Wysoka Izbo! Posprzątaj reklamy" o tym, jak powinno się karać za samowolkę reklamową w Polsce.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)