Sadownicy nie chcą płacić podatku VAT za jabłka wycofywane z rynku. Część owoców mogą przechowywać w chłodniach lub przeznaczać na cele charytatywne w zamian za pieniądze. Środki przekazuje Unia Europejska jako wsparcie dla poszkodowanych przez rosyjskie embargo.
Producenci jabłek nie zgadzają się na odprowadzanie od otrzymanych funduszy pięcioprocentowego VAT. Zdaniem prezesa Związku Sadowników RP Mirosława Maliszewskiego, decyzja resortu finansów o jego płaceniu jest bezzasadna. Poseł PSL tłumaczy, że VAT jest podatkiem od obrotu handlowego, a w wypadku wycofania jabłek z handlu czy pozostawienia ich w sadzie nie ma mowy o żadnym obrocie.
Mirosław Maliszewski zapowiada, że w przypadku braku porozumienia sprawa może trafić na drogę sądową. Ma nadzieję, że resort finansów zmieni swoją wykładnię także wobec beneficjentów wcześniejszych transz pomocowych. Ci muszą płacić dziś podatek VAT od wycofanych owoców.
Korzystając z ostatniej transzy pomocowej dla sadowników, Polska może wycofać z rynku niemal 300 tysięcy ton jabłek. Rolnicy poznają wysokość środków za owoce za pół roku.
Rosja wprowadziła embargo na początku sierpnia 2014 r., a więc przed sezonem zbioru jabłek. Zazwyczaj ich największy eksport do Rosji następował od stycznia. Jeszcze w 2013 r. na rosyjski rynek Polska wysyłała ponad połowę naszego eksportu jabłek - około 676 tys. ton wartych 255,8 mln euro.
*Zobacz także: Prezes niemieckiej spółki krytykuje polityków. "Bierzmy przykład z Polaków" *