Wirtualna rzeczywistość może podbić polski rynek rozrywkowy. Multikino od początku sierpnia oferuje możliwość obejrzenia w technologii VR filmów. Jednocześnie rośnie sieć salonów do gier Disco:VR. Eksperci szacują, że za kilka lat światowy rynek może być wart nawet 200 mld dolarów.
W czwartek 17 czerwca użytkownicy okularów VR mogli po raz pierwszy uczestniczyć w koncercie grupy Coldplay z pozycji kanapy swojego domu. Dokładnie - uczestniczyć, a nie posłuchać. Wirtualna rzeczywistość sprawia bowiem, że zakładając specjalne gogle, możemy poczuć niemal realne doznania związane z koncertem czy wydarzeniem sportowym.
W Polsce od początku sierpnia można pójść na filmy wyświetlane w technologii VR. W warszawskim Multikinie jedna z sal wyposażona została w technologię umożliwiającą oglądanie krótkich, kilkunastominutowych produkcji. Mogą one przenieść nas w kosmos, na Hawaje czy do Japonii. Inne z seansów umożliwią obejrzenie obrazów Salvadora Dali, a tak naprawdę to wejście do narysowanych przez malarza światów.
- Zainteresowanie widzów ofertą jest ogromne. Okazuje się, że Polacy są głodni nowinek technologicznych. Po pierwszych dwóch tygodniach od startu Multikina VR by Samsung osiągnęliśmy planowaną estymację, choć ruch w kinach w okresie wakacyjnym jest mniejszy i dopiero ruszamy z promocją - mówi Marcinem Dudą, head of digital w Multikino. Jak dodaje, projekt nie jest tylko tymczasową nowinką i ma być rozwijany, ale na razie tylko w Warszawie.
Swój pomysł na VR ma też Bogumił Jankiewicz, który wcześniej stworzył sieć hamburgerowni Bobby Burger. Teraz inwestuje w salony rozrywki Disco:VR, oparte właśnie o wirtualną rzeczywistość. Na razie stoją dwa: w Warszawie, który jest największym tego typu lokalem w Europie, oraz w Kielcach.
- Nasz plan rozwoju sieci zakłada otwarcie 60 lokali do 2020 roku. Część z nich powstanie na zasadzie franczyzy, a część planujemy jako salony należące bezpośrednio do spółki. Jesteśmy otwarci na różne modele działalności. Docelowo chcemy stawiać także na obecność w centrach handlowych, dlatego koszt otwarcia pojedynczego centrum VR będzie zależny każdorazowo od powierzchni i rodzajów oferowanych doświadczeń - mówi money.pl Jankiewicz.
Zainteresowanie VR nazywa "Bożym palcem". I jak mało kto wierzy w tę technologię w naszym kraju. Rywali ma jednak sporo. Oprócz Multikina w salony VR inwestuje też HTC, który zapowiedział otwarcie aż 1000 salonów na całym świecie czy IMAX, który dostrzegł, że niedługo zamiast 3D ludzie mogą wybrać wirtualną rzeczywistość.
W Polsce w sumie działa kilkanaście większych i mniejszych punktów, umożliwiających zagranie w tego typu gry. To m.in. Dom Zagadek VR oraz InGame w Warszawie, Virtuale House w Łodzi czy Cybersowa w Białymstoku. Dlaczego udać ma się właśnie Jankiewiczowi? Ten wierzy, że prymat pierwszeństwa da mu jego własna technologia VR.
- Tworzymy bieżnię Disco 1.6, pozwalającą uzyskać kompletne wrażenie ruchu całego ciała w grze. Jest to jedyne tego typu rozwiązanie na polskim rynku, które obecnie oczekuje na patent. Dzięki bieżni i dedykowanym grom, nad którymi obecnie pracujemy, chcemy rozwijać dyscypliny e-sportowe - mówi.
Problem w tym, że aby mógł się rozwijać, potrzebuje pieniędzy. Do połowy września chce zebrać 400 tys. zł w akcji crowdfundingowej zorganizowanej na portalu Beesfund. Zamiast tylko wpłacania pieniędzy na wybrany cel, pozwala ona stać się współwłaścicielem inwestycji, a więc w przypadku sukcesu da zysk inwestorowi.
Jak dotąd na inwestycję zdecydowało się kilkadziesiąt osób, które wpłaciły w sumie 69 tys. zł. Mało? Może i tak patrząc na skalę tego biznesu. Szacuje się, że do 2022 roku VR będzie mieć ćwierć miliona użytkowników na całym świecie. A rynek wart będzie według różnych szacunków od 150 do 200 miliardów dolarów.