Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Ustawa o OZE "zabije wiatraki"? Prezes URE: mamy do czynienia z jakimś fetyszem

0
Podziel się:

- To bardzo trudna sprawa do rozwiązania, ja nie rozumiem tych regulacji i mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś fetyszem - tak nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii komentuje w money.pl Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Ustawa o OZE "zabije wiatraki"? Prezes URE: mamy do czynienia z jakimś fetyszem

- Nie rozumiem tych regulacji i mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś fetyszem. Powinno się znaleźć miejsce dla każdego rodzaju energii - tak nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii komentuje w money.pl Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Problematyczna, przyjęta w piątek nowelizacja zakłada, że farmy wiatrowe muszą być budowane na podstawie miejskiego planu zagospodarowania przestrzeni. Najwięcej kontrowersji budzi zapis, według którego w pobliżu wiatraka nie może być praktycznie żadnych zabudowań.

"Pusto" musi być w obrębie kilku kilometrów - promień takiego obszaru wyznacza 10-krotność całkowitej wysokości wiatraka. - Pamiętajmy przy tym, że im wyżej, tym silniejszy wiatr, który pozwala uzyskać więcej energii - podkreślał szef URE podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Ustawa autorstwa posłów PiS pozwalałaby zatem budować je tylko tam, gdzie w promieniu 1,5-2 km nie ma żadnych zabudowań ani "obszarów szczególnie cennych przyrodniczo", a takich miejsc w Polsce nie ma zbyt wielu.

- W tak zwanym "koszyku zielonej energii" powinno się znaleźć miejsce dla każdego rodzaju energii. Nie powinniśmy w sposób ustawowy zakazywać budowy takich, a wspierać inne źródła - apeluje Maciej Bando.

Na pytanie, czy nowelizacja "morduje wiatraki", prezes URE nie chce zajmować jednoznacznego stanowiska. - Może nie tyle morduje, ale nie zachęca do budowy nowych - kwituje.

"Blackoutu nie przewidujemy"

Prezes Bando uspokajał również wszystkich, którzy obawiają się w tym roku powtórki z poprzedniego lata, gdy z powodu upałów ogłoszono 20. stopień zasilania, a Polacy mieli problem z dostępem do energii elektrycznej.

- Przede wszystkim w zeszłym roku nie mieliśmy do czynienia z żadnym blackoutem, ale z pierwszymi od 25 lat ograniczeniami w poborze mocy - zastrzegał prezes Urzędu Regulacji Energetyki i dodawał, że były one spowodowane przede wszystkim czynnikami zewnętrznymi, które uniemożliwiły import awaryjny.

- Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych nie ma zagrożenia, że sytuacja się powtórzy - uspokaja Maciej Bando, choć przyznaje, że wystarczy nieprzewidywana awaria systemu przesyłowego, by ponownie mówić o "blackoucie".

energia
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)