Uzbrojeni ochroniarze doprowadzili we wtorek do zamknięcia lotniska w Bengazi w Libii - poinformowały lokalne władze. Strażnicy pilnujący bezpieczeństwa w porcie lotniczym domagają się m.in. wypłacenia zaległych pensji.
Uzbrojone oddziały zajmujące się na co dzień ochroną portu lotniczego w Bengazi zablokowały pas startowy i nie pozwoliły obsłudze lotniska na wykonywanie obowiązków. Ochroniarze domagają się wypłacenia pieniędzy za kilka miesięcy pracy.
Ponad dwa lata po rewolcie, która obaliła dyktaturę, Libia jest głęboko podzielona, a rząd centralny ma trudności z zapanowaniem nad rywalizującymi milicjami i radykalnymi islamistami. Władze centralne nie mogą doprowadzić do ich rozbrojenia i podporządkowania rządowi w Trypolisie.
Władze Libii borykają się także z problemem blokujących porty naftowe we wschodniej części kraju przeciwników rządu. Dezerterzy z państwowej Straży Instalacji Naftowych (PFG) przejęli w sierpniu kontrolę nad trzema położonymi na południe od Bengazi portami naftowymi - Ras Lanuf, As Sidr i Zawitina. Wcześniej eksportowano przez nie 600 tys. baryłek ropy dziennie. Akcją tą dowodził Ibrahim al-Dżatran, uczestnik zbrojnej rebelii, która ponad dwa lata temu obaliła dyktaturę Muammara Kadafiego.
W połowie stycznia libijski parlament, czyli Powszechny Kongres Narodowy, wprowadził w kraju stan wyjątkowy i postawił armię w stan gotowości ze względu na walki plemienne toczące się południu.
Czytaj więcej w Money.pl