- Jesteśmy prawie na poziomie rasizmu energetycznego - stwierdził prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando podczas posiedzenia senackiej komisji w sprawie nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Przyjęte po cichu, w ekspresowym tempie przepisy to ostateczny cios w branżę OZE. Do prezydenta płyną apele o zawetowanie tej ustawy.
Przepchnięta w ekspresowym tempie przez parlament nowelizacja ustawy o OZE radykalnie obniża opłatę zastępczą, jaką płacą wytwórcy energii, którzy nie kupują jej z odnawialnych źródeł.
Branża OZE, która już teraz boryka się z olbrzymimi problemami finansowymi, alarmuje, że nowe przepisy oznaczają dla niej katastrofę. W 2016 roku 70 proc. farm wiatrowych zanotowało straty sięgające łącznie 3 mld zł. To w dużej mierze efekt nowelizacji ustawy o OZE, którą przyjęto w połowie zeszłego roku.
Zarówno tamta, jak i obecna nowelizacja ustawy o OZE została przez partię rządzącą zgłoszona jako projekt poselski. Dzięki temu często stosowanemu przez kolejne rządy wybiegowi można znacznie uprościć ścieżkę legislacyjną, bez jakichkolwiek konsultacji.
Jednym z zaciekłych krytyków zmian, jakie PiS wprowadza w przepisach o OZE, jest prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando.
Informacje pełne błędów i nieprawdziwych informacji
Gdy w zeszłym roku rząd szykował zmiany ustawowe nakładające poważne ograniczenia w funkcjonowaniu farm wiatrowych, Bando ostrzegał, że nowe przepisy zahamują rozwój branży OZE. - W "koszyku zielonej energii" powinno się znaleźć miejsce dla każdego rodzaju energii. Nie powinniśmy w sposób ustawowy zakazywać budowy takich, a wspierać inne źródła - apelował wówczas prezes URE.
Maciej Bando powtórzył argument o dyskryminacji odnawialnych źródłach energii 25 lipca, podczas wspólnego posiedzenia senackich komisji gospodarki narodowej oraz środowiska na temat forsowanych zmian w ustawie o OZE.
- Słyszę głosy, które są bliskie rasizmowi energetycznemu. Te źródła są dobre, będziemy je wspierali. Tymczasem zrównoważony rozwój odnosi się do każdego źródła - mówił Bando. Prezes URE odniósł się w ten sposób do wystąpienia wiceministra energii Andrzeja Piotrowskiego, który chwalił energetykę węglową.
Wideo: * *Opłacalność inwestowania w OZE drastycznie spadła
Maciej Bando ostrzegał, że informacje dołączone do projektu nowelizacji są pełne błędów i nieprawdziwych informacji. Przekonywał, że opieranie się na tych danych wprowadza w błąd posłów.
Tak jak poprzednim razem, argumenty prezesa URE nie przekonały parlamentarzystów PiS i projekt nowelizacji został szybko przyjęty. Teraz ustawa czeka na podpis prezydenta, wobec którego - tak jak w przypadku ustaw o sądach - branża OZE kieruje apele o weto.
Minister środowiska kompletnie sobie nie radzi
Z apelem o niepodpisywanie nowelizacji ustawy o OZE w środę wystąpił też lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Wnioskujemy do prezydenta o zawetowanie ustawy o OZE, bo ona niszczy odnawialną energetykę, blokuje jej rozwój, szanse na uniezależnienie energetyczne Polski - powiedział szef PSL na konferencji prasowej w Sejmie.
Według niego dzisiaj "nie spełniamy żadnych warunków, norm, do których się zobowiązaliśmy i nie spełnimy ich do roku 2020". - Przypomnę, 15 proc. energii w 2020 r. powinno pochodzić z energii odnawialnej. Nie spełnimy tych wymagań, bo dewastacja, zaoranie naturalnej, zielonej, energii odnawialnej przez PiS jest nieprawdopodobne - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zdaniem Kosiniak-Kamysza minister środowiska "kompletnie sobie nie radzi" z sytuacją, zarówno w kwestii Puszczy Białostockiej, jak i OZE. Jak podkreślił, gdyby premier Beata Szydło chciała pokazać, że jest "autentycznym premierem", to powinna zdymisjonować szefa resortu środowiska.
Money.pl zwrócił się do URE o przedstawienie stanowiska wobec przyjętej nowelizacji ustawy o OZE. Do chwili publikacji tekstu nie otrzymaliśmy komunikatu urzędu.