Szlak łączący północ Europy z południem jest jednym z priorytetów obecnego rządu. Problem tylko w tym, że z budową naszego odcinka Via Carpatii jesteśmy daleko w tyle. Z ok. 700 planowanych km oddano do użytku zaledwie 40 km. Gorzej wypadają tylko Rumuni.
Budowa drogi ekspresowej S19 od węzła "Rudnik nad Sanem" do węzła "Nisko Południe" jest kolejnym etapem budowy tego szlaku. Wprawdzie będzie to zaledwie 6 kilometrów(za 196,3 mln zł) to jednak ogłoszony w niedzielę finał przetargu pokazuje, że mimo problemów i wątpliwości ekspertów Carpatia jednak powstaje.
Choć ciągle dzieje się to w dość ślamazarnym tempie, co najlepiej pokazuje przykład S19. Przetarg rozstrzygnięto, wygrała firma Strabag, ale na tym się zakończy, jeżeli nie będzie odwołań.
Autostrady podrożeją
Wtedy i tylko wtedy inwestycja ruszy w drugiej połowie 2019 r., a zakończy się na początku 2021 r. Tymczasem nowy odcinek S19 jest niezwykle ważny dla rządowych planów współtworzenia międzynarodowego szlaku. O tym projekcie i kłopotach z jego realizacją pisaliśmy już w money.pl.
Pieniądze są
W całej sprawie zaskakuje też stopień zaawansowania prac w poszczególnych krajach. Cały szlak Via Carpatia liczyć ma łącznie ok. 7700 km. Stopień wdrażania jest mówiąc delikatnie bardzo zróżnicowany.
Jak przekonuje nas Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, głównie ze względu na „położenie i ukształtowanie geograficzne poszczególnych państw, wielkość terytorium, zróżnicowaną długość szlaku, a także dostępność funduszy unijnych”.
Źródło: MiB
- Via Carpatia jest priorytetem infrastrukturalnym dla naszego kraju. Na realizację całego przebiegu tej trasy w Polsce zostały zabezpieczone już środki finansowe – uspokaja w rozmowie z money.pl Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.
Problem jednak nie w zabezpieczeniu środków finansowych, ale w tym, że nasz odcinek tego szlaku liczyć ma ok. 700 km. Tymczasem do tej pory oddano do użytku niecałe 40 km drogi, w budowie jest ponad 30 km, na etapie przetargu blisko 100 km.
Jak wypadamy na tle partnerów?
Jak przekonuje rzecznik resortu na wielu frontach budów dziać się będzie w najbliższych latach bardzo dużo. - W przetargu są pozostałe odcinki drogi S19 między Lublinem a Rzeszowem tak, aby do 2021 ten ciąg został ukończony, a także fragment S61 między końcem obwodnicy Augustowa a Ełkiem - dodaje Huptyś.
Pytanie tylko czy rzeczywiście zdążymy do końca 2024, kiedy przewidziano oddanie projektu do użytku. Projektu, przypomnijmy raz jeszcze, naszego autorstwa, z którym jednak pozostałe państwa często radzą sobie znacznie lepiej.
Z roboczych informacji posiadanych przez MIB wynika, że np. na Litwie fragment szlaku na autostradzie A1, liczący 245 km oraz A5 - 96 km zostaną oddane do użytku już w 2022. Na Węgrzech (długość szlaku ok. 240 km.) odcinek autostrady M30 ma zostać ukończony do 2022 r., a krótki bo ok. 25-kilometrowy odcinek M35 (na wysokości Debreczyna) ma być gotowy już w tym roku.
Pozostały węgierskie fragment szlaku Via Carpatia do granicy z Rumunią, mają zostać oddane do użytku w 2019 r. Całkiem nieźle rzecz wygląda również w Bułgarii, gdzie z ok. 380 km Via Carpatii oddano już do użytku ok 40 proc. trasy.
Z kolei Turcy już są gotowi. Via Carpatia na terenie tego kraju składa się z dwóch odcinków: od granicy z Bułgarią do Stambułu (253 km) oraz dalszego fragmentu do granicy z Grecją (254 km). Słabiej, również od Polski, radzą sobie tylko Rumuni. Na razie z ok. 462 km trasy w trakcie budowy jest zaledwie ok. 80-kilometrowy środkowy odcinek. Ministerstwo nie ma jednak żadnych informacji o stopniu realizacji prac w Słowacji (155 km).
Jednak z tego krótkiego zestawienia wynika, że nie licząc tych dwóch ostatnich krajów, w Polsce postęp budowy Via Carpatii jest najbardziej skromny.
Trudne początki
Tymczasem to polski pomysł, choć łączyć ma przecież port w Kłajpedzie na Litwie z Białymstokiem, Lublinem, Rzeszowem, słowackimi Koszycami, Debreczynem na Węgrzech, miastami w Rumunii, Bułgarii i docierający ostatecznie do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym i greckich Salonik nad Morzem Egejskim.
Pierwotnie powstał w latach pierwszych rządów PiS. Później nieco zapomniany, ponownie odżył po wyborach z 2015 r. Ostatnie zapowiedzi premiera Morawieckiego i rozpoczęte przetargi nie pozostawiają złudzeń. Via Carpatia nadal jest ważna dla rządzących, choć nie dla wszystkich ekspertów budowa szlaku drogowego z północy na południe Europy jest uzasadniona.
Główny zarzut ekspertów od infrastruktury dotyczy kierunku wytyczenia trasy. Prowadzi ona od południa do północy Europy. Tymczasem dla Polski i jej sąsiadów ciągle główne relacje gospodarcze odbywają się na osi wschód - zachód.
KE pomoże?
Inna wątpliwość dotyczy wpływu infrastruktury na relacje gospodarcze. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy o Via Carpatii przekonują, że sama budowa dróg nie daje przyrostu gospodarczego. Drogi mają jedynie ułatwić powiązania gospodarcze, które już są, tyle, że nie w osi północ południe.
Jest jednak z całym projektem związana pewna dość istotna korzyść, o której nie możemy w całej sprawie zapominać. Polski odcinek szlaku poprowadzony jest przez wschodnie rejony naszego kraju, gdzie dobrych dróg jest znacznie mniej niż w pozostałej części Polski.
Ponadto, na co również zwracają uwagę eksperci, sam fakt deklaracji przez wszystkie kraje uczestnictwa w projekcie jest dobrym orężem w walce o pieniądze z Komisją Europejską. Bardzo prawdopodobne włączenie Via Carpatii do sieci transportowej wspólnoty oznaczać będzie potężne dofinansowanie na ten cel.
Jeśli tak by się stało, znaczna część z planowanych 30 mld zł na budowę naszego odcinka pochodziłaby z funduszy europejskich. Wtedy środki na ten cel, które miały pochodzić z budżetu krajowego, mogłyby być przesunięte na budowę innych dróg.