Powołała się ona na dokument przedstawiony wcześniej tego samego dnia sądowi w San Francisco przez amerykańskie podmioty, które występują w postępowaniu prawnym przeciwko niemieckiemu koncernowi jako strona powodowa. Wymieniona tam suma obejmuje koszty wykupienia zakwestionowanych samochodów oraz wydatki na odszkodowania i kary.
Według wspomnianego dokumentu Volkswagen zobowiązał się do wykupienia bądź przekonstruowania setek tysięcy samochodów z silnikami Diesla, wpłacenia 2,7 mld dolarów na fundusz wspierania projektów ochrony środowiska oraz zainwestowania 2 mld dolarów w infrastrukturę służącą redukowaniu emisji. Są to warunki ugody z wymiarem sprawiedliwości USA, które należało najpóźniej do wtorku przedstawić w celu zatwierdzenia amerykańskiemu sędziemu Charlesowi Breyerowi.
Ostateczna decyzja sędziego Breyera spodziewana jest w lipcu. Jego akceptacja otworzy drogę do wypłacenia powodom zadeklarowanych przez Volkswagena pieniędzy.
W następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu ubiegłego roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Musi się teraz spodziewać wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.
Ponadto inwestorzy rynkowi chcą uzyskać od koncernu odszkodowania z tytułu strat, jakie ponieśli na zniżce kursu jego akcji. Argumentują, że wbrew obowiązującym przepisom Volkswagen zbyt późno ostrzegł giełdę przed potencjalnymi finansowymi następstwami afery. Postępowanie takie może być również uznane za przestępcze manipulowanie rynkiem, co bada obecnie niemiecka prokuratura.