- Nie rozumiem tych regulacji i mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś fetyszem. Powinno się znaleźć miejsce dla każdego rodzaju energii - tak nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii komentuje w money.pl Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Problematyczna, przyjęta w piątek nowelizacja zakłada, że farmy wiatrowe muszą być budowane na podstawie miejskiego planu zagospodarowania przestrzeni. Najwięcej kontrowersji budzi zapis, według którego w pobliżu wiatraka nie może być praktycznie żadnych zabudowań.
"Pusto" musi być w obrębie kilku kilometrów - promień takiego obszaru wyznacza 10-krotność całkowitej wysokości wiatraka. - Pamiętajmy przy tym, że im wyżej, tym silniejszy wiatr, który pozwala uzyskać więcej energii - podkreślał szef URE podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Ustawa autorstwa posłów PiS pozwalałaby zatem budować je tylko tam, gdzie w promieniu 1,5-2 km nie ma żadnych zabudowań ani "obszarów szczególnie cennych przyrodniczo", a takich miejsc w Polsce nie ma zbyt wielu.
- W tak zwanym "koszyku zielonej energii" powinno się znaleźć miejsce dla każdego rodzaju energii. Nie powinniśmy w sposób ustawowy zakazywać budowy takich, a wspierać inne źródła - apeluje Maciej Bando.
Na pytanie, czy nowelizacja "morduje wiatraki", prezes URE nie chce zajmować jednoznacznego stanowiska. - Może nie tyle morduje, ale nie zachęca do budowy nowych - kwituje.
"Blackoutu nie przewidujemy"
Prezes Bando uspokajał również wszystkich, którzy obawiają się w tym roku powtórki z poprzedniego lata, gdy z powodu upałów ogłoszono 20. stopień zasilania, a Polacy mieli problem z dostępem do energii elektrycznej.
- Przede wszystkim w zeszłym roku nie mieliśmy do czynienia z żadnym blackoutem, ale z pierwszymi od 25 lat ograniczeniami w poborze mocy - zastrzegał prezes Urzędu Regulacji Energetyki i dodawał, że były one spowodowane przede wszystkim czynnikami zewnętrznymi, które uniemożliwiły import awaryjny.
- Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych nie ma zagrożenia, że sytuacja się powtórzy - uspokaja Maciej Bando, choć przyznaje, że wystarczy nieprzewidywana awaria systemu przesyłowego, by ponownie mówić o "blackoucie".