Inwestycja Vivendi w aktywa Elektrimu ma charakter wieloletni. Polski holding może stać się silnym graczem numer 2 na rynku telekomunikacyjnym. Pod warunkiem, że będą na nim obowiązywały te sama prawa dla wszystkich - mówi Michel Picot, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Elektrimu z ramienia Vivendi Universal.
Od kilku dni Francuzi, którzy przez wiele miesięcy uparcie walczyli o przejęcie kontroli nad aktywami telekomunikacyjnymi Elektrimu, mogą spać spokojniej. Zarząd polskiej firmy wybrał ich ofertę i podpisał stosowny list intencyjny. Z czego wynika porażka konkurencyjnej oferty Deutsche Telekom?
- Niemcy nie byli elastyczni: z jednej strony podjęcie decyzji w tej silnie zbiurokratyzowanej firmie zabierało wiele czasu, a z drugiej - wysokie zadłużenie DT, bliskie 70 mld euro (280 mld zł), zniechęcało ich do wykładania większych pieniędzy. Francuzi byli szybsi i o wiele bardziej zdeterminowani, by przejąć Elektrim. W końcu to oni znacznie poprawili swoją ofertę w końcowym etapie rozmów - mówili uczestnicy sobotniego WZA polskiej spółki.
Wyjdą, nie wyjdą?
Jednak na rynku od razu pojawiły się wątpliwości co do długoterminowych planów francuskiej firmy. Niektórzy inwestorzy i analitycy zakładają, że już za 2-3 lata Vivendi wycofa się z części inwestycji w Elektrim, w tym zwłaszcza z prowadzenia sieci komórkowej Era (naturalną stroną transakcji byłby Deutsche Telekom). Po ubiegłorocznej fuzji z amerykańskim Universalem francuska grupa jest bowiem postrzegana głównie jako dostawca contentu (z zasobów m.in. Universal Music Group, Universal Studios czy Canal+).
Michel Picot, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Elektrimu i jeden z szefów Vivendi Telecom International, odrzuca takie sugestie.
- Oczywiście, że interesuje nas dostarczanie nowych usług do polskich odbiorców, ale od początku nie zamierzaliśmy tego robić bez kontroli nad siecią, infrastrukturą. Stąd nasz upór w dążeniu do przejęcia aktywów telekomunikacyjnych Elektrimu - mówi Michel Picot.
Dodaje, że Polska jest dla jego firmy rynkiem o znaczeniu strategicznym, a inwestycja w Elektrim ma charakter wieloletni.
- Liczymy, że w Polskiej Telefonii Cyfrowej (sieć Era) uda nam się kontynuować owocną współpracę z Deutsche Telekom. Proszę zauważyć, że na szczytach zarządu tej firmy pracują wybitni fachowcy, a nie przedstawiciele tego czy innego udziałowca - dodaje przedstawiciel Vivendi.
Zwraca uwagę, że grupa Vivendi jest od siedmiu lat obecna na Węgrzech, gdzie działa w sferze telefonii, transmisji danych i dostępu do Internetu.
- Chcemy wykorzystać w Polsce te doświadczenia, dlatego w najbliższych dniach wyślemy na Węgry zespół specjalistów Elektrimu - zapowiada Michel Picot.
Dobry rynek, złe regulacje
Pytany o plany i ambicje związane z Elektrimem, Michel Picot odpowiada, że polski holding znalazł się na właściwej drodze do zajęcia pewnej drugiej pozycji na krajowym rynku telekomunikacyjnym.
- Polskie regulacje zmierzają we właściwą stronę, ale w porównaniu np. z rozwiązaniami węgierskimi można im sporo zarzucić. W wielu krajach regulatorzy zadbali o stworzenie 1-2 silnych konkurentów dla operatora narodowego. Dzięki temu zrównano prawa głównych graczy, co wymusiło konkurencję. W Polsce jest inaczej, bo regulatorzy postanowili przede wszystkim chronić Telekomunikację Polską. Tak odczytujemy również decyzje o wydaniu zbyt wielu koncesji dla operatorów telefonii stacjonarnej. Teraz jest tak, że naprzeciw TPSA stoją słabe i skłócone ze sobą lokalne firmy operatorskie, które w ogromnej większości są skazane na upadek. Naszą ambicją jest stworzenie najsilniejszego konkurenta Telekomunikacji - zapowiada Michel Picot.
Czas kończyć spory
Czy jednak w realizacji tych planów nie przeszkodzą liczne spory prowadzone przez Elektrim w sądach arbitrażowych.
- Jeśli chodzi o aribtraż z Deutsche Telekom, to jesteśmy przekonani o jego pozytywnym zakończeniu. W sprawie sporów z PenneCom czy Eastbridge mogę tylko powiedzieć, że Elektrim uzna i wykona decyzje sądów. Jest to spuścizna po poprzednim zarządzie Elektrimu, którego niektórzy członkowie zajmowali się przede wszystkim tworzeniem konfliktów. Na szczęście teraz firma może skoncentrować się na rozwijaniu swojego biznesu - dodaje wiceprzewodniczący rady Elektrimu.