Wiceminister pytany, na jakim etapie znajduje się realizacja przygotowanej przez niego koncepcji obronnej RP na kolejne 15 lat, podkreślił, że jest ona "jawną wizją kierunków reformy systemu obronnego, które chce podjąć MON". - Sam raport SPO (Strategiczny Przegląd Obronny) ma być wdrażany poprzez bardzo skonkretyzowaną decyzję implementacyjną ministra obrony narodowej - zaznaczył. Jak dodał, decyzja czeka już na podpis ministra obrony Antoniego Macierewicza.
- Mimo że SPO jest dokumentem wewnątrzresortowym, od zakończenia prac nad nim czekamy na możliwość zaprezentowania go panu prezydentowi. Mam nadzieję, że dojdzie do tego spotkania i będziemy mogli wyjaśnić wszystkie wątpliwości, bez podważania samego głównego kierunku SPO, co do którego, mam wrażenie, panuje zgoda pomiędzy Pałacem Prezydenckim a MON - zaznaczył wiceminister.
Miliardy dla polskiej armii
Na pytanie, jakie środki mogą być przeznaczone do 2030 roku na jego realizację odparł: "Bazując na uaktualnionych danych Ministerstwa Finansów szacujemy, że w ciągu 15 lat na wzmocnienie armii przeznaczymy ok. 550 mld zł". Pytany, czy do tej koncepcji są już przygotowane projekty ustaw wiceminister powiedział, że jeden jest już w pełni gotowy - o zmianie ustawy o urzędzie ministra obrony narodowej. Jak dodał, zakłada on zmianę systemu dowodzenia. - Został on przesłany do pana prezydenta z prośbą o przesłanie uwag - mówił Szatkowski.
Wiceminister był też pytany, jakie są główne cele zmian. Jak podkreśliła "Rz": "z dyskusji prowadzonej w mediach wynika, że główną osią sporu jest zmiana systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi".
MON chce przećwiczyć nowy system w symulowanych warunkach wojennych
W ocenie Szatkowskiego wprowadzony w 2014 r. system dowodzenia okazał się niefunkcjonalny, bo "w czasie pokoju brak jest jasnego podziału kompetencji i spójności w działaniu pomiędzy dwoma dowództwami - generalnym i operacyjnym oraz sztabem generalnym".
- Uważamy, że testem działania systemu dowodzenia muszą być warunki wojenne. Struktury te zaś muszą być maksymalnie kompatybilne na czas wojny i pokoju. Dlatego przygotowując naszą propozycję i ucząc się na błędach poprzedników, położyliśmy duży nacisk, aby nowa struktura została przećwiczona w symulowanych warunkach wojennych jeszcze przed jej implementacją - zaznaczył wiceminister.
Dopytywany, czy celem reformy jest wzmocnienie pozycji szefa Sztabu Generalnego Szatkowski odpowiedział: "Tak, pewna hierarchizacja okazała się tutaj konieczna". Jak dodał, dzisiaj wskutek koncepcji byłego szefa BBN gen. Stanisława Kozieja szef Sztabu stał się organem doradczym, pomocniczym.
- Pytanie jest takie, czy dla takiej funkcji trzeba utrzymywać cały Sztab Generalny z jego zdolnościami planistycznymi i nadzorczymi? Moim zdaniem jest to marnotrawstwo zasobów kadrowych. Tego typu zdolności są potrzebne na stanowisku tego, kto będzie prowadził operację obronną - zgadzam się tu z panem prezydentem, że powinien to być szef Sztabu Generalnego, jako de facto szef obrony. Rolę doradczą powinny zaś realizować cywilno-wojskowe struktury urzędnicze w resorcie, czy BBN. To ich zadaniem powinno być wspomaganie polityków - podkreślił.
Według dziennikarza można odnieść wrażenie, iż reforma dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi budzi opór ze strony ośrodka prezydenckiego, a spór ma charakter kompetencyjny: BBN wskazuje, że MON chce stworzyć inspektora szkolenia i dowodzenia, który zajmie pozycję dowództwa połączonego; problem polega na tym, że inspektora powołuje minister obrony, a podległych mu dowódców Rodzajów Sił Zbrojnych - prezydent.
- Żałuję, że postulat szefa BBN (Pawła Solocha) odnośnie do rozszerzenia uprawnień prezydenta poza organy wyliczone w konstytucji nie został nam nigdy przedstawiony podczas wielokrotnych rozmów czy w oficjalnych uwagach do naszego projektu - mówił Szatkowski
- Nasza propozycja zawiera inne rozwiązanie: inspektor szkolenia i dowodzenia oraz analogicznie do niego inspektor wsparcia mieliby być narzędziami pomocniczymi szefa Sztabu Generalnego WP - jego "funkcjonalnymi" zastępcami w czasie pokoju - funkcjonowaliby poza Sztabem Generalnym, ale nie ogniwami łańcucha dowodzenia - wyjaśnił.
- Propozycja BBN zakłada zaś budowę "dowództwa połączonego" jako organu pośredniego pomiędzy szefem Sztabu a dowództwem Rodzajów Sił Zbrojnych. Taki "dowódca połączony" byłby de facto głównym dowódcą Sił Zbrojnych. Taka koncepcja została nam przedstawiona przez ówczesnego dowódcę generalnego RSZ gen. Mirosława Różańskiego - mówił wiceminister.
Rola prezydenta zostanie rozszerzona
- Widzieliśmy w niej próbę poszerzenia władztwa Dowództwa Generalnego RSZ o elementy Dowództwa Operacyjnego RSZ, wiążącą się z groźbą budowania niepotrzebnego dualizmu w systemie dowodzenia i rozbudowa struktur dowódczych - podkreślił. - Idąc za logiką zaprezentowaną przez ministra Solocha, należy się domyślać, że częścią pakietu "dowództwa połączonego" jest postulat mianowania go przez prezydenta - zaznaczył.
- Tu zastrzegam - wbrew funkcjonującym bezpodstawnym medialnym sądom, że tworząc koncepcję systemu dowodzenia chcemy "oddać prezydentowi, to co prezydenckie" w granicach konstytucji, która stwierdza, że prezydent mianuje szefa Sztabu i dowódców RSZ. Proponujemy przywrócenie uprawnień prezydenta przez mianowanie nie trzech, ale sześciu wysokich stanowisk (Szef Sztabu Generalnego i pięciu dowódców RSZ - red.) - mówi w "Rz" Szatkowski.
- O tym, czy uprawnienia prezydenta w tym zakresie można rozszerzyć poza tę określoną w konstytucji listę, powinni się wypowiedzieć konstytucjonaliści. Dla nas najważniejsze są jednak zastrzeżenia wobec budowy struktury pośredniej w postaci "dowództwa połączonego" - wyjaśnił wiceminister.
Na pytanie, czy jest szansa w tym zakresie na kompromis, Szatkowski odparł: "Wierzymy w to. Chcemy przekonać pana prezydenta, że prowadzenie połączonych działań, współdziałanie z systemem dowodzenia natowskim jest możliwe w prostszej strukturze".
- Mamy też pomysły rozwiązań kompromisowych i skutecznych. Czekamy na możliwość zaprezentowania panu prezydentowi pełnej wizji systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi, który jest elementem Strategicznego Przeglądu Obronnego (SPO) - podkreślił wiceminister.