W tej chwili nie-rolnicy mogą kupić co najwyżej 30 arów ziemi rolnej. Jak jednak powiedział w TVN24 Jan Ardanowski, skłania się on ku temu, żeby ten limit został podniesiony do jednego hektara. Tak, żeby na wsi mogli osiedlić się ludzie, którzy chcą mieć "większy ogród lub sad".
Ardanowski zapowiedział, że jesienią do Sejmu powinien trafić projekt, zakładający "lekkie poluzowanie rygorów" w tej kwestii. Zastrzegł jednak, że nie będzie odejścia od ogólnej zasady "ziemia rolna dla rolników".
O poluzowaniu przepisów mówi się już od co najmniej kilku miesięcy.Na początku tego roku pojawiła się propozycja, żeby zamiast 30 arów, każdy mógł kupić ziemię do 2 hektarów. Projekt liberalizacji nieżyciowych przepisów wniósł do Sejmu poseł Porozumienia Michał Cieślak. Polityk rządzącej koalicji wprost przyznawał, że obowiązujące od 2016 r. przepisy ograniczają "obrót niewielkimi działkami", a to utrudnia życie Polakom.
Projekt przepadł, ale trzy miesiące później samo ministerstwo rolnictwa przyznawało, że surowe regulacje wypada nieco złagodzić.
W myśl działającej od ponad dwóch lat ustawy ziemię rolną może kupić tylko rolnik indywidualny. Zgodnie z przepisami to osoba, która nie tylko posiada kwalifikacje rolnicze, ale oprócz tego jest właścicielem maksymalnie 300 hektarów użytków rolnych i mieszka w gminie, w której chce kupić gospodarstwo. Ustawa przewiduje też wyjątki. Prawo do zakupu ziemi - oprócz rolnika indywidualnego - mają jednostki samorządu terytorialnego, Agencja Nieruchomości Rolnych, Kościół Katolicki i inne związki wyznaniowe.
Zasadniczą zmianą, którą wprowadziły nowe przepisy, jest całkowite wstrzymanie sprzedaży nieruchomości, wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa przez najbliższe 5 lat. Według stanu na początek 2016 roku dotyczy to około 1,5 miliona hektarów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl