"Stanowcze nie dla ustaw wprowadzanych nocą! Nowelizacja dla taksówkarza, nie dla korporacji!" – grzmi wpis na Facebookowym profilu Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP (SZZTRP).
O co chodzi? 17 października, na dzień przed protestem taksówkarzy przeciwko aplikacjom takim jak Uber i Taxify, Ministerstwo Infrastruktury przesłało do komisji prawnej przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów projekt ustawy o transporcie drogowym. Ten miał regulować funkcjonowanie pośrednictwa w przewozach osób.
Przedstawiciele związkowców zarzucają resortowi infrastruktury przepychanie ustawy bez konsultacji.
"Zmiany w nowelizacji Ustawy Transportowej powinny być konsultowane przez organizacje środowiska taxi, a nie po cichu przepychane przez proces legislacji" – uważają. Dlatego władze SZZTRP przesłały oficjalne pisma do resortu infrastruktury oraz do Rządowego Centrum Legislacji.
Nie tylko brak konsultacji jest kością niezgody. Jak mówi nam pan Tomasz, warszawski taksówkarz jeżdżący dla jednej z korporacji, ustawa jest napisana tak, że zwalcza – jego zdaniem – nielegalnych przewoźników tylko w teorii.
Chodzi o zapis dotyczący nakładania obowiązku na pośrednika przy przewozie osób, by posiadał wpis do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) bądź numer w KRS. Miałoby to uniemożliwić działalność na terytorium RP zagranicznych podmiotów. To oznaczałoby koniec dla amerykańskiego Ubera czy estońskiego Taxify.
Ponadto, jak wcześniej informowały Wirtualne Media, Ministerstwo Infrastruktury w nowym projekcie zaprezentowało poszerzony katalog kar za naruszenia ustawy. Jednym z ważniejszych punktów jest możliwość nałożenia na pośrednika przy przewozie osób, tj. firm typu Uber i Taxify, kary pieniężnej od 5 do 40 tys. zł za naruszenie dowolnego przepisu ustawy o transporcie drogowym.
40 tys. zł. będzie grozić za zlecanie przewozu osób podmiotom wykonującym przewóz okazjonalny. Oznacza to karę za zlecenie przewozu każdemu innemu podmiotowi niż taksówka. Sankcją 2 tys. złotych zostanie obciążony każdy, kto realnie wykonywać będzie jakikolwiek przewóz bez spełniania wymogów dla taxi.
- Oznacza to możliwość ukarania jakiegokolwiek kierowcy (posiadającego licencję na przewóz osób lub nie, realizującego przewóz okazjonalny lub nie) za niespełnianie wymogów dla taxi takich jak np.: posiadanie zaświadczenia o zdaniu egzaminu w przypadku jego wymagania przez władze lokalne czy brak skazania za określone przestępstwa – mówił w rozmowie z „WM” Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji w organizacji Pracodawcy RP.
Czytaj także: Taksówkarze kontra aplikacje. Bitwa o klientów
Jednak, jak podkreśla w rozmowie z money.pl pan Tomasz, proponowane zmiany wręcz zalegalizują Ubera w Polsce.
- Kłamstwem jest, że to zablokuje przewoźników. Wystarczy, że Uber zarejestruje swoją działalność w Polsce i już uzyska wymagane wpisy. Do tego zmieniono treść jednego z artykułów prawa drogowego, który uniemożliwiał dotąd tzw. okazjonalne przewożenie osób – mówi pan Tomasz.
- Jeśli prawo wejdzie w życie, będzie można zawierać umowy na przejazd okazjonalny potwierdzając je umową zawartą w trybie elektronicznym. To tylko ułatwi funkcjonowanie pośredników pomiędzy kierowcami a pasażerami – dodaje jeden z warszawskich taksówkarzy.
Przedstawiciele Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP oburzają się też, że poprzez zmianę owych przepisów zyskają głównie Uber, Taxify i podobni, a ponadto zyskają też duże korporacje taksówkarskie o ogólnopolskim zasięgu. Tu mowa o myTaxi i iTaxi, które zrzeszają licencjonowane taksówki, ale również łączą klientów z kierowcami poprzez aplikację.
Dwudziesty pierwszy wiek w przewozach
Na forach internetowych dla taksówkarzy widać multum głosów oburzenia przeciw kierowcom Ubera czy Taxify. Jednak coraz częściej w środowisku pojawiają się inne głosy - o potrzebie wspólnego zastanowienia się co zrobić w zmieniającym się świecie, zamiast tracić energię na wzajemne zwalczanie się.
- Patrzę na te spolaryzowane grupy i zastanawiam się, czy wszyscy ludzie się nie pogubili. Taksówkarze i kierowcy Uber/Taxify skaczą sobie do gardeł, jedni krytykują drugich, plują na siebie jadem, ale czy tędy droga? – pyta retorycznie Pan Aleksander, jeden z warszawskich taksówkarzy.
- Kierowcy Uber i Taxify powinni znać miasto, w którym działają i mieć psychotesty. Koguty powinny być przywilejem - buspasy i większe stawki, większy prestiż. Liczniki? To, przy zaawansowaniu aplikacji, już jest zbędne. Czemu nie możemy działać wspólnie? Polak z Polakiem? Czemu się wszyscy kłócimy? - dodaje taksówkarz.
Jest XXI wiek, żyjemy w erze elektroniki i internetowych aplikacji, wielu użytkowników Ubera czy Taxify chętnie sięga po tę ofertę, godząc się na szereg niedogodności. Ogromny wzrost popularności odnotowują również aplikacje ogólnopolskich korporacji taksówkarskich. Nietrudno odnieść wrażenia, że w całym sporze kierowcy zapominają o tym, co najważniejsze – o potrzebach i wymaganiach pasażerów.
Ustawa zmieniająca prawo transportu drogowego nie jest jeszcze przyjęta przez rząd, prace nad nią trwają, nie wiadomo, jaką ostatecznie obierze formę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl