Wcześniej ustawę w takiej formie skrytykowała wiceminister finansów - Izabela Leszczyna. - Wejście w życie ustawy o frankowiczach w obecnej wersji będzie miało negatywne skutki nie tylko dla sektora bankowego, ale dla całej gospodarki - mówiła na posiedzeniu.
Aktualizacja 15:20
Senacka komisja budżetu i finansów rozpatruje w czwartek przyjętą 5 sierpnia przez Sejm ustawę o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych. Za względu na zaplanowane na czwartek posiedzenia innych komisji, senatorowie zdecydowali o przerwaniu obrad komisji budżetu i finansów do godz. 17.00. Warto jednak prześledzić, co do tego czasu się działo w sali komisji. Mocne słowa padły z dwóch stron - zarówno senatorów i przedstawicieli resortu finansów, jaki i frankowiczów.
Wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Wojciech Kwaśniak mówił w czwartek senatorom, że ustawa dotyczy kredytobiorców, którzy bez problemu obsługują swoje zadłużenie, więc można mieć wątpliwości, czy jest w ogóle potrzebna.
Jak dodał pierwotna wersja ustawy, przed uchwaleniem przez Sejm, zakładająca równy podział kosztów przewalutowania, to wersja, którą banki posiadające portfel kredytów frankowych "byłyby w stanie udźwignąć". Ale obciążenie tych banków 90 proc. kosztów przewalutowania kredytów i dodatkowe skumulowanie tego w jednym roku spowoduje "istotne" negatywne skutki dla tych banków - przekonywał wiceszef KNF. To z kolei - dodał - "zdestabilizuje polski system finansowy".
Kwaśniak podkreślał, że wtedy przestanie być aktualne to, czym Polska szczyciła się od początku światowego kryzysu gospodarczego - że nie było wypłat dla banków ze środków publicznych. Wejście w życie obecnej wersji ustawy - jak przekonywał - zaangażuje środki publiczne do stabilizowania systemu finansowego.
Podczas posiedzenia komisji wypowiedział się także przedstawiciel NBP Jacek Bartkiewicz. Zaznaczył, że zdaniem banku centralnego, ustawa w obecnej wersji może rodzić wątpliwości konstytucyjne, bo istnieje ryzyko, że w nierówny sposób traktuje różne podmioty. Bartkiewicz zwracał uwagę, że operacja przewalutowania kredytów będzie nieodwracalna, a tymczasem kurs franka może kiedyś spaść. Jego zdaniem wejście w życie ustawy w kształcie zaproponowanym przez Sejm może spowodować znaczny spadek kursu złotego, co w efekcie może być niekorzystne również dla kredytobiorców.
Ministerstwo krytykuje i ostrzega
Z kolei wiceminister finansów Izabela Leszczyna, wypowiadając się na temat ustawy w wersji przyjętej przez Sejm, mówiła senatorom, że spowoduje ona koszty dla banków ok. 21 mld zł, podczas gdy wersja pierwotna - z równym podziałem kosztów przewalutowania między banki i kredytobiorców - ok. 13 mld zł.
Leszczyna wskazywała także, że w efekcie wejścia w życie obecnej wersji ustawy, w sześciu bankach koszty umorzeń przekroczą 20 proc. kapitałów własnych. Nie można więc będzie wykluczyć wszczęcia procedur naprawczych, a nawet wypłat klientom banków kwot z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Zmiana ta, dodała wiceminister finansów, może spowodować straty w CIT w latach 2016-18 rzędu 3,5 mld zł. Innym - jej zdaniem - możliwym skutkiem jest zahamowanie kreowania nowych miejsc pracy. Nie można wykluczyć, że ostateczne wejście w życie tej ustawy zostanie także dodatkowo zdyskontowane przez rynki.
Według Leszczyny ustawą może być objętych ok. 150 tys. umów kredytowych, więc jej beneficjentami będzie bardzo niewielki odsetek gospodarstw domowych.
Projekt ustawy o frankowiczach przygotowany został przez klub PO. Miał pomóc w rozwiązaniu problemu posiadaczy hipotecznych kredytów walutowych (głównie frankowych), którzy znaleźli się w trudnej sytuacji zwłaszcza po wzroście kursu franka w styczniu br. Wiele z tych kredytów ma dziś wskaźnik LtV przekraczający 100 proc. (co oznacza, że wartość hipoteki jest niższa niż wartość kredytu).
Ustawa została jednak gruntownie zmieniona podczas sejmowego głosowania 5 sierpnia. W pierwotnej wersji projektu koszty przewalutowania miały być dzielone pół na pół na kredytobiorców i banki. Jednak posłowie niespodziewanie przegłosowali poprawkę SLD, która 90 proc. tych kosztów przerzuca na banki.
"Banki muszą być obciążone kosztami"
- Ustawa o frankowiczach ma sens tylko wtedy, gdy to banki będą w stu procentach obciążone kosztami przewalutowania kredytów, a klienci wcale - mówili z kolei niektórzy przedstawiciele organizacji społecznych, zrzeszających frankowiczów.
Tak radykalny pogląd przedstawił na posiedzeniu senackiej komisji budżetu i finansów, rozpatrującej ustawę o frankowiczach, przedstawiciel organizacji Pro Futuris Tomasz Sadlik.
- Ta ustawa powinna nazywać się: o szczególnej pomocy dla nieuczciwych banków - mówił Sadlik. Zaproponował, by zmienić zapisy o kosztach przewalutowania kredytów frankowych na takie, które spowodowują, że 100 procent tych kosztów będą ponosić banki, kredytobiorcy zaś żadnych. - Tylko wtedy ta ustawa ma sens, inaczej należy ją wyrzucić do kosza - powiedział Sadlik.
Senacka komisja budżetu i finansów rozpatruje w czwartek przyjętą 5 sierpnia przez Sejm ustawę o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych.
Podczas posiedzenia komisji wypowiadali się także m.in. przedstawiciele organizacji Stop Bankowemu Bezprawiu. Reprezentujący je Maciej Pawlicki przekonywał, że umowy o kredytach frankowych były od początku sprzeczne z polskim prawem.
Katarzyna Matuszewska z tej samej organizacji zwracała z kolei uwagę, że kredyty frankowe w rzeczywistości są kredytami złotówkowymi, jedynie denominowanymi - w ramach księgowej operacji bankowej - we frankach. Dlatego, jak dodała, organizacja Stop Bankowemu Bezprawiu zwraca się do senatorów, by wprowadzili poprawki, w których będzie to uwzględnione i będzie się mówić o "denominowaniu" kredytów złotówkowych oraz "odwalutowieniu", a nie "przewalutowaniu" kredytów.
Inna poprawka zaproponowana przez tę organizację zakłada, że umowy kredytowe muszą być renegocjowane, by nie były "sprzeczne z zasadami współżycia społecznego".
- Jak państwo przyjmiecie te poprawki, da to nadzieję na przywrócenie w Polsce państwa prawa - mówiła Matuszewska.