Trzecie czytanie projektu ustawy o rynku mocy zaplanowano na piątek. I choć później ustawa trafi jeszcze do Senatu i prezydenta, to właściwie najważniejszy etap prac nad zmianą przepisów już się zakończył.
Organizacje pozarządowe od dawna zwracają uwagę, że wprowadzenie rynku mocy oznacza wyższe rachunki za prąd i uderzy w najuboższych. Pisaliśmy o tym wielokrotnie w money.pl. Wyższe rachunki za prąd mają być ceną bezpieczeństwa całego systemu. W założeniu ustawa ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych. Rząd chce także stworzyć ekonomiczne zachęty do budowy nowych jednostek wytwórczych i modernizacji tych, które już działają.
Zobacz też: Czy płacimy za dużo za prąd?
Podwyżek można się będzie spodziewać od 2021 r. Wstępne wyliczenia pokazują, że rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie. Ministerstwo energii szacuje, że przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci mniej niż 10 zł miesięcznie. W zamian ma zyskać gwarancję nieprzerwanych dostaw energii.
Jednak zdaniem prof. Karaczuna podwyżki mogą być znacznie bardziej bolesne. Szczególnie na wsi. A to niemal 6 mln odbiorców energii elektrycznej.
- Zużycie energii elektrycznej w gospodarstwach na terenach wiejskich jest średnio o 20-50 proc. wyższe niż w gospodarstwach znajdujących się w miastach. Z czego to wynika? Rolnicy w zależności od profilu gospodarstwa, na cele produkcyjne przeznaczają od ponad 60 do prawie 90 proc. całej zużytej energii elektrycznej - mówi w rozmowie z money.pl.
Oczywiście zużycie zależy od rodzaju działalności produkcyjnej oraz wielkości gospodarstwa. - Największe zapotrzebowanie na energię elektryczną, wynoszące ponad 20 000 kWh na cele produkcyjne, występuje m.in. w gospodarstwach sadowniczych. Jest to związane przede wszystkim z eksploatacją chłodni i przechowalni. Innym przykładem są chociażby duże gospodarstwa prowadzące polową produkcję zbóż o powierzchni ponad 150 ha, w których zużycie energii związane jest głównie z suszeniem ziarna. Warto jeszcze wymienić gospodarstwa zajmujące się produkcją zwierzęcą, zwłaszcza te produkujące mleko. Tutaj energia elektryczna wykorzystywana jest do zasilania dojarek oraz do chłodzenia i przechowywania mleka - wylicza profesor.
Szacuje się, że koszt energii elektrycznej to w Polsce średnio około 12 proc. kosztów produkcji rolnej. Karaczun wskazuje, że już teraz udział kosztów energii elektrycznej w kosztach produkcji rolnej jest u nas najwyższy w całej Unii Europejskiej.
Do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa. Rolnicy na ogół korzystają z więcej niż jednego licznika. A opłata mocowa ma być naliczana właśnie od licznika.
- Można oszacować, że po wprowadzeniu rynku mocy wzrost cen energii dla rolników wyniesie od 10 do 20 proc. - podsumowuje prof. Karaczun.