Ustawa o ochronie przyrody, zwana potocznie ustawą Szyszki albo Lex Szyszko, doprowadziła do tego, że osoby prywatne mogą wycinać drzewa bez opamiętania, ale stawki, które muszą płacić firmy poszybowały w górę. W konsekwencji wycięcie drzew pod budowę bloku może kosztować nawet kilka milionów złotych.
Prawo, które obowiązuje od początku roku, dało właścicielom nieruchomości możliwość wycinki drzewa bez zezwolenia. Obwód drzewa nie ma znaczenia, ważne, by wycinka nie była związana z działalnością gospodarczą.
Ustawa była uchwalana w dużym pośpiechu. Projekt trafił do Sejmu na początku grudnia, w połowie grudnia został przegłosowany, a ustawa weszła w życie od nowego roku. Nie dało to samorządom czasu na przygotowanie się do nowych przepisów. W efekcie nowa ustawa obowiązuje, ale brakuje aktów prawa miejscowego, które określałoby warunki w poszczególnych gminach.
Teraz samorządy po kolei zaczynają określać wysokość opłat za wycinkę drzew obowiązujących firmy. Jak informuje piątkowa "Rzeczpospolita", tylko małe gminy obniżają stawki. Duże miasta w ogóle nie zamierzają tego robić, bo chcą chronić drzewa.
Jak zwraca uwagę gazeta, wprowadzenie w nowej ustawie jednej stawki za wycinkę spowodowało, że opłaty poszybowały w górę. Na przykład inwestor, który przed wejściem w życie nowego prawa musiał zapłacić za wycięcie klonu około 9 tys. zł, teraz za taki sam klon zapłaciłby ponad 80 tys. zł.
Za wycięcie więc kilku drzew, by zbudować w ich miejscu blok mieszkalny trzeba więc zapłacić kilka milionów. Gminy mogłyby te stawki obniżyć, ale wcale się do tego nie palą. Przynajmniej jeśli chodzi o miasta.
To nie jedyna sprzeczność wynikająca z nowych przepisów. Jak informowały we wtorek media, w ciągu jednego weekendu wycięto w Łebie cztery hektary lasu, który był pod ochroną. Zaalarmowane wycinką nadleśnictwo, policja i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska poza dokumentacją fotograficzną nie mogły nic więcej zrobić. Kilkaset drzew poszło pod ostrza pił mechanicznych. RDOŚ zgłosił sprawę do prokuratury.
- Ta wycinka jest dla nas jak najazd Hunów, którzy przyjechali i w dwa dni wyrżnęli wszystko w pień, gwałcąc przy tym zapisy miejscowego prawa. To jest makabra! - komentował Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby.
Już wiadomo, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu PiS zmieni ustawę.