Wycieńczeni trzej włoscy ochroniarze, uwolnieni po blisko dwóch miesiącach spędzonych w rękach porywaczy, zgodzili się - każdy w swoim miejscu zamieszkania - spotkać z dziennikarzami. Przypomnieli moment porwania - doszło do tego 12. kwietnia na drodze z Bagdadu do Ammanu, gdy chcieli opuścić Irak, ponieważ nie podpisali umowy z amerykańską firmą ochroniarską. Maurizio Agliana, Salvatore Stefio i Umberto Cupertino powiedzieli niemal to samo: "znaleźliśmy się w nieodpowiednim momencie i w nieodpowiednim miejscu."
Przetrzymywano ich w ciężkich warunkach, w ciasnocie i brudzie. Wszyscy trzej chcą jak najszybciej pojechać do Genui, na grób Fabrizio Quattrocchiego, o którego śmierci dowiedzieli się się dopiero w momencie uwolnienia.
Prowadzący dochodzenie ustalili, że w internecie gotowa była już wiadomość o straceniu włoskich zakładników, której miało towarzyszyć wideo z egzekucji.