Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Ustawa o pomocy dla frankowiczów. Prezydent obiecuje kompromis, frankowicze nie chcą czekać i grożą wyjściem na ulice

0
Podziel się:

- Na 5 grudnia mamy zaplanowaną manifestację pod Kancelarią Prezydenta, więc jeśli do tego czasu ustawa nie będzie procedowana, to wyjdziemy na ulicę - ostrzega Tomasz Sadlik.

Warszawa, 28.02.2015 r. Protest frankowiczów pod Pałacem Prezydenckim.
Warszawa, 28.02.2015 r. Protest frankowiczów pod Pałacem Prezydenckim. (Piotr Bławicki/East News)

Przewalutowanie kredytu pod warunkiem zgody banku, 30 proc. kosztów po stronie kredytobiorcy, a także objęcie pomocą tylko tych, którzy nie spłacili swoich kredytów do 1 stycznia 2015 r. Założenia projektu ustawy o pomocy dla frankowiczów, którą w piątek 6 listopada przedstawiła Kancelaria Prezydenta, budzą wiele kontrowersji. Sami frankowicze chcą ustawy w Sejmie jak najszybciej, grożąc wyjściem na ulicę, jeśli sprawa będzie się przeciągać. Już na 5 grudnia zaplanowali manifestację przed pałacem prezydenckim.

- Zarys projektu ustawy, który mam gotowy, będzie przedmiotem dalszych negocjacji i ustaleń z przedstawicielami osób, które zaciągały kredyty indeksowane albo denominowane do franka - zadeklarował Łopiński po spotkaniu z przedstawicielami frankowiczów. Jak dodał, intencją Andrzeja Dudy jest przedstawienie Sejmowi wspólnego projektu Kancelarii Prezydenta i środowiska frankowiczów.

Oznacza to, że choć projekt ustawy przygotowany przez ruch "Stop bankowemu bezprawiu" został przez Kancelarię Prezydenta RP (KPRP) na początku listopada odrzucony, jako budzący szereg wątpliwości konstytucyjnych, Andrzej Duda chce nadal pracować z frankowiczami nad wspólnym projektem ustawy.

- Ponieważ w kilku istotnych kwestiach dzielą nas znaczące różnice, będziemy pracować nad trzecim rozwiązaniem - zapowiedział sekretarz stanu w KPRP. Wynika z tego, że propozycje zawarte w prezydenckim projekcie o nazwie "ustawa o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu" nie są ostatecznym stanowiskiem Kancelarii Prezydenta, lecz jedynie bazą do poszukiwania kompromisu.

Od połowy października w KPRP powołany został zespół złożony z urzędników prezydenckich oraz przedstawicieli środowiska frankowiczów, który działa nad opracowaniem tekstu ustawy pomocowej. W piątek 6 listopada pod pałacem prezydenckim odbył się protest niezadowolonych frankowiczów, a Maciej Łopiński poinformował o przedłużeniu prac zespołu.

Czy na ostateczny kształt ustawy o pomocy dla frankowiczów będą mieć wpływ także propozycje zawarte w innym projekcie - przygotowanym przez prof. Witolda Modzelewskiego? Kancelaria prezydenta na razie milczy na ten temat, ale wprost mówi o tym Tomasz Sadlik, szef stowarzyszenia "Pro Futuris", który był jednym z frankowiczów obecnych na spotkaniu z Andrzejem Dudą.

- Mają być jeszcze prace nad kompromisem pomiędzy tym, co zaproponował prof. Modzelewski, a tym, co my zaproponowaliśmy. Teraz zaczynamy prace nad kolejnym projektem - mówi Sadlik w rozmowie z money.pl.

Projekt przedstawiony przez "SBB" - jak mówią przedstawiciele tego stowarzyszenia - został przygotowany "na bazie projektu dr. Jacka Czabańskiego, z wykorzystaniem elementów koncepcji prof. Witolda Modzelewskiego". Głównym założeniem jest przeliczenie wstecz kredytów na złote po średnim kursie NBP z dnia podpisania umowy i całkowite wyeliminowanie ryzyka kursowego po stronie kredytobiorcy. Restrukturyzacja miałaby dotyczyć także kredytów spłaconych i wypowiedzianych.

Kancelaria Prezydenta uznała, że część zapisów projektu "SBB" budzi poważne wątpliwości co do zgodności z Konstytucją RP. Głównie chodziło o potencjalne łamanie zasady "prawo nie działa wstecz" oraz równości podmiotów - różnicowanie sytuacji kredytobiorców frankowych i złotówkowych. Prawnikom KPRP nie spodobało się także objęcie ustawą kredytobiorców będących przedsiębiorcami.

Projekt prezydencki różni się zasadniczo od projektu frankowiczów. Przede wszystkim nie narzuca bankom obligatoryjnego przeprowadzenia takiej operacji. Jeśli bank nie zgodzi się na przewalutowanie, którego żąda kredytobiorca, ten będzie mógł zwolnić się od długu, oddając bankowi nieruchomość. Jeśli i na to bank się nie zgodzi, będzie musiał wziąć 70 proc. ryzyka kursowego.

Projekt ustawy prof. Modzelewskiego także zakłada dobrowolne dzielenie się kosztami przewalutowania z 30 proc. udziałem kredytobiorcy. Przede wszystkim został jednak pomyślany jako narzędzie pomocy nie tylko frankowiczom, ale każdemu, kto wziął kredyt w obcej walucie, i to nie tylko hipoteczny.

Źródło: KNF

Choć różnice pomiędzy tymi projektami są bardzo istotne przynajmniej dla części frankowiczów znacznie ważniejsze jest to, by pod obrady Sejmu trafiła jakakolwiek z tych ustaw, by w końcu ich interesy były chronione. - Można to zrobić jak na Węgrzech, czyli etapami. Tam były aż cztery ustawy. Pierwsza ustawa może być niedoskonała, a potem można ją udoskonalać - przekonuje w rozmowie z money.pl Tomasz Sadlik z "Pro Futuris".

- Problem jest palący, bo już są głosy, że w grudniu może być kolejne załamanie i kryzys złotego - obawia się Sadlik i dodaje: - Trzeba działać szybko, żeby w okresie świątecznym nie znaleźć się w takiej sytuacji jak 15 stycznia, gdy gwałtownie, skokowo podrożał frank.

Chodzi o sytuację, gdy szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił uwolnienie kursu własnej waluty od kursu euro. W efekcie oprocentowanie kredytów frankowych znacząco wzrosło i niektóre z nich zaczęły przewyższać wartość nieruchomości, na które zostały zaciągnięte.

- Jeśli władze SNB miały prawo brutalnie ingerować politycznie w swoja walutę, to my mamy prawo brutalnie i w interesie społecznym ingerować w kurs wymiany franka - przekonuje Tomasz Sadlik, podkreślając, że w niewielkim stopniu dotknęłoby to transakcji handlowych, za to "radykalnie poprawiłoby to sytuację polskich kredytobiorców". - NBP mógłby coś takiego zadekretować na dwa miesiące i pozwolić tym, którzy tego chcą przewalutować kredyty w tym korytarzu - proponuje szef "Pro Futuris".

Jak ocenia, proponowane przez prezydenta obciążenie kosztami przewalutowania w stosunku 70/30 to "zły kompromis, ale lepiej taki niż żaden". - Ludzie są naprawdę zmęczeni i chcą mieć spokój, spokojnie spłacać swoje kredyty, ale nie po jakichś barbarzyńskich przelicznikach, bo nich ich nie ostrzegał, że ryzykują tak dużo - podkreśla.

- Nikt nie podjąłby takiego ryzyka. My myśleliśmy, że ryzyko mieści się w tym widełkach, które zakreślił KNF, czyli plus minus 20 proc. Takie widełki były w rekomendacji S KNF-u. To nam dawało prawo wierzyć, że kurs franka nie będzie wahał się w większym stopniu, nikt nie spodziewał się, że to będzie 80-100 proc. - podkreśla. Podobne argumenty pojawiły się zresztą w samym projekcie ustawy "SBB".

Tomasz Sadlik uważa, że nie do przyjęcia jest sytuacja, gdy spod ustawy pomocowej wyłączone byłyby osoby prowadzące działalność gospodarczą. - Jest mnóstwo osób, które prowadzą działalność gospodarczą, bo są zmuszane przez pracodawców do samozatrudnienia. Nawet same banki tak robią, głównie w pionie sprzedaży - zwraca uwagę.

- Na 5 grudnia mamy zaplanowaną manifestację pod Kancelarią Prezydenta, więc jeśli do tego czasu ustawa nie będzie procedowana, to wyjdziemy na ulicę jak w styczniu, lutym i kwietniu - ostrzega.

Obecnie wartość frankowych kredytów w przeliczeniu na złotego przekracza 157 mld złotych. To około 45 proc. wartości wszystkich kredytów mieszkaniowych spłacanych w Polsce (dane KNF na koniec listopada 2014 roku). Według raportów BIG Infomonitor, odsetek zagrożonych kredytów hipotecznych sięga 11 proc. ich ogólnej liczby. Można więc dość ostrożnie szacować, że tych zagrożonych we franku jest co najmniej 50 tys.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)